Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polacy będą walczyć do końca

Treść

Gdybym mógł porozmawiać z Howardem Webbem, powiedziałbym mu raz jeszcze, że popełnił błąd, nie miał racji - przyznał wczoraj Leo Beenhakker. Selekcjoner naszej reprezentacji bardzo przeżył remis-porażkę swych podopiecznych, ale nie miał do nich żalu i pretensji. - Jesteśmy w sytuacji najgorszej z możliwych, bo nie zależymy tylko od siebie. Musimy liczyć, że Austria pokona Niemców, a my w wyższym stosunku wygramy z Chorwatami. Nie załamujemy jednak rąk, walczymy dalej. Mistrzostwa się jeszcze nie zakończyły - próbował się pocieszać, ale widać było, że Holender jest przybity czwartkowymi wydarzeniami. Kto, na jego miejscu, by zresztą nie był? - Jestem nawet nie tyle zmęczony, ile zawiedziony. Uważam, że to, co się stało w czwartek, było nie w porządku wobec zawodników. Chłopcy bardzo ciężko pracowali na ten wynik i nie zasłużyli na taki finał wydarzeń. Można przegrać 0:2, 0:4 po słabszej grze, wiedząc, że było się słabszym od przeciwnika. To mniej boli od straty punktów w czwartkowych okolicznościach. Najgorsze było jednak to, że przed turniejem każda z drużyn otrzymała wytyczne od UEFA dotyczące konsekwencji pewnych zachowań piłkarzy na boisku. W żadnym poprzednim meczu mistrzostw nie było takiej sytuacji, doszło do niej dopiero w dwunastym - Polski z Austrią. Gdyby wcześniej sędziowie podejmowali podobne decyzje, musieliby podyktować kilkanaście rzutów karnych, zresztą gdyby sam pan Webb chciał być konsekwentny, to i w czwartkowym spotkaniu powinien wcześniej co najmniej pięć razy wskazać na "jedenastkę" - dodał. Postawę swych podopiecznych przeciw Austrii skomentował następująco: - Wiedzieliśmy, że rywale zwykle rozpoczynają bardzo ostro i agresywnie, stąd pod tym kątem się przygotowywaliśmy. My jak zwykle mieliśmy problem z wejściem w mecz, nie realizowaliśmy założeń, stąd gra wyglądała tak, a nie inaczej. W drugiej połowie było już pod tym względem zdecydowanie lepiej - powiedział. Dlaczego jednak ogólny obraz gry naszej drużyny był co najwyżej przeciętny? - Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, pracowaliśmy ciężko, by drużyna prezentowała jak najwyższy poziom. Każdy zespół ma jednak swoje wzloty i upadki, czasami gracze, którzy zwykle potrafią odmienić przebieg wydarzeń na boisku, w danym momencie nie są w stanie tego zrobić. Nie chcę się usprawiedliwiać, bo nie leży to w mojej naturze, ale nie mamy zawodników, którzy są przyzwyczajeni do regularnych występów co kilka dni w swych klubach. Przeciw Austrii nie mogło zagrać aż czterech zawodników z pamiętnego pojedynku z Portugalią w eliminacjach, bez nich straciliśmy 40 procent swej wartości. Portugalia bez Ronaldo też prezentuje się dużo gorzej - powiedział Beenhakker. - Winny czy nie, ale ja jestem trenerem i biorę na siebie odpowiedzialność za wyniki - dodał. Co dalej? W poniedziałek Polacy zagrają z Chorwacją i jeśli wygrają 3:0, a Austria pokona Niemców 1:0 - awansują do ćwierćfinału. - Wystawię najmocniejszy możliwy zespół - przyznał nasz trener, ale czy i jakich dokona zmian w składzie - nie wyjawił. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-06-14

Autor: wa