Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Podróż sentymentalna. I realna

Treść

- Krócej zajęłoby mi wymienianie, co na tym obiekcie jest, niż to, czego tu nie ma - powiedział Robert Kubica zapytany o możliwości organizacji wyścigu Formuły 1 na poznańskim torze, jedynym w naszym kraju posiadającym homologację FIA. Polski kierowca był najważniejszym gościem N-gine Renault F1 Team Show, który w sobotę odbył się w stolicy Wielkopolski.
Każda spektakularna wizyta Kubicy w Ojczyźnie, połączona ze sportowymi atrakcjami, budzi ogromne zainteresowanie rzesz kibiców. Nie inaczej było i tym razem; na Tor Poznań przyszło kilkadziesiąt tysięcy kibiców, którzy chcieli z bliska zobaczyć swojego idola. Jak zwykle pobyt Roberta zaowocował też pytaniami o możliwość zorganizowania w naszym kraju wyścigu Formuły 1. Podobne plany i pomysły rodzą się już od dobrych kilku lat, a ponieważ poznański obiekt jako jedyny w Polsce posiada homologację FIA, to wizje te odżyły. Kubica postanowił być jednak szczery. - Realia są, jakie są - dalekie od ideału. Krócej zajęłoby mi wymienianie, co na tym obiekcie jest, niż to, czego tu nie ma. W Formule 1 oczekiwane standardy są na niesamowicie wysokim poziomie, szczególnie te dotyczące bezpieczeństwa. Dobrym przykładem jest włoski obiekt Imola, na którym jeszcze kilkanaście lat temu regularnie organizowano eliminacje mistrzostwa świata i który uważano za jeden z najlepszych i najnowocześniejszych. Dziś jest przestarzały, a co za tym idzie - już się na nim nie ścigamy. Oczywiście, cieszę się, że w ogóle jest taki tor jak Poznań, ale jego właściciele powinni raczej zainteresować się innymi seriami wyścigowymi. Pamiętajmy też, że gdyby podobnych obiektów nie było, sport samochodowy mógłby już u nas nie istnieć - powiedział. Dla Kubicy wizyta na wielkopolskim obiekcie była podrożą sentymentalną. To właśnie tam, jako młody chłopak, walczył w latach 1995-1997 o kartingowe mistrzostwo Polski. - Taka jest droga prawie każdego kierowcy F1 - zaczynamy od kartingów. Ale nawet wtedy, gdy wygrywałem, nie myślałem, że moja kariera potoczy się tak, jak się potoczyła, że trafię do Formuły 1. Były to co najwyżej marzenia - przyznał Kubica, dodając, że tak naprawdę nigdy nie postawił przed sobą konkretnego celu - być w F1. - Jestem realistą, zdawałem sobie doskonale sprawę, jak trudno się do niej dostać. To po prostu się stało. Gdy przed pięciu laty wygrałem World Series by Renault, w nagrodę mogłem przejechać się bolidem Formuły, ale sądziłem, że może to być jednorazowa przygoda. Później się okazało, że te 32 okrążenia wystarczyły.
Kubica przybył do Poznania między wyścigami o Grand Prix Wielkiej Brytanii a GP Niemiec. Na torze Hockenheim Polak pojawi się już w najbliższy weekend, oczywiście ze sporymi nadziejami. - Możemy być zadowoleni z pierwszej części sezonu. W kilku wyścigach wypadliśmy lepiej, niż sami oczekiwaliśmy, i tego przekonania nie zmienią nawet dwa ostatnie, nieudane. Najmilej wspominam oczywiście zmagania w Australii, gdzie wykorzystaliśmy powstałą sytuację, oraz Monako, gdzie byliśmy naprawdę mocni i od początku liczyliśmy się w walce o najwyższe cele. Nie mogę jednak powiedzieć, abym był w pełni zadowolony z minionych miesięcy. Byłoby tak, gdybym wygrywał. Cały czas stąpam mocno po ziemi, w chwili obecnej nie stać nas jeszcze na zwycięstwa. Te, mam nadzieję, pojawią się w przyszłości. Cały zespól jest zdeterminowany i mocno pracuje, by tak się stało - przyznał. Jak zauważył, gwarancji, że tak będzie, nie ma żadnych. - Formuła 1 jest zbyt skomplikowanym i nieprzewidywalnym sportem, by móc snuć dalekosiężne plany - podsumował.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-07-19

Autor: jc