Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Powódź niszczy na gigantyczną skalę

Treść

Polska walczy z powodzią. Na południu rozpoczyna się usuwanie skutków kataklizmu, a w centrum i na północy trwają gorączkowe przygotowania na przyjęcie kolejnej fali. Największe zagrożenie wciąż stanowią wody Wisły. Wczoraj stan alarmowy rzeka przekroczyła w 23 miejscach.
Na Podkarpaciu po przejściu dwóch fal powodziowych tak ogromnych strat w infrastrukturze przeciwpowodziowej nigdy dotąd nie notowano. Skala zniszczeń jest niespotykana i większa niż w 1997 czy 2001 roku. Dla porównania, wartość szkód w 2001 roku wyniosła 230 mln zł, teraz wstępna, szacunkowa wartość szkód przekracza już 290 mln zł, ale na pewno będzie dużo wyższa. - Na 630 km wałów przeciwpowodziowych na Podkarpaciu na skutek powodzi zniszczeniu uległo prawie 20 proc. z nich. To oznacza, że 115 km obwałowań w regionie jest poważnie uszkodzonych przez wyrwy, rozwarstwienia, a także przesiąki. Tylko w obrębie obwałowań wartość szkód oceniana jest wstępnie na ok. 143 mln zł - powiedziała Małgorzata Wajda, dyrektor Podkarpackiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Rzeszowie.
Zalana jest przepompownia w Gorzycach, której naprawa pochłonie miliony złotych. Ogromne zniszczenia dotyczą też koryt rzek i potoków, które znajdują się pod administracją Podkarpackiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Rzeszowie. - Na 3700 km rzek i potoków zniszczeniu bądź uszkodzeniu uległo 760 kilometrów. Naprawa musi zostać przeprowadzona natychmiastowo, bo powstałe wyrwy zagrażają siedliskom ludzkim. Tu wstępnie oszacowane straty sięgają 136 milionów złotych - wyjaśnia dyrektor Wajda. Podczas tegorocznej powodzi tylko z magazynów marszałka województwa wydano rekordową liczbę ponad trzech milionów worków do uszczelniania wałów. Dla porównania - w 2001 roku było to ok. jednego miliona. Największym problemem jest pogoda, a zwłaszcza niesprzyjające prognozy meteorologów, co może zaowocować powtórką kataklizmu. Tymczasem sytuacja powodziowa w woj. podkarpackim powoli się stabilizuje. Jak podkreśla szef Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego Stanisław Szynalik, na północy regionu w widłach Wisły i Sanu nadal utrzymuje się zagrożenie powodziowe. Woda w Wiśle stopniowo opada i nie wlewa się już przez wyrwę w Koćmierzowie. Wczoraj w Tarnobrzegu zalane były osiedla Sobów i Sielec, ale najtrudniejsza sytuacja panowała na os. Wielowieś, gdzie woda sięgała dwóch metrów. Ponadto drugi raz w ciągu ostatnich tygodni zalanych jest pięć miejscowości w pobliskiej gminie Gorzyce. Powierzchnia rozlewiska to ok. 75 km2. Z dotychczasowych wyliczeń wynika, iż podtopionych zostało 540 miejscowości, a zniszczonych co najmniej 13 tysięcy budynków. W całym województwie pod wodą znalazło się ok. 160 km2 powierzchni. Niestety, prognozy meteorologów nie są korzystne. Od dzisiaj spodziewane są kolejne gwałtowne opady burzowe z gradobiciem. W związku z tym zapowiadany jest wzrost stanów wód w zlewniach: Wisły, Wisłoki, Wisłoka i Sanu. Jeżeli prognozy się sprawdzą, Podkarpacie może przeżyć kolejny dramat powodziowy, trzeci w ciągu miesiąca.
W Małopolsce woda opada
Usuwanie skutków powodzi trwa także w Małopolsce, gdzie wody z każdym dniem opadają. Wczoraj stany alarmowe przekroczone były jeszcze tylko na Wiśle w Szczucinie i Szreniawie w Biskupicach. - Trwa wypompowywanie wody z rozlewisk w kilku zalanych miejscowościach gminy Szczucin, a w gm. Szczurowa uszczelniany i podwyższany jest wał w Kwikowi. Tam, gdzie woda opadła, żołnierze z wojsk chemicznych prowadzą odkażanie - powiedziała Joanna Sieradzka, rzecznik wojewody małopolskiego. W najbliższym czasie w związku z prognozowanymi opadami spodziewany jest jednak wzrost poziomu wody, co może stanowić zagrożenie dla obszarów zalewowych. - Apelujemy, aby nie zbliżać się do brzegów rzek i potoków - wezbrana woda może zagrażać życiu. Apelujemy też, aby nie wchodzić na wały przeciwpowodziowe - dodaje Joanna Sieradzka. Od pewnego czasu w Małopolsce we znaki dają się także wywołane opadami deszczu osuwiska, których z każdym dniem przybywa.
