Podwójne życie wuefisty
Treść
Naprawdę fajny chłopak - otwarty, obowiązkowy, ze świetnym podejściem do dzieci - to opinia pedagogów i dyrektora szkoły. Nauczyciela wychowania fizycznego z krakowskiej podstawówki zatrzymała policja. Jest podejrzany o sutenerstwo.
29-letni nauczyciel pracował na stażu od początku tego roku szkolnego. Sprawiał bardzo dobre wrażenie, był lubiany przez podopiecznych.
- To nie był przypadek, że go zatrudniłam - mówi Teodozja Maliszewska, dyrektorka szkoły. - Ma odpowiednie kwalifikacje, jest też trenerem judo. Zasięgnęłam opinii wśród znajomych pedagogów, którzy wcześniej mieli z nim styczność. Poza tym przez pierwszy miesiąc jego pracy w naszej szkole obserwował go doświadczony nauczyciel wychowania fizycznego. Dziwię się, że moja zawodowa intuicja mogła mnie tak zawieść.
Zatrzymany nauczyciel dorabiał sobie jako ochroniarz. O jego pracy po godzinach wiedziało niewiele osób.
- Domyślałem się, że może być "bramkarzem", choć nigdy mi o tym nie wspominał - opowiada Jarosław Makowski, nauczyciel WF i opiekun stażysty. - To, co mu się zarzuca, jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Nigdy nie zauważyłem, żeby zachowywał się agresywnie. Nie wyobrażam sobie, że mógł być brutalny w stosunku do kogokolwiek.
Według zeznań dwóch młodych kobiet, nauczyciel i jego wspólnik zmuszali je do prostytucji przy użyciu gróźb i przemocy. Odbierali im dwie trzecie ich dziennego zarobku. Wuefista figuruje również w policyjnych aktach jako skazany za "uszkodzenie ciała".
- Przed zawarciem umowy o pracę zatrzymany stażysta podpisał oświadczenie o niekaralności - mówi dyrektor Maliszewska. - Nie sprawdzałam, czy mówił prawdę, bo naszej szkoły nie stać na wydawanie połowy budżetu. Zasięganie informacji, czy przyjęci do pracy nauczyciele nie mają na swoim koncie wyroków jest przecież kosztowne.
Na razie nauczyciel spędzi trzy miesiące w policyjnym areszcie. Jeżeli zarzuty się potwierdzą, grozi mu do 10 lat więzienia.
- Muszę się zorientować, co powinnam zrobić w sytuacji, gdy nauczyciel nie może przychodzić do pracy, bo został zatrzymany. Nie mogę przecież działać poza prawem - tłumaczy dyrektor Maliszewska. - Najprawdopodobniej do czasu wyjaśnienia całej sprawy zostanie odsunięty od pracy. Nikt nie wie jeszcze, co się tam naprawdę stało. Może te zarzuty są bezpodstawne? Ja w każdym razie nie zmienię swojej pozytywnej opinii o tym człowieku, dopóki nie zapadnie niekorzystny dla niego wyrok lub nie będzie niepodważalnych dowodów - dodaje.
W szkole sprawa wywołała ogromne poruszenie. Uczniowie wypytują, kiedy wróci lubiany przez nich nauczyciel. Pedagodzy zastanawiają się natomiast, czy przypadkiem nie padł on ofiarą zemsty półświatka.
- Może po prostu mszczą się na nim prostytutki, których nie chciał wpuszczać do lokalu, gdzie pracował jako ochroniarz? - zastanawia się dyrektorka szkoły. - Jeśli okaże się, że naprawdę dopuścił się stręczycielstwa, będzie mi bardzo przykro, że zawiodła mnie intuicja - podkreśla jeszcze raz.
Wczoraj, podczas przesłuchań na policji i w prokuraturze, ani nauczyciel, ani jego wspólnik nie przyznali się winy. Linia obrony podejrzanych sprowadza się do podważenia wiarygodności kobiet, które złożyły obciążające ich zeznania. Twierdzą, że zrobiły to z zemsty, ponieważ... korzystali z ich usług. Na razie zarzuty, które im przedstawiono dotyczą wykorzystywania dwóch kobiet. Prok. Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie, nie wyklucza jednak, że liczba ofiar mogła być większa i po aresztowaniu podejrzanych poszkodowane zdecydują się na złożenie doniesienia.
MAGDALENA KUFREJ, (EK) , "Dziennik Polski" 2006-12-20
Autor: ea