Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Posłowie mają wiele pytań do Tuska i Komorowskiego

Treść

Na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu posłowie zwrócą się do premiera Donalda Tuska i p.o. prezydenta, marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego o wyjaśnienia w sprawie zabezpieczenia wizyty polskiej delegacji w Katyniu 10 kwietnia br. - Zarówno parlament, jak i olbrzymia część Narodu oczekują, że pan premier i pan marszałek przedstawią stan wiedzy na temat zarówno wydarzeń poprzedzających tragedię, jak i samego jej przebiegu oraz działań, które zamierzają podjąć w najbliższym czasie - mówi poseł Antoni Macierewicz (PiS), wiceminister obrony w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
Antoni Macierewicz jest zaniepokojony faktem, że po dwóch tygodniach od tragedii premier nie przekazał informacji na temat swoich działań. - Dotyczy to także pana marszałka, który pełniąc funkcję głowy państwa, jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i również odpowiada w tym zakresie za bezpieczeństwo państwa polskiego - podkreśla poseł. - Jest nam wszystkim winien, nie tylko parlamentowi, ale całemu społeczeństwu i Polakom, informację na temat zabezpieczenia wizyty prezydenta. Będziemy się tego domagali - zaznacza.
Poseł Karol Karski dodaje, że dokładny plan działania PiS opracuje po zakończeniu wszystkich uroczystości pogrzebowych.
O obszerny raport na ten temat będzie wnioskowała również Komisja do spraw Służb Specjalnych. - Należy wystąpić do premiera o dokładny raport operacyjny służb, przede wszystkim Służby Kontrwywiadu Wojskowego. O wiele mniej znaczącymi sprawami się zajmowaliśmy i nie wyobrażam sobie, abyśmy się tym nie zajęli - mówi poseł Stanisław Rakoczy (PSL).
Najbliższe posiedzenie Sejmu rozpocznie się w środę. Według zapowiedzi rzecznika rządu Pawła Grasia, tego dnia opinia publiczna ma otrzymać informację na temat szczegółowych działań prowadzonych przez ostatnie dwa tygodnie w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy. - W środę pan premier wraz z odpowiednimi ministrami na dużej konferencji prasowej przedstawi pełną informację dotyczącą zakończenia pierwszego etapu działania instytucji państwa, działalności komisji i wszystkich urzędów odpowiedzialnych za prace nad badaniem okoliczności wypadku - obiecał Graś.
Dowódca bez uprawnień
Wątpliwości i pytań dotyczących katastrofy, również takich, na które może odpowiedzieć rząd, jest dużo. Okazuje się, że dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, którego piloci latają na samolotach rządowych, nie posiada uprawnień na prowadzenie maszyn Tu-154. Pułkownik Ryszard Raczyński pełni swoją funkcję od sierpnia 2008 r., a więc został powołany już w okresie rządów koalicji PO - PSL. - To jest znana sprawa, przyszedł z pułku myśliwskiego - mówi Tomasz Hypki, sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa. Jego zdaniem, samolot z głową państwa na pokładzie powinien być pilotowany właśnie przez dowódcę, który z racji swej funkcji powinien mieć większe doświadczenie.
Niewłaściwe parametry lotu?
Kolejna wątpliwość, którą powinni wyjaśnić śledczy, to poziom przygotowania merytorycznego pracowników lotniska Siewiernyj w Smoleńsku. Pod koniec ubiegłego roku nastąpiły tam daleko idące zmiany. - Niewykluczone, że problemem było to, że pułk transportowy, który tam stacjonował, został rozwiązany w grudniu ubiegłego roku - uważa ekspert w sprawach lotnictwa Grzegorz Hołdanowicz. Jak zaznacza, wcześniej było to normalne, aktywne lotnisko z pełną obsadą. - Jednak po rozwiązaniu pułku nastąpiło znaczące obniżenie jakości pracy na lotnisku w Smoleńsku, pozostali mniej wyszkoleni i mniej doświadczeni ludzie - podkreśla Hołdanowicz. - To lotnisko pod koniec roku było lotniskiem otwartym, wojskowym, a od tego roku jest już lotniskiem zamkniętym, otwieranym specjalnie na jakieś okazje, przyloty wojskowych samolotów czy delegacji - dodaje Tomasz Hypki. Nie da się w chwili obecnej wykluczyć, że mniej doświadczeni pracownicy lotniska mogli podać niewłaściwe parametry lotu, dotyczące np. ciśnienia i wysokości. - Tym bardziej że cały Wschód lata na innych jednostkach i podaje inne ciśnienie odniesienia niż na Zachodzie, a co gorsza, lotnictwo komunikacyjne rosyjskie wewnętrzne też lata na innych jednostkach niż lotnictwo komunikacyjne międzynarodowe - dodaje Grzegorz Hołdanowicz.
Błędne podanie parametrów ciśnienia mogłoby zakłócić działanie systemu TAWS, który ostrzega pilotów np. przed wzgórzami i poprawnie może działać tylko wtedy, gdy ciśnienie atmosferyczne podawane jest w odniesieniu do poziomu morza, a nie do terenu. Według Międzypaństwowego Komitetu Lotnictwa w Moskwie badającego przyczyny katastrofy, z zapisu czarnych skrzynek wynika, że system TAWS był włączony w czasie lotu 10 kwietnia.
Tymczasem dziennikarz śledczy Łukasz Warzecha powiedział w Radiu dla Ciebie, że badająca sprawę katastrofy prokuratura wojskowa "ukręci tej sprawie łeb". - Pułkownik Parulski, który kieruje tym śledztwem, może mieć osobisty interes, żeby nie doprowadzić go do końca - powiedział Warzecha. W jego opinii, naczelny prokurator wojskowy Krzysztof Parulski "miał na pieńku z prezydentem Lechem Kaczyńskim", który nie podpisał jego nominacji generalskiej.
Paweł Tunia
Nasz Dziennik 2010-04-26

Autor: jc