Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Płomienie pamięci

Treść

O Radziechowach i Matysce w Beskidzie Żywieckim zrobiło się bardzo głośno za sprawą niecodziennej fotografii Grzegorza Łukasika. Udało mu się uchwycić moment, w którym płomienie ogniska przybrały postać Jana Pawła II. Dokładnie o godzinie 21.37. Pisaliśmy o tym we wtorek. Pani Jadwiga Klimonda z rady parafialnej kościoła pw. św. Marcina w Radziechowach nie może opędzić się od dziennikarzy. Podobnie jak Grzegorz Łukasik, autor zdjęcia, które, choć wykonane pół roku temu, obiegło świat dopiero teraz. Aby nadążyć z odpowiedziami na pytania mediów, Grzegorz musiał wziąć nawet urlop w pracy. Pani Jadwiga, która z zaangażowaniem opiekuje się Beskidzką Golgotą, gdzie powstało już osiem monumentalnych (zaprojektowanych przez Czesława Dźwigaja) stacji Drogi Krzyżowej prowadzącej pod jubileuszowy krzyż, także poświęca temu każdą wolną chwilę - we wtorek udało się jej wrócić do domu dopiero późnym wieczorem. Wcześniej oprowadzała ekipę telewizyjną po Matysce, miejscu wykonania zdjęcia. Przyprowadziła też swoich podopiecznych ze Stowarzyszenia "Dzieci Serc", którzy miejsce, gdzie rozpalane są ogniska "Płomienie Pamięci", otoczyli kamieniami i ułożyli krzyż. Być może kiedyś umieszczona tu zostanie pamiątkowa tablica. Wczoraj pani Jadwiga musiała wysyłać e-maila z odpowiedziami na pytania zadawane przez agencję Reutera. Żartuje, że jest już całkiem "zakręcona", ale dodaje, że to pozytywne odczucie - jako uczennica śp. ks. Stanisława Gawlika, który zainicjował budowę krzyża i drogi krzyżowej na Matysce, nie boi się trudności. Dlaczego, jej zdaniem, zainteresowanie fotografią z Matyski przyszło z półrocznym opóźnieniem? - Uważam, że Pan Bóg wie, co robi. Wszystko musi powoli dojrzewać. To, co łatwo przychodzi, nie daje satysfakcji... Ks. Wojciech Jenke, proboszcz parafii Świętego Ducha w Lalikach, który podczas pierwszych odwiedzin był naszym przewodnikiem po Matysce (pisaliśmy o tym obszernie we wtorkowym "Dzienniku Polskim"), cieszy się z rozgłosu, jakiego nabrało zdjęcie z kwietniowego ogniska. - Nasza Golgota Beskidów miała być tym, czym dla Krakowa Kalwaria. Dzięki fotografii z Matyski sprawa jej budowy może nabrać rozmachu - o Drodze Krzyżowej na Matyskę dowie się więcej ludzi. O tym, że Matyska zyska sławę międzynarodową, chyba nawet nