Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pomagać w trudnych momentach

Treść

W 10 meczach dał sobie strzelić 8 goli. W polskiej ekstraklasie lepsze statystyki mają tylko bramkarze Legii, Wisły i Korony. A że na poczynania ofensywne swojej drużyny Marcin Cabaj wpływu nie ma, spokojnie mógłby zdystansować się od kiepsko grającej ostatnio Cracovii... - Nie ma takiej możliwości, jesteśmy jednym zespołem - oburza się bramkarz "Pasów". - Nawet trudno traktować ilość puszczonych bramek jako mój indywidualny wynik. Cała drużyna pracuje na to, żeby straconych goli było jak najmniej. Ja staram się odwdzięczać dobrym bronieniem. Zwłaszcza w nerwowych momentach, wtedy najbardziej mogę pomóc drużynie. Chłopakom z przodu na pewno gra się lepiej, łatwiej walczy o wynik, kiedy do 60, 70 minuty jesteśmy bez bramkowych strat. Niestety, na wyjazdach różnie z tym bywa. Z Widzewem czy ostatnio z Koroną gole wpadły już w pierwszej połowie. - Te wyjazdy są w tym sezonie Waszym koszmarem. To, że Cracovia jest drużyną własnego boiska - to nic nowego, ale pięć porażek w pięciu meczach, na dodatek bez zdobytego gola, to już lekka przesada... - Tak naprawdę to nie musieliśmy przegrać żadnego z tych meczów - no, może w pierwszej kolejce na Legii... Moim zdaniem jakiś wpływ na naszą grę, na te wyniki, ma sytuacja kadrowa. W porównaniu do poprzedniego sezonu drużyna może się nie osłabiła, ale ławkę rezerwowych mieliśmy dłuższą. Marcin Bojarski - zawodnik, który w trudnych momentach potrafi wziąć ciężar gry na swoje barki - w tym sezonie łapie kontuzje. To samo Jacek Wiśniewski, który jest groźny po stałych fragmentach. W meczu z Koroną za kartki musiał pauzować Darek Kłus. I tak to się jakoś układa, że w żadnym spotkaniu nie możemy zagrać w optymalnym składzie. - Najbliższy mecz gracie na własnym stadionie. Ale to nie Wy będziecie faworytem derbów Krakowa... - Tak, na pewno przed tym spotkaniem to Wisła jest faworytem. Jest liderem. W porównaniu z poprzednim sezonem gra ładniej dla oka, skuteczniej. - Pan grał we wszystkich sześciu meczach derbowych od 2004 roku, gdy "Pasy" wróciły do I ligi. Cracovia zdobyła w nich w sumie jednego gola, a piłkarza, który go strzelił, nie ma już w Waszym zespole... - No tak, to był Piotrek Giza. W tamtym meczu, za trenera Mikulskiego (półtora roku temu na stadionie przy ul. Kałuży) była szansa pokonać Wisłę, pierwsi wtedy strzeliliśmy bramkę. Ale i w ubiegłym sezonie, kiedy graliśmy u siebie (0-0), był taki moment - przez 10-15 minut - w którym zamknęliśmy Wisłę na 30 metrach pod jej bramką. Coś zaczęło się jednak dziać na trybunach, mecz został przerwany, a kiedy go wznowiono - zaczęliśmy się męczyć. Wtedy, można powiedzieć, nasi kibice nam nie pomogli. Liczę, że pomogą nam teraz. - Derby odbędą się w przyszłą sobotę, 20 października. Poprzedza je dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach. Nie uważa Pan, że w okresie, w którym zgrupowanie ma kadra narodowa, drużyny ligowe mogłyby rozgrywać mecze Pucharu Polski albo Pucharu Ekstraklasy? - Właśnie, dla mnie to jest trochę dziwne, że w tym czasie nie ma Pucharu Ekstraklasy. Wiadomo, że w tych rozgrywkach trenerzy i tak wystawiają wielu piłkarzy spoza podstawowego składu, sprawdzają zmienników. Efekt jest taki, że teraz każdy szuka jakiegoś sparingu, a kiedy skończy się przerwa na kadrę, zwalą się nam na głowę mecze ligowe i w obu pucharach. Rozmawiał TOMASZ BOCHENEK "Dziennik Polski" 2007-10-11

Autor: wa