Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polacy znów przepędzili Moskali

Treść

Na oczach kilku tysięcy widzów niemal 300 członków grup rekonstrukcyjnych w mundurach z epoki starło się na łąkach pod Ossowem koło Wołomina. W 90. rocznicę Bitwy Warszawskiej odtworzyli jedną z jej ważniejszych batalii z 14 sierpnia 1920 roku.
Rekonstrukcja była hołdem złożonym polskim patriotom, którzy oddali życie w obronie Ojczyzny przed bolszewikami. Upamiętnia także bohaterską śmierć ks. mjr. Ignacego Skorupki, kapelana 1. Batalionu 236. Pułku Piechoty Armii Ochotniczej, który grupował przede wszystkim studentów i gimnazjalistów.
Wzruszenie i entuzjazm towarzyszyły widzom przybyłym na kolejną już inscenizację Bitwy Warszawskiej, która rozpoczęła się w sobotę na łąkach pod Ossowem. W rekonstrukcji wzięło udział blisko 300 członków stowarzyszeń i organizacji zajmujących się odtwarzaniem walk z historii Polski. Grupy rekonstrukcyjne przybyły z regionów całego kraju, m.in. z Poznania i Krakowa. Kilka minut po godzinie 13.00 pierwsze wybuchy oznajmiły początek walk. Na łąkę wpadli czerwonoarmiści, siejąc popłoch w szeregach biało-czerwonych. Ci, którzy włożyli polskie mundury, nie ukrywali, że czuli się wyróżnieni. Tak jak członkowie Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych "Wrzesień 39", którzy wcielając się w rolę sanitariuszy, zbierali z pola rannych.
- W wielu epizodach, w których braliśmy udział, tylko one były zwycięskie. Bitwy, niestety kończyły się przegraną strony polskiej. Natomiast tu był sukces. To był dla nas zaszczyt, że mogliśmy w takiej rekonstrukcji uczestniczyć - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" rotmistrz Dariusz Gładysz, członek Sekcji Polskiej Stowarzyszenia. Członkowie grup rekonstrukcyjnych przyznali, że z niechęcią grali rolę bolszewików. - Przypadła nam taka rola - odtwarzamy rosyjską jazdę. Nie utożsamiamy się z czerwonoarmistami - przekonywał Paweł Kibil z Garbarki Letniej koło Kozienic ze Stowarzyszenia Miłośników Kawalerii, który do Warszawy dotarł w miniony piątek zabytkowym pociągiem z Chabówki. - Gdyby Polacy ponieśli klęskę, bolszewicy mieliby otwartą drogę do Warszawy. Bohaterski zryw pod Ossowem uratował stolicę i całą Polskę przed bolszewicką nawałą. Zasługi w bitwie położyli harcerze - wspomina Paweł Kozik, komendant Hufca ZHP Wołomin, uczestnik rekonstrukcji.
Gromkimi brawami powitano na zaimprowizowanym polu walki mężczyznę, który wcielił się w postać ks. mjr. Ignacego Skorupki. - Warszawskie dzieci, pokażcie Moskalom powrotną drogę - zagrzewał kapelan. Bitwa pod Ossowem, podobnie jak przed niemal wiekiem, znów zakończyła się zwycięstwem.
- Dzisiejsza inscenizacja jest przypomnieniem pięknego fragmentu naszej polskiej historii, jest hołdem złożonym bohaterskim obrońcom Warszawy z 1920 roku. To żywa lekcja historii i patriotyzmu dla wielu osób, zwłaszcza ludzi młodych, którzy przyjeżdżają ją obejrzeć. Inscenizacja została przygotowana i zrealizowana przez amatorów pragnących w ten właśnie sposób przypomnieć wielkie czyny polskiego oręża, zwycięstwo, które uratowało Polskę i Zachód przed bolszewicką nawałą - mówi rotmistrz Andrzej Michalik, prezes Stowarzyszenia Miłośników Kawalerii 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, które wraz ze Starostwem Powiatu Wołomińskiego zorganizowało tę imprezę. Sponsorami byli lokalni przedsiębiorcy oraz starostwo powiatowe.
Rekonstrukcje pod Ossowem odbywają się od sześciu lat. Miłośnicy kawalerii po raz pierwszy złożyli hołd polskim żołnierzom, którzy walczyli z bolszewikami, jeszcze za czasów PRL, w 1986 roku. Pozytywne reakcje ludzi przytłumił fakt ufundowania przez kancelarię obecnego prezydenta pomnika upamiętniającego bolszewickiego najeźdźcę.
- To oburzające, że na równi stawia się najeźdźcę i napadniętego. Obrońcy Warszawy stanowili najbardziej wartościową młodzież, ci sami ludzie brali potem udział w Powstaniu Warszawskim. Oni nie zapomnieli nigdy o Ojczyźnie wolnej i niepodległej - mówi Jerzy Lisiecki, porucznik 36. Pułku Piechoty Legii Akademickiej AK, powstaniec warszawski. - Na pewno nie chodzi tu o przekazanie prawdy historycznej młodemu pokoleniu, które nie będzie już chyba wiedziało, kto tak naprawdę był ofiarą tej napaści - komentowała pani Anna, mieszkanka Kobyłki, matka dwojga dzieci. - Przecież bolszewicy nie przybyli tu z misją pokojową i nie mieli sztandarów z krzyżem, ale z sierpem i młotem. Pomijam już to, jakich mordów dokonywali na polskiej ludności. I komuś takiemu stawia się dziś pomniki? - to oburzające - dodaje wyraźnie zdenerwowany Piotr Zdybiak z Ossowa.
Rekonstrukcję poprzedziły Mistrzostwa Polski Formacji Kawaleryjskich o Puchar Ministra Obrony Narodowej. Jeźdźcy konkurowali między sobą m.in. w zbieraniu pierścieni lancą i szablą, w ścinaniu łóz, strzelaniu z wiatrówki.
Bój z bolszewikami pod Ossowem koło Wołomina rozegrał się 14 sierpnia 1920 roku. Był on częścią bitwy, w wyniku której Armia Czerwona została zmuszona do odwrotu. Bitwa, która przeszła do historii pod nazwą Cudu nad Wisłą, uratowała Polskę i kraje Europy Zachodniej przed ekspansją komunizmu, zyskując miano osiemnastej pod względem znaczenia bitwy w historii świata.
Anna Ambroziak, Ossów
Nasz Dziennik 2010-08-16

Autor: jc