Przejdź do treści
Przejdź do stopki

POPiSowy rząd

Treść

Rozmowy będą długie i trudne?


Platforma żąda jak najszybszego powołania rządu. PiS woli trochę poczekać. W cieniu wyborów prezydenckich trudno będzie bez konfliktu stworzyć koalicję. Niewykluczone, że na powstanie gabinetu POPiS trzeba będzie poczekać dwa tygodnie albo nawet miesiąc. Mimo że premier będzie z Warszawy, w rządzie znajdzie się kilku ministrów z Krakowa.


Choć PKW oficjalne wyniki wyborów poda dzisiaj, jednak już od wczoraj Platforma Obywatelska nawołuje do rozpoczęcia rozmów o koalicyjnym rządzie. Przed wyborami parlamentarnymi PO oraz PiS zawarły tylko jedną umowę. Zgodnie z nią zwycięskie ugrupowanie wskazuje premiera. Kandydatów na szefa rządu jest kilku. Prawo i Sprawiedliwość na premiera wysunie Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS zapowiedział jednak, że w razie zwycięstwa jego brata w wyborach prezydenckich nie obejmie funkcji szefa rządu. Właśnie z tego powodu PiS niechętnie mówi teraz o składzie Rady Ministrów. Liderzy Prawa i Sprawiedliwości obawiają się, że to obniży szanse ich kandydata na prezydenta. Być może właśnie z tego samego powodu Donald Tusk nawołuje do jak najszybszego rozpoczęcia rozmów koalicyjnych.

Gdyby Lech Kaczyński wygrał wybory prezydenckie, wtedy - według nieoficjalnych informacji - Radą Ministrów kierowaliby albo Ludwik Dorn, albo Kazimierz Michał Ujazdowski. Obaj są zaufanymi ludźmi braci Kaczyńskich.

Gdyby premierem miał zostać Jarosław Kaczyński, to zaproponuje Janowi Rokicie funkcję wicepremiera oraz tekę ministra spraw zagranicznych.

Obydwa ugrupowania zapowiadają reformę Rady Ministrów. Nie wiadomo, jakie resorty zostaną zlikwidowane lub połączone z innymi ministerstwami. Pewne jest jednak ograniczenie roli resortu finansów. Zarówno PO, jak i PiS chcą, aby budżet państwa powstał w kancelarii prezesa Rady Ministrów pod kontrolą premiera. Minister finansów w nowej strukturze będzie pełnił rolę "kasjera" odpowiadającego za wydawane pieniądze.

PO chce, aby to stanowisko objął Stefan Kawalec (był dyrektorem generalnym w Ministerstwie Finansów oraz głównym doradcą ekonomicznym wicepremiera Leszka Balcerowicza), natomiast PiS widzi na tym stanowisku Cezarego Mecha (dr ekonomii, bliski współpracownik Lecha Kaczyńskiego). Wczoraj władze PiS nie wykluczyły, że oddadzą to stanowisko PO.

Prawo i Sprawiedliwość chce mieć także wpływ na obsadzenie stanowiska ministra skarbu. - To resort, do którego objęcia nasze środowisko ma lepszą legitymację niż partnerzy. To my zawsze byliśmy za powołaniem prokuratorii generalnej i za pilnowaniem prywatyzacji - oświadczył niedawno Jarosław Kaczyński. Jednym z dwóch kandydatów Prawa i Sprawiedliwości na to stanowisko jest Kazimierz Marcinkiewicz. Kim jest druga osoba - władze PiS nie chcą ujawnić.

O Ministerstwo Obrony rywalizują dwie osoby: Bronisław Komorowski z PO (był szefem MON w rządzie Jerzego Buzka) oraz Przemysław Gosiewski z PiS. Niemal pewne już jest, iż szefem Ministerstwa Sprawiedliwości będzie Zbigniew Ziobro. Natomiast inny krakowski poseł PiS Zbigniew Wassermann będzie szefem służb specjalnych.

Zbliżone wyniki wyborcze obu ugrupowań wskazują, że rozmowy będą długie i trudne. Obie partie mają dość duże ambicje. Przypomnijmy, iż gabinet Jerzego Buzka osiem lat temu powstawał prawie dwa miesiące. Niewykluczone, że koalicja POPiS będzie wykluwała się tak samo długo.

JAN OSIECKI

"Dziennik Polski" 2005-09-27

Autor: mj