Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polacy wicemistrzami świata

Treść

Polscy piłkarze ręczni zostali wczoraj wicemistrzami świata. W wielkim finale rozgrywanego w Niemczech turnieju przegrali z reprezentacją gospodarzy 24:29 (13:17). To największy w historii sukces naszego szczypiorniaka. Brawo, Polacy! Choć wszyscy po cichu liczyliśmy na złote medale, rozczarowani i zawiedzieni oczywiście być nie możemy. Biało-Czerwoni pokazali na tej imprezie wspaniałe umiejętności i wspaniałe charaktery, ich poczynania śledziliśmy z zapartym tchem, podziwialiśmy sportową klasę i siłę woli. Nie było na mistrzostwach zespołu, który tak walczył i grał z taką pasją. Polacy, którzy jeszcze niedawno byli zespołem wręcz anonimowym, stali się pogromcami faworytów. Sławomira Szmala, Adama Weinara, Grzegorza Tkaczyka, Bartosza Jureckiego, Karola Bieleckiego i trenera Bogdana Wentę poznali wszyscy kibice w kraju, stali się w krótkim czasie sportowymi idolami. Co ważne, nasi są młodą ekipą, przed którą przyszłość. Początek wielkiego finału był bardzo wyrównany i nerwowy zarazem. Oba zespoły wyszły na parkiet świadome ogromnej stawki i to je lekko sparaliżowało. Sporo było błędów, nieskutecznych ataków. Przez pierwsze minuty myliły się po równo oba zespoły, szybciej nerwy opanowali jednak gospodarze. Od stanu 3:3 Niemcy zdobyli aż pięć bramek z rzędu, uzyskując zdecydowaną przewagę. Nasi bardzo chcieli, być może za bardzo. Stąd nieskończone akcje, niewykorzystane sytuacje. Podopiecznym Bogdana Wenty brakowało również szczęścia - jeśli ich strzałów nie bronili znakomici niemieccy bramkarze, piłka obijała słupek bądź poprzeczkę. Kilka dość kontrowersyjnych decyzji podjęli również sędziowie, ale i tak do ich pracy zbyt wielu zastrzeżeń mieć nie mogliśmy. Obawialiśmy się czegoś gorszego. Polacy jednak systematycznie odrabiali straty. Nie szło im jednak łatwo, to prawda. Wręcz przeciwnie, każda obroniona i później zdobywana bramka przychodziła im z wielkim trudem, ale nasi ani na chwilę nie zwątpili. Mozolnie robili swoje. Podopieczni Wenty doprowadzili do stanu 11:13, po chwili mieli szansę zdobyć kontaktowego gola. Niestety, po nieporozumieniu między Karolem Bieleckim i Bartoszem Jureckim piłkę przejęli Niemcy i po chwili zdobyli kolejną bramkę. Do przerwy jeszcze podwyższyli prowadzenie - na 17:13. Drugą połowę lepiej zaczęli gospodarze. Kiedy prowadzili 21:14, wydawało się, że nikt i nic już nie powstrzyma ich w drodze po mistrzostwo świata. Ale Polacy są zespołem z charakterem. Uszczelnili obronę, zaczęli wreszcie grać skuteczniej w ataku i zaczęli zbliżać się do rywala. W 45. min nasi przegrywali już tylko 21:22, grali z przewagą jednego zawodnika i mieli dwie znakomite okazje do wyrównania. Niestety, Mariusz Jurasik najpierw trafił w bramkarza, potem w słupek. Niemcy kryzys przetrzymali i do samego końca przeważali już zdecydowanie. Ostatecznie wygrali 29:24 i zostali mistrzami świata. A Polacy są drugą drużyną świata. Czy ktoś się tego spodziewał? Brawo, Biało-Czerwoni, jesteśmy z was dumni! Piotr Skrobisz, "Nasz Dziennik" 2007-02-05

Autor: ea