W Świętokrzyskiem w nocy z poniedziałku na wtorek Wisła przerwała wał przeciwpowodziowy w Ostrowie w gminie Tarłów. Zarządzono ewakuację mieszkańców kilku miejscowości. Ponadto zalane są gminy: Winiary, Łubnice i Połaniec. Wczoraj mimo prób nie udało się załatać wyrwy w wale. W Sandomierzu w ciągu ostatniej doby poziom Wisły obniżył się o blisko metr, ale woda z zalanych obszarów ustępuje bardzo wolno. Wczoraj wciąż trwała walka o utrzymanie coraz bardziej przesiąkających wałów przy Hucie Szkła. Tam, gdzie woda opada, wraz z wysoką temperaturą wzrasta zagrożenie epidemiologiczne, bo upał przyspiesza rozwój groźnych bakterii. Dlatego mieszkańcom terenów zalewowych, którzy przystępują do sprzątania swych obejść, sanepid zaleca szczepienia przeciwko tężcowi i zachowanie szczególnej ostrożności: mycie rąk i używanie podczas sprzątania rękawiczek gumowych. Akcja szczepień ochronnych rozpoczęła się w Jaśle, gdzie z powodu powodzi ucierpiało ponad 10 tysięcy mieszkańców. Szczepienia odbywają się w poradniach rodzinnych. Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Rzeszowie wydała już mnóstwo środków dezynfekcyjnych, na bieżąco trwa także kontrola źródeł wody pitnej oraz żywności w sklepach, a wszystko po to, by uniknąć epidemii.
Wały pękają na Wiśle
Na Lubelszczyźnie na długości ok. stu metrów pękł wał na Wiśle w okolicach Janowca niedaleko Kazimierza Dolnego. Rozlewisko miało powierzchnię ponad tysiąca hektarów. Woda zalała ponad 120 domów, a tysiące ludzi straciło dach nad głową. Pod wodą znalazły się trzy miejscowości: Janowiec, Janowice i Brześce. Do punktów zorganizowanych przez gminę ewakuowano blisko dwustu mieszkańców z Doliny Jałowieckiej. Wały nie wytrzymały na Chodelce, dopływie Wisły w gminie Wilków. Rozlewisko jest większe niż w maju. Woda zalała też miejscowości Dobre i Wólka Polanowska, do których podczas majowej powodzi nie dotarła.
Warszawa czeka na wielką falę
Mazowsze. Wczoraj rano Wisła dotarła do woj. mazowieckiego, minęła Dęblin i nieubłaganie zbliżała się do Warszawy. Przez cały dzień w stolicy trwały przygotowania do przyjęcia fali kulminacyjnej, a poziom Wisły stale podnosił się i po południu rzeka przekraczała o 80 cm stan alarmowy. Według prognoz, poziom rzeki miał przekroczyć nawet 780 cm, a więc stan z maja, choć fala miała być krótsza. W ocenie władz miasta, woda nie powinna się przelać przez wały, ale niebezpieczeństwo stanowiły coraz liczniejsze przesiąknięcia i wybijanie wód gruntowych. Dlatego ze względów bezpieczeństwa zamknięty został Wał Miedzeszyński od Trasy Łazienkowskiej do Traktu Lubelskiego. Strażacy i wojsko pracowali przy umacnianiu Portu Praskiego, Cypla Czerniakowskiego oraz terenów w pobliżu warszawskiego zoo. Władzom regionu towarzyszył wczoraj umiarkowany optymizm. - Jesteśmy przygotowani na tę dużą wodę, chyba tak dobrze, że już chyba trudno lepiej. Wciąż jednak nie mamy pewności, czy woda nas gdzieś nie zaskoczy - mówił Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki. Od wczoraj ze względów bezpieczeństwa nieczynnych jest ponad 150 placówek oświatowych, w tym również przedszkola i żłobki w dzielnicach: Praga Północ, Praga Południe, Wawer i w części Mokotowa. Fala kulminacyjna spodziewana była w Warszawie ok. godz. 3.00 nad ranem. Zagrożenie dotyczy też Świniar, gdzie przed dwoma tygodniami pękł wał przeciwpowodziowy. Rzeka zalała 20 miejscowości, a powstałe rozlewisko przekroczyło sześć tysięcy hektarów. Mimo wysiłków, nie udało się jednak naprawić wału w stopniu zadowalającym.
Wysokie stany na Odrze
Na Odrze kulminacja fali wezbraniowej minęła wczoraj Małczyce i zbliżała się do Ścinawy. IMiGW w ciągu najbliższych dwóch dni, w związku z przemieszczaniem się fali wezbraniowej prognozuje wzrost stanu wód nawet powyżej stanów alarmowych na środkowej Odrze. Natomiast na odcinku górnej i dolnej Odry prognozowane są powolne spadki. Wczoraj stany alarmowe na Odrze przekroczone były na odcinku od Opola po Szczecin. Natomiast kulminacja fali wezbraniowej na Warcie przechodziła wczoraj przez Kostrzyn. Na rzece w górnym jej biegu i na dopływach IMiGW przewiduje niewielkie spadki. Według IMiGW, fale wezbraniowe powinny dotrzeć do Bałtyku: na Wiśle ok. 13-14 bm., a na Odrze 17-18 czerwca.
Jak prognozuje IMiGW, niemal w całej Polsce od dzisiaj spodziewane są gwałtowne burze, a pogoda poprawi się dopiero w niedzielę. Jak powiedział Mieczysław Ostojski, dyrektor IMiGW, pogoda od dzisiaj może ulegać gwałtownym zmianom. - Będą występowały burze z silnym porywistym wiatrem do 90 km na godzinę. Mogą wystąpić opady gradu, a temperatura przekroczy 30 st. C, lokalnie może dojść nawet do 34 - zapowiedział Ostojski. Zwrotnikowemu powietrzu, jakie dociera do Polski, towarzyszą wyładowania atmosferyczne i bardzo gwałtowne burze. W ocenie meteorologów, przy takich burzach miejscowo może spaść nawet do 50 litrów na metr kwadratowy. Sytuacja jest dynamiczna i gwałtowne zjawiska atmosferyczne mogą zagrażać życiu - ostrzega IMiGW.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-06-09

Autor: jc