Podejrzany zgłosił się sam. Myślenice
Treść
Zabójstwo w Myślenicach: badania wykazały, że to Wojciech W. strzelał do właściciela kantoru i jego syna
Do celi trafił 29-letni Wojciech W., trzeci podejrzany o udział zabójstwie właściciela myślenickiego kantoru wymiany walut i jego syna. Według śledczych był na miejscu zabójstwa i strzelał do ofiar.
Wojciech W. jest mieszkańcem woj. świętokrzyskiego, kolegą mężczyzn aresztowanych w tej sprawie w marcu. Wówczas on również został ujęty przez policyjnych antyterrorystów, ale po 48 godzinach został zwolniony z powodu braku dowodów. Przesłuchano go jedynie w charakterze świadka. Jego rola w śledztwie zmieniła się w momencie, gdy zakończono badania śladów biologicznych zabezpieczonych na miejscu przestępstwa. Wynika z nich, że W. nie tylko był przed domem właściciela kantoru, ale też strzelał do niego i jego syna. Przed kilkoma dniami wysłano mu wezwanie na przesłuchanie do krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej. Zgłosił się i... usłyszał zarzuty zabójstwa. Sąd aresztował go na 3 miesiące.
Przypomnijmy, do napadu w Myślenicach doszło 22 lutego przed domem ofiar. Kiedy właściciel kantoru parkował samochód po powrocie z pracy, bandyci zaczęli strzelać do niego i jego syna. Gdy ich zabili, zrabowali 140 tys. zł. Dotychczas w tej sprawie aresztowano czterech mieszkańców Świętokrzyskiego, ale tylko trzech z nich jest podejrzanych o zabójstwo. Czwartego zatrzymano, gdy do policji dotarły informacje, że 22 lutego był w Myślenicach i czekał na wspólników w samochodzie. Tego jednak nie udało mu się dowieść i ostatecznie aresztowano go tylko za nielegalne posiadanie zapalnika oraz ukrywanie dowodu osobistego innej osoby.
Żaden z podejrzanych o napad i zabójstwo w Myślenicach nie przyznaje się do winy. To recydywiści, karani dotychczas za rozboje i włamania. W domu jednego z nich policja znalazła sporo gotówki (zarówno złotówki, jak i euro). Mimo że nigdzie nie pracował, żył w dostatku i mieszkał w okazałej willi.
Oficjalnie policja i prokuratura nie ujawniają, jakimi w tej chwili dysponują dowodami. Wiadomo jednak, że oprócz śladów biologicznych, na miejscu zbrodni zabezpieczono też łuski nabojów kal. 9 mm. Podobny nabój znaleziono u jednego z podejrzanych. Pracował on w Zakładach Metalowych "Mesko" w Skarżysku, które zajmują się m.in. produkcją amunicji strzeleckiej. Istnieje podejrzenie, że właśnie stamtąd pochodziły naboje użyte podczas napadów. Samej broni dotychczas nie znaleziono.
- Nad tą sprawą nadal pracuje kilkudziesięciu policjantów ze specjalnej grupy dochodzeniowo-śledczej, którzy analizują dowody i sprawdzają wszystkie zebrane informacje - mówi mł. insp. Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.
Przyznaje również, że śledczy nadal łączą napad w Myślenicach z zabójstwem współwłaściciela kantoru w Tarnowie pod koniec stycznia oraz z wcześniejszymi napadami w woj. podkarpackim. Wszystkie odbyły się według podobnego scenariusza. W sumie 8 osób zginęło w nich. Bandyci nie działali na oślep, wcześniej starannie typowali ofiary, obserwowali je i nie pozostawiali świadków.
(EK), "Dziennik Polski" 2007-04-27
Autor: ea