Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Poręczenie zamiast aresztu

Treść

Krakowski sąd nie aresztował wczoraj Piotra R., byłego dyrektora Opery Krakowskiej, choć przyznał, że jest duże prawdopodobieństwo, iż dopuścił się korupcji. Wobec podejrzanego zastosowano 200 tys. zł poręczenia majątkowego oraz zakaz opuszczania kraju. Przypomnijmy, że Piotr R. jest podejrzany o płatną protekcję i przyjęcie korzyści majątkowej. Zarzuty postawiono mu tuż po zatrzymaniu na gorącym uczynku Rafała S., architekta współpracującego z operą, który przyjął od funkcjonariuszy CBA łapówkę za zatwierdzenie jednego z projektów wykonawczych nowo budowanego gmachu krakowskiej opery. Rafał R. przyznał się do przyjęcia pieniędzy, zaprzeczył jednak, że współdziałał z dyrektorem. Architekt trafił na trzy miesiące do aresztu. Tuż po nim wyjaśnienia składał Piotr R. Były dyrektor nie przyznał się do winy. Śledczy chcieli go aresztować, ale sąd odmówił zastosowania tego środka zapobiegawczego. Prokuratura wystosowała zażalenie do Sądu Okręgowego, który uznał jej argumentacje i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Wczoraj odbyło się posiedzenie, na którym miała zapaść decyzja o areszcie dla Piotra R. Jak powiedział "Dziennikowi Polskiemu" sędzia Andrzej Almert, rzecznik Sądu Okręgowego, były dyrektor nie został aresztowany, choć istnieje duże prawdopodobieństwo, iż dopuścił się korupcji. Jednak - zdaniem sądu - nie zachodzi obawa matactwa, bowiem drugi podejrzany przebywa w areszcie, a większość dowodów w sprawie została już zebrana. Według sądu istnieje jednak groźba, że Piotr R. może utrudniać postępowanie, choćby opuszczając Polskę, w związku z tym sąd zastosował poręczenie majątkowe w wysokości 200 tys. zł, a także zakazał podejrzanemu opuszczanie kraju. Jeżeli Piotr R. w ciągu dwóch tygodni nie wpłaci 200 tys. zł poręczenia, trafi do aresztu. Dwa tygodnie temu sąd wypowiadając się na temat zasadności zatrzymania byłego dyrektora opery, do którego doszło w trakcie imprezy towarzyskiej - uznał, że przebiegało w nieprawidłowy sposób. Podejrzanego zbyt późno poinformowano o zarzutach, nie pouczono go o przysługujących mu prawach, a także uniemożliwiono mu kontakt z adwokatem. (STRZ) "Dziennik Polski" 2007-12-05

Autor: wa