Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pomoc dla powodzian tylko do końca marca

Treść

Tylko do końca marca 2011 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przedłużyło dofinansowanie kosztów wynajmu lokali zastępczych dla powodzian. Po tym terminie ci, którzy nie zdążą odbudować swoich domostw, będą zmuszeni sami pokrywać koszt wynajmu. To oznacza kłopot dla gmin, które z własnych, szczupłych budżetów zechcą pomóc ofiarom powodzi.
Pierwotnie dopłaty do czynszu powodzian wynajmujących lokale zastępcze miały obowiązywać do końca roku. Rząd jednak w ostatniej chwili zdecydował się przedłużyć termin o trzy miesiące. To wprawdzie odwleka wstrzymanie dofinansowania, ale nie zwalnia samorządów z myślenia, co dalej. Gminy głowią się, jak pomóc powodzianom, ale już teraz zapowiadają, że nie pozostawią ich bez wsparcia. I tak w Sandomierzu władze pomogą powodzianom, którzy nie zdołali jeszcze odbudować czy wyremontować lokali mieszkalnych i zimę spędzają w akademiku czy internacie. Takich osób jest w Sandomierzu ok. 250. Jak podkreśla w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" burmistrz Sandomierza Jerzy Borowski, miasto dotychczas wydało na pomoc tego typu duże pieniądze i nadal będzie pomagać w finansowaniu pobytu w lokalach zastępczych. - Musimy sobie dać radę. Nie z takich opresji wychodziliśmy, dlatego mam nadzieję, że i tym razem sobie poradzimy - zapewnia burmistrz Borowski. Jedyna zmiana dotyczyć będzie przekwaterowania części powodzian z akademika, gdzie jest komfortowo, ale koszty wynajmu są zbyt wysokie, do dawnego internatu szkół budowlanych, gdzie koszt wynajmu jest dużo niższy. Osoby, które zadeklarują chęć pozostania w akademiku, będą niestety musiały pokryć połowę kosztów wynajmu, tj. ok. 300 złotych od osoby. - Na pewno nikogo bez pomocy nie pozostawimy. Tak było na początku, kiedy woda zalała dobytek naszym mieszkańcom, i tak będzie do chwili, kiedy sami staną na własnych nogach - deklaruje burmistrz Borowski. Przed dylematem, jak pomóc powodzianom, staną też inne miasta i gminy, gdzie powódź zabrała ludziom dobytek całego życia. W Bogatyni na Dolnym Śląsku, gdzie żywioł zniszczył większość miasta, wciąż nie otrząśnięto się po kataklizmie, ale dzięki staraniom lokalnych władz nikt nie pozostał bez pomocy. Miasto we własnym zakresie przysposobiło dla poszkodowanych lokale, w których część z nich już zamieszkuje bądź wkrótce zamieszka. - 17 grudnia oddaliśmy pierwsze 18 mieszkań dla powodzian, a na początku stycznia oddamy kolejne 22. Ponadto 63 rodziny powodzian wynajmuje mieszkania w różnych lokalizacjach innych niż gminne. Jeżeli państwo wstrzyma pomoc, my tak długo, jak będzie trzeba, dopłacimy do wynajmu i na pewno nie pozostawimy naszych mieszkańców bez opieki - powiedział nam Jerzy Stachyra, wiceburmistrz Bogatyni. Dlatego jeszcze w połowie grudnia władze zwróciły się do wojewody dolnośląskiego o zapewnienie środków na wynajem lokali dla powodzian na cały przyszły rok, do końca którego gmina ma zamiar rozwiązać problem mieszkaniowy powodzian. Jednak jak powiedziała nam Ewa Szczepkowska, naczelnik wydziału polityki społecznej Urzędu Miasta i Gminy w Bogatyni, odpowiedzi wciąż nie ma. - Zwróciliśmy się o kwotę ok. 467 tys. złotych. To środki na cały rok. Opieramy to na wytycznych, jakie zaraz po powodzi otrzymaliśmy z ministerstw: Finansów i Spraw Wewnętrznych i Administracji, z których wynikało, że jest szansa na zapewnienie środków na wynajem mieszkań od innych właścicieli niż gmina do końca lutego 2011 roku. Mamy więc nadzieję, że jeszcze trochę tych pieniędzy otrzymamy - mówi Ewa Szczepkowska. Tymczasem, jak powiedziała nam Małgorzata Woźniak, rzecznik MSWiA, nie powinno być z tym kłopotów, bo szef resortu Jerzy Miller do końca marca przyszłego roku przedłużył dofinansowanie do wynajmu lokali zastępczych dla powodzian. - Wojewodowie otrzymali decyzje i wytyczne na piśmie i nie powinno być z tym żadnych problemów - stwierdziła Małgorzata Woźniak. Nie wiadomo jednak, co będzie w kwietniu i następnych miesiącach. Wszystko wskazuje na to, że odpowiedzialność spadnie na barki samorządów, które choć deklarują pomoc, to budżety mają coraz skromniejsze.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-12-28

Autor: jc