Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polska - Czechy towarzysko w Larnace

Treść

To będzie bardzo ważny sprawdzian w kontekście zbliżających się finałów mistrzostw Europy i w dalszej perspektywie - eliminacji do mistrzostw świata 2010. Dziś w cypryjskiej Larnace polscy piłkarze zmierzą się w towarzyskim meczu z Czechami, a trener Leo Beenhakker pierwszy raz w nowym roku będzie mógł zobaczyć w akcji wszystkich graczy, także tych z klubów zagranicznych. W podstawowej jedenastce powinni wybiec na boisko bohaterowie eliminacji do Euro 2008. Polacy przebywają na Cyprze od kilkunastu dni. Przez pierwszy tydzień Beenhakker trenował z zawodnikami z klubów polskich i był pod wrażeniem ich postawy, zaangażowania i umiejętności. W sobotę nasi ligowcy zagrali towarzysko z Finlandią i wygrali 1:0. Po tym meczu większość z nich powróciła do swych drużyn, ośmiu pozostało na Cyprze. Pierwotnie miało ich być sześciu, ale Holendrowi tak przypadła do gustu gra Jakuba Wawrzyniaka i Kamila Grosickiego, że postanowił przyjrzeć im się dłużej. Niewykluczone, iż dziś ktoś z owej ósemki pojawi się na boisku, ale nie w podstawowej jedenastce. - Dla tych młodych zawodników pożyteczne są już jednak same zajęcia z bardziej rutynowanymi kolegami. Dzięki nim wykonują kolejny krok do przodu, a chyba wszyscy wiemy, że właśnie oni są przyszłością polskiej piłki - przyznaje Beenhakker. I choć młodzi naciskają na bardziej doświadczonych graczy, dotychczasowych pewniaków, na razie trudno się spodziewać, by udało im się wygryźć ich z pierwszego składu. Przynajmniej teraz. Dlatego dziś przeciw Czechom wyjdą na boisko najlepsi, najbardziej rutynowani i bohaterowie eliminacji do Euro. - Nie mam zbyt wielu okazji, by przyjrzeć się wszystkim najlepszym piłkarzom, stąd muszę z tej okazji w pełni skorzystać - wyjaśnia trener. Mecz wywołuje spore emocje z kilku powodów. Czesi to nasi rywale w walce o mundial w RPA, zdecydowanie najgroźniejsi. Bój o kwalifikację rozpocznie się jednak dopiero jesienią i - choć wynik może mieć psychologiczne znaczenie - obecnie priorytety są inne. A konkretnie jeden - mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii. - Dlatego musimy zagrać przeciw Czechom, jakbyśmy grali z Niemcami, naszym pierwszym rywalem w Euro 2008. Musimy zagrać swoje, realizując swoje założenia - dodaje szkoleniowiec. Beenhakker był przez cały czas cypryjskiego zgrupowania w dobrym humorze. Nastroju nie popsuła mu nawet pogoda, która na początku mocno krzyżowała plany. Deszcz, śnieg nie były jednak w stanie zmóc naszej ekipy, która przez kilkanaście dni wykonała znakomitą pracę. Byłoby wspaniale, gdyby wyjechała z Cypru z tarczą, a do tego potrzebny będzie sukces w dzisiejszym meczu. Bo choć z jednej strony Holender mówi, że wynik tym razem nie będzie sprawą kluczową, to z drugiej dodaje, iż zawsze lepiej jest wygrać. Trener nie ukrywał, że ucieszyły go ostatnie transferowe ruchy jego podopiecznych. Miał na myśli głównie Macieja Żurawskiego, który zakończył uciążliwe i poniżające przesiadywanie na trybunach Celtic Park w Glasgow. Były napastnik Wisły Kraków przeniósł się do greckiej Larissy i - jak sam przyznał - dosłownie i w przenośni zaświeciło dla niego słońce. Zawodnik wreszcie będzie grał, a to dobra wiadomość dla Beenhakkera i reprezentacji. Bo choć Larissa to nie Celtic - to jednak boisko to nie ławka rezerwowych. Być może swoją szansę wykorzysta również Artur Wichniarek. Jesienią był jedną z najważniejszych postaci Arminii Bielefeld, wyróżniał się w Bundeslidze, a nasza narodowa drużyna nie cierpi na nadmiar dobrych napastników. Wichniarek wraca do kadry po kilku latach i ma nadzieję pozostać w niej na dłużej. Czesi, choć zagrają bez kontuzjowanych Tomasa Galaska, Marka Jankulovskiego i Tomasa Rosickiego, na pewno bardzo wysoko postawią poprzeczkę, bo to przecież znakomity zespół, w którym aż roi się od gwiazd. W historii spotykaliśmy się z nimi tylko dwukrotnie (nie licząc potyczek z Czechosłowacją) i bilans jest absolutnie wyrównany. W 1997 r. w Ostrawie przegraliśmy 1:2, by dwa lata później w Warszawie zrewanżować się w identycznym stosunku. Jak będzie teraz? Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-02-06

Autor: wa