Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polskie dzieci o "polskiej okupacji"

Treść

Dyskryminacja Polaków na Litwie to temat bogaty i wielowątkowy, dostrzegamy go ostatnio głównie przez pryzmat antypolskiej uchwały oświatowej. Rozpoczynamy więc kampanię przeciw dyskryminacji Polaków na Litwie - mówił podczas sobotniej manifestacji przed ambasadą Litwy w Warszawie Aleksander Szycht, przewodniczący Stowarzyszenia Memoriae Fidelis. Demonstrujący upominali się o równe prawa dla naszych rodaków na Litwie, swobody adekwatne do tych, jakimi cieszą się mieszkający w Polsce Litwini.

Na sobotnią manifestację przyszły zarówno osoby starsze, z wileńskimi korzeniami, jak i ludzie młodzi. Wszyscy byli zgodni co do tego, że uchwalona 17 marca br. przez litewski Sejmas nowelizacja ustawy oświatowej, redukująca liczbę polskich szkół o połowę i rugująca język polski z języków wykładowych, jest bezprawna. - W roku 1874 kanclerz Otto von Bismarck postanowił usunąć język polski ze szkół średnich, a w 1886 roku nawet ze szkół elementarnych. Dzisiaj już wiemy, do czego doprowadził obłęd nacjonalizmu. XX wiek to czas systemów totalitarnych, stosujących politykę szowinizmu, która pochłonęła miliony ofiar - mówił Marcin Kamiński, prezes Stowarzyszenia KoLiber. Jak zaznaczył, wydawałoby się, że w dzisiejszej Europie, a zwłaszcza na terenie Unii Europejskiej, promującej wręcz model multikulturowości, taki problem nie powinien istnieć. Jest inaczej. - Premier Litwy, rugując z lekcji historii i geografii język polski, oświadczył, że nauka języków to dla polskich dzieci skarb. Jednocześnie do tej pory, z niewyjaśnionych powodów, nie zadbał o wprowadzenie do szkół polskich na Litwie języka polskiego, chociażby jako języka obcego, troszcząc się o to, by litewskie dzieci również w tym skarbie partycypowały - zwrócił uwagę Aleksander Szycht, przewodniczący Stowarzyszenia Memoriae Fidelis. Szycht dodał, że premier Litwy najpierw zignorował kilkakrotnie sugestie polskiego MSZ o akt łaski przed egzekucją polskich szkół na Litwie, po czym pomagając ją przeprowadzić, stwierdził, że nie pogorszy ona stosunków z Polską. Szycht podkreślił, że w ostatnim czasie władze w Wilnie wykazują się szczególnymi przejawami antypolskości, publicznie zapewniając o ociepleniu stosunków z Warszawą. Szycht zwrócił uwagę, że już sam fakt, w jaki sposób nazywani są Polacy na Litwie, jest dla nich krzywdzący. - W przeszłości nazywani byli - jak Mickiewicz czy Piłsudski - "polskimi Litwinami", dzisiaj "litewskimi Polakami". A przecież Polacy zamieszkują te ziemie od wieków i stanowią większość, to autochtoni w odróżnieniu od Litwinów, którzy przybyli tam dzięki czasom okupacji niemieckiej i sowieckiej. Niech więc władze litewskie przekonują raczej autochtonów do siebie, niż represjonują ich, usiłując zgiąć im karki. Niech zachowują się jak gospodarze tej ziemi, a nie jak okupanci - podsumował w mocnych słowach Szycht.

