Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polska kultura mnie inspiruje

Treść

Z kompozytorem Marcinem Kopczyńskim rozmawia ks. Arkadiusz Jędrasik Czym jest dla Pana muzyka? - Wielką pasją, zamiłowaniem, sposobem na życie. Moja praca zawodowa to właściwie prawie w 100 procentach granie na fortepianie, organach, słuchanie muzyki ze studentami itp. Ciągle staram się poznawać nowe utwory, słuchać jak najwięcej i oczywiście komponuję. Co wpłynęło na Pana, by zostać kompozytorem? - Zaczęło się od tego, że w szkole zafascynowany Romancą z Koncertu fortepianowego d-moll Mozarta zapragnąłem napisać coś podobnego. Potem muzyczne pomysły same przychodziły mi do głowy, a ja poznawałem kolejne partytury i nagrania z kolejnych epok i starałem się podpatrywać i uczyć się od największych, m.in. od tych, których muzyka jest mi najbliższa - Faurego, Bartoka, Debussy'ego, Ravela, Lutosławskiego. Czy przeżywanie polskości jako pewnego fenomenu ma jakiś wpływ na Pana twórczość? - Na pewno czuję się Polakiem i jestem głęboko związany z naszą historią i kulturą. Bardzo kocham muzykę Chopina, Lutosławskiego, poezję Norwida, Staffa, Gałczyńskiego... Zbieram nagrania utworów mniej znanych polskich kompozytorów. W niektórych moich kompozycjach są obecne elementy skal ludowych, modalizmy pochodzące z polskiego folkloru. Pewnie to wszystko ma jakiś oddźwięk w mojej muzyce. Jest Pan akompaniatorem w szkole muzycznej w Inowrocławiu oraz organistą w jednej z parafii inowrocławskich. Jak to wpływa na Pana inspiracje? - Akompaniowanie to praca, która pomaga w utrzymaniu sprawności pianistycznej, niewątpliwie potrzebnej do komponowania choćby utworów na fortepian. Mam teraz rodzinę, troje małych dzieci, więc nie ma za dużo czasu na typowe ćwiczenie na fortepianie. Poza tym lubię grać z różnymi instrumentalistami, także z wokalistami. A to, że jestem od 10 lat organistą, niewątpliwie zaowocowało napisaniem kilku utworów na sopran i organy. Organistami jesteśmy razem z żoną, zorganizowaliśmy także w naszej parafii kilka koncertów, na których były m.in. moje utwory, a moja żona założyła jedyny w Inowrocławiu chór parafialny, dla którego czasami robię jakieś opracowania, co wcale nie jest takie łatwe. Obecnie wielu kompozytorów komponuje utwory sakralne, niemalże do dobrego tonu należy pokazanie własnej wizji sacrum w muzyce. Pan też pisze utwory sakralne. Czy potrzeba wiary, by dobrze napisać utwór o tematyce religijnej, czy można pozostać tylko na poziomie estetyki? - Pisanie utworów sakralnych w moim przypadku wynika przede wszystkim z wiary, nie robię tego koniunkturalnie. Co jakiś czas mam po prostu potrzebę napisania takiego utworu, chcę wtedy napisać śpiewne melodie, dobrać piękną harmonię, zastosować modalizmy, które bardzo lubię. Oddać się prostocie, a jednocześnie zawrzeć wielką ekspresję. Proszę się pochwalić dotychczasowymi osiągnięciami i sukcesami... - Moje największe osiągnięcia to przede wszystkim kilka wspaniałych wykonań, które szczęśliwie doszły do skutku. Myślę przede wszystkim o prawykonaniu mojego I Koncertu fortepianowego na zakończenie studiów (Kasia Mościcka - fortepian, i Zygmunt Rychert - dyrygent), prawykonaniu Signals pod dyrekcją Jerzego Salwarowskiego, o wykonaniach moich utworów chóralnych na Festiwalu Gaude Mater w Częstochowie (pod dyrekcją Jana Łukaszewskiego i Włodzimierza Siedlika), pierwszej prezentacji koncertu gitarowego przez Krzysztofa Meisingera, wykonaniach moich opracowań m.in. w filharmoniach w Bydgoszczy, Olsztynie, Rzeszowie. Podczas takich wydarzeń doświadczam wielu emocji i właściwie każde wykonanie, na którym jestem, to wielkie przeżycie. Sukcesami są też na pewno nagrania radiowe - pod dyrekcją Agnieszki Duczmal i Włodzimierza Siedlika. Niedawno ukazał się debiutancki monograficzny album z Pańskimi utworami. Jak doszło do jego powstania? - Zobaczyłem ogłoszenia firmy Acte Prealable o możliwości realizacji autorskich płyt przez młodych kompozytorów. Wysłałem kilka nagrań i otrzymałem ofertę. A skąd tytuł "Strumień myśli"? - Mogę zacytować moją wypowiedź z opisu płyty, bo lepsze sformułowanie nie przychodzi mi do głowy: "Te utwory, w sposób przemyślany ułożone w muzyczną opowieść, kojarzą się ze strumieniem różnych wrażeń, refleksji, nastrojów, myśli, które przenikały mój umysł podczas komponowania i które, mam nadzieję, udzielą się też słuchaczom". Jest na płycie utwór inspirowany malarstwem Van Gogha. Często szuka Pan inspiracji w malarstwie? - Często oglądam różne prace plastyczne, nie tylko malarstwo, i pewne pomysły, wrażenia przenikają umysł i być może pośrednio wpływają na komponowanie. Jakie są Pana inne inspiracje? - Przede wszystkim muzyka innych kompozytorów, a także pomysły rytmiczne, aranżacyjne, zasłyszane np. w jazzie. Nie oznacza to, że "ściągam" - raczej słyszę coś i chcę przerobić to po swojemu lub zrobić zupełnie inaczej, oczywiście na tyle, na ile pozwalają talent i wyobraźnia. Myślę, iż w moich utworach zachodzi rodzaj syntezy bardzo wielu wpływów, a przez to są one na swój sposób swoiste. Do kogo kieruje Pan swoją muzykę? - Myślę, że moja muzyka nie jest szczególnie trudna w odbiorze i nie odcina się od tradycji. Tak, jak mówiłem wcześniej, jest raczej syntezą. Każdy meloman, który kocha Bacha, Mozarta, Debussy'ego, zna może kilka utworów Lutosławskiego, może posłuchać mojej płyty. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-07-29

Autor: wa