Podejrzana lekarka
Treść
Podróżowała po całej Małopolsce Wyłudzenie 110 tys. zł z Narodowego Funduszu Zdrowia, poświadczanie nieprawdy i oszustwa - takie zarzuty przedstawiono 59-letniej lekarce prowadzącej dwa specjalistyczne gabinety w Małopolsce. - Korzystając z danych osobowych pacjentów, lekarka opracowała sposób wyłudzania refundacji z Narodowego Funduszu Zdrowia, który polegał na poświadczaniu nieprawdy w wystawianych przez nią receptach. Orientując się, które osoby uprawnione są do korzystania z refundacji, wypisywała na ich nazwiska recepty na drogie leki, a następnie recepty te sama realizowała w losowo wybranych aptekach. W tym celu podróżowała po całej Małopolsce - mówi mł. insp. Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji. Leki, które kupowała pani doktor, były w całości refundowane przez NFZ. Aptekarz wydając je, powinien wcześniej obejrzeć legitymację uprawniającą do zakupu. Tak mówią przepisy. Praktyka była jednak inna. Z ustaleń policji wynika bowiem, że w ciągu 4 lat lekarka zrealizowała co najmniej 288 recept na kwotę ponad 110 tysięcy złotych. Policjanci twierdzą, że prawdopodobnie wykorzystywała nieuwagę lub niewiedzę aptekarzy, ale zastrzegają się, że mechanizm realizacji recept wymaga jeszcze wyjaśnienia. Podobnie jak i to, czy "wykupione" w ten sposób leki były później odsprzedawane pacjentkom. Zatrzymana we wtorek lekarka jest dodatkowo podejrzana o oszustwa. W tej chwili udokumentowano jeden przypadek rzekomego dokonania zabiegu aborcyjnego u pacjentki, która nie była w ciąży. Policja nie wyklucza, że takich oszustw mogło być więcej. - Wiemy, że w jednym przypadku lekarka na podstawie rzekomo przeprowadzonych badań ginekologicznych wprowadziła pacjentkę w błąd, twierdząc, iż jest w ciąży, a następnie zaproponowała jej wykonanie zabiegu aborcyjnego za 1,8 tys. zł - dodaje mł. insp. Nowak. (EK), "Dziennik Polski" 2006-11-02
Autor: ea