Pytania do Litwinów
Organizatorzy sobotniej manifestacji skierowali pytania do prezydenta i premiera Litwy. Wymienił je Adam Chajewski, wiceszef Federacji Organizacji Kresowych.
1. Dlaczego prezydent i premier Litwy kreują się na reprezentantów ludności polskiej na Litwie i czują się upoważnieni do przemawiania w jej imieniu, dezawuując zdanie tych, którzy mają do tego stosowny mandat?
Chajewski przypomniał, że mandat do reprezentowania Polaków na Litwie ma Akcja Wyborcza Polaków na Litwie, Związek Polaków na Litwie oraz personalnie Waldemar Tomaszewski. Zwrócił uwagę na fakt, że w ostatnich wyborach prezydenckich, sejmowych i samorządowych Polacy odmówili partii premiera Litwy możliwości reprezentowania ich interesów.
2. Na jakiej podstawie prezydent i premier Litwy czują się moralnie uprawnieni do arbitralnego ustalania, co jest dla mniejszości polskiej korzystne, a co nie?
Wiceszef Federacji Organizacji Kresowych podkreśla, że tylko społeczność, której proponowane regulacje prawne dotyczą, może określić, czy są one dla niej korzystne. Polacy odrzucili je jednak, sprzeciwiając się forsowanej przez Litwinów reformie oświaty. - Społeczność polska zebrała przeciw niej ponad 60 tys. podpisów. Biorąc pod uwagę, że ludność polska na Litwie liczy 235 tys., jest to liczba imponująca - mówił Adam Chajewski. W jego opinii, ustawa łamie polsko-litewskie umowy międzynarodowe, a także powszechną zasadę ujętą w komunikacie końcowym II Sesji Zgromadzenia Poselskiego Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i Republiki Litewskiej ze stycznia 1998 roku. Zostały w niej zawarte m.in. następujące słowa: "Zgromadzenie zwraca uwagę, że regulacje prawne stosowane przez którąkolwiek ze stron nie mogą umniejszać praw, lecz winny tylko polepszać dotychczasową sytuację mniejszości".
3. Dlaczego Wilno łamie postanowienia traktatu polsko-litewskiego, który w 14. i 15. artykule gwarantuje mniejszościom prawo do pobierania nauki w ich języku?
4. Jakie "korzyści" odnoszą dziś polskie dzieci z nauki języka litewskiego i nauki w szkole litewskiej?
Manifestanci wskazują na wypracowanie napisane w języku litewskim przez Katarzynę Andruszkiewicz z Państwowego Litewskiego Gimnazjum w Sołecznikach, które nagrodzono pierwszym miejscem w konkursie na temat skutków polskiej okupacji Wileńszczyzny w okresie międzywojennym i odczytano na konferencji dotyczącej umowy suwalskiej z 1920 roku. "Litwa wschodnia w XX wieku była polonizowana. Rozpoczęto terror wobec mieszkających tam Litwinów, Rosjan i Żydów, niepolski język i kultura były pogardzane, przeszkadzały im w rozwoju. Dlatego nawet po odejściu Polaków, w Litwie wschodniej dominuje polski język i kultura, chociaż minęło już ponad 70 lat. Skutki okupacji widać dotychczas, nawet dziś dużo ludzi nie mówi w języku państwowym, nazwiska są spolszczone, ale co mnie najbardziej zadziwiło i nawet wstrząsnęło to, że w niektórych miasteczkach nawet nazwy ulic są pisane po polsku i po litewsku. Podczas świąt, jak Święto Plonów czy Bożego Narodzenia, są śpiewane polskie piosenki, w Litwie wschodniej jest dużo polskich tradycji i zwyczajów, które są chronione i pielęgnowane. Polonizując się, ludzie stracili bogaty folklor i inne duchowe skarby" - napisała dziewczynka. - To nie jest kształcenie, to deprawacja młodych Polaków, robienie z nich nacjonalistów litewskich, i to w państwowej szkole. Tak będzie wyglądało kształcenie po reformie w szkołach polskich - podkreślił.
Manifestanci odczytali apel do prezydent Litwy, podpisany przez prezesów Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie, Zrzeszenie Nauczycieli Rosyjskich Szkół na Litwie oraz Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie - Macierz Szkolna, w którym zwracali się o niepodpisywanie przez prezydent Litwy Dalię Grybauskaite nowelizacji ustawy oświatowej. Złożono także w ambasadzie Litwy pismo wyrażające protest przeciwko dyskryminacji mniejszości polskiej na Litwie. W czwartek podobne pikiety odbędą się w Gdańsku i Katowicach. Przed konsulatem litewskim w Gdańsku o godz. 11.00 oraz przed konsulatem litewskim w Katowicach o godz. 12.00.

Piotr Czartoryski-Sziler

Nasz Dziennik 2011-03-28

Autor: au