Podium dla Austriaków
Treść
Austriacy zdominowali pierwszy konkurs 60. Turnieju Czterech Skoczni, który wczoraj rozpoczął się w Oberstdorfie. Faworyci, bo nikt nie miał wątpliwości, że nimi są, zajęli całe podium, a najlepszy okazał się Gregor Schlierenzauer. Kamil Stoch, jedyny Polak w finałowej serii, uplasował się na 23. miejscu, choć po pierwszej był 6.
Wczorajsze zawody odbywały się w trudnych warunkach, przypominały nieco loterię. Szczęście dopisało przede wszystkim Schlierenzauerowi. W pierwszej serii konkursu 22-letni Austriak kompletnie nie poradził sobie z fatalnymi warunkami, ledwie tylko przekroczył granicę 100 m i stało się jasne, że w tym momencie pożegnał się z marzeniami o jakimkolwiek sukcesie. Pogoda płatała jednak takie figle, że organizatorzy postanowili przerwać zmagania i rozpocząć je na nowo o godz. 18.15. Wówczas było nieco lepiej, udało się nawet przeprowadzić obie serie, choć natura pokazała ponownie swą kapryśną stronę. Tym razem na własnej skórze odczuł to Stoch. Polak po pierwszej próbie, dalekiej, ładnej stylowo, był szósty z realnymi perspektywami na podium. W drugiej natrafił jednak na koszmarny wiatr, wiejący z tyłu. Trener Łukasz Kruczek tylko kręcił z niedowierzania głową, gdy wypuszczał swego podopiecznego. Zakopiańczyk sobie nie poradził, uzyskał zaledwie 107 m i spadł na 23. pozycję. Pewnie sam popełnił jakiś błąd, ale mógł czuć się skrzywdzony. Rywale, także ci startujący chwilę później, mieli do wiatru dużo więcej szczęścia. Schlierenzauer? Skorzystał na kłopotach z pogodą, w powtórzonym konkursie skakał genialnie. Rywale nie zbliżyli się do niego, szczególnie w drugiej serii, absolutnie popisowej. Młody Austriak odniósł dzięki temu 37. zwycięstwo w karierze i wyprzedził rodaków, Andreasa Koflera i Thomasa Morgensterna. Jeśli wygra trzy kolejne konkursy, przejdzie do historii i zgarnie rekordową premię - milion franków szwajcarskich.
Nic dobrego nie można powiedzieć o pozostałych Polakach. Piotr Żyła zajął 36., Maciej Kot 40., a Aleksander Zniszczoł 48. miejsce.
Pisk
Nasz Dziennik
Wczorajsze zawody odbywały się w trudnych warunkach, przypominały nieco loterię. Szczęście dopisało przede wszystkim Schlierenzauerowi. W pierwszej serii konkursu 22-letni Austriak kompletnie nie poradził sobie z fatalnymi warunkami, ledwie tylko przekroczył granicę 100 m i stało się jasne, że w tym momencie pożegnał się z marzeniami o jakimkolwiek sukcesie. Pogoda płatała jednak takie figle, że organizatorzy postanowili przerwać zmagania i rozpocząć je na nowo o godz. 18.15. Wówczas było nieco lepiej, udało się nawet przeprowadzić obie serie, choć natura pokazała ponownie swą kapryśną stronę. Tym razem na własnej skórze odczuł to Stoch. Polak po pierwszej próbie, dalekiej, ładnej stylowo, był szósty z realnymi perspektywami na podium. W drugiej natrafił jednak na koszmarny wiatr, wiejący z tyłu. Trener Łukasz Kruczek tylko kręcił z niedowierzania głową, gdy wypuszczał swego podopiecznego. Zakopiańczyk sobie nie poradził, uzyskał zaledwie 107 m i spadł na 23. pozycję. Pewnie sam popełnił jakiś błąd, ale mógł czuć się skrzywdzony. Rywale, także ci startujący chwilę później, mieli do wiatru dużo więcej szczęścia. Schlierenzauer? Skorzystał na kłopotach z pogodą, w powtórzonym konkursie skakał genialnie. Rywale nie zbliżyli się do niego, szczególnie w drugiej serii, absolutnie popisowej. Młody Austriak odniósł dzięki temu 37. zwycięstwo w karierze i wyprzedził rodaków, Andreasa Koflera i Thomasa Morgensterna. Jeśli wygra trzy kolejne konkursy, przejdzie do historii i zgarnie rekordową premię - milion franków szwajcarskich.
Nic dobrego nie można powiedzieć o pozostałych Polakach. Piotr Żyła zajął 36., Maciej Kot 40., a Aleksander Zniszczoł 48. miejsce.
Pisk
Nasz Dziennik
Autor: wa