Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PO: traktat lizboński bez ustawy

Treść

Posłowie PO i PSL nie widzą żadnego problemu w tym, by ratyfikacja traktatu lizbońskiego przez Polskę nastąpiła mimo nieuchwalenia ustawy kompetencyjnej, która była elementem tzw. kompromisu zawartego między prezydentem Lechem Kaczyńskim a premierem Donaldem Tuskiem w Juracie. Zdaniem posłów Prawa i Sprawiedliwości, jest to kolejny dowód na niesłowność i niewywiązywanie się ze swoich zobowiązań tego ostatniego. Nie wydają się tym jednak zbytnio zdziwieni. Posłowie koalicji rządowej nie widzą żadnego związku pomiędzy uchwaleniem ustawy kompetencyjnej przez parlament a ratyfikacją traktatu. - Uważam, że prezydent powinien ratyfikować traktat bez uchwalenia ustawy kompetencyjnej - bo jedno nie ma nic wspólnego z drugim - twierdzi Andrzej Grzyb (PSL), przewodniczący sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej, która być może w przyszłości zajmie się rozpatrywaniem tego projektu legislacyjnego. Podobne stanowisko wyraża jego zastępca w tejże komisji Andrzej Gałażewski (PO). - Prezydent powinien ratyfikować traktat bez uchwalenia ustawy kompetencyjnej. Uważam, że ustawa kompetencyjna nie wprowadzi niczego, co byłoby niezgodne z Konstytucją, a jednocześnie zarówno rząd, jak i PiS mają w końcu zbieżne poglądy na temat troszeczkę usztywnienia decyzji w niektórych sprawach. Myślę, że nie ma tutaj żadnych dużych kontrowersji, one są bardziej w sferze emocjonalnej niż pragmatycznej - oznajmia poseł PO. Obaj członkowie koalicji przyznają, że rządowy projekt ustawy kompetencyjnej nie dotarł jeszcze do rozpatrzenia przez ich komisję. - Projekt rządowy ustawy kompetencyjnej nie wpłynął jeszcze do komisji sejmowej ani nie był przedmiotem konsultacji z naszą komisją. Nie ma na razie żadnego odzewu w tej sprawie - zapewnia Grzyb. Także jego kolega z komisji - wiceprzewodniczący Gałażewski, niewiele mógł nam powiedzieć na ten temat. - Ustawa kompetencyjna jeszcze nie trafiła do pierwszego czytania. Czy ona jest u marszałka, czy jeszcze rząd nad nią pracuje - tego dokładnie nie wiem - oznajmia wiceprzewodniczący. Posłowie opozycji nie są zbytnio zdziwieni taką postawą koalicji rządzącej. Zwracają uwagę na brak odpowiedzialności za wypowiadane słowa przede wszystkim samego premiera Donalda Tuska. - "Łączę się z nimi w bólu". Niech procesy myślowe zachodzą u nich dalej, natomiast sytuacja jest jasna - zostało zawarte porozumienie - podkreśla Karol Karski (PiS) wiceprzewodniczący sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej. Podaje on niedawno przeprowadzone sondaże, z których wynika, że większość polskiego społeczeństwa uważa, iż Donald Tusk nie jest osobą słowną i dochowującą zobowiązań. - 42 proc. przebadanych uznało, że nie można mu zaufać, natomiast 35 proc., że jednak wzbudza on zaufanie - informuje Karski. Odnosząc się do ewentualnej decyzji Lecha Kaczyńskiego w przypadku nieuchwalenia ustawy kompetencyjnej zaznacza on, iż ratyfikacja umowy międzynarodowej jest oczywiście konstytucyjną prerogatywą prezydenta. - Wszystko zostało już w tej sprawie powiedziane, więc wypada, aby posłowie Platformy po prostu zrozumieli, że jak Donald Tusk coś mówi, to ktoś to będzie egzekwował. Myślę, że na ten temat powinien wypowiedzieć się Donald Tusk i przywołać ich do porządku, bo oni podważają wiarygodność jego własnych słów - dodaje Karski. Jacek Dytkowski "Nasz Dziennik" 2008-06-13

Autor: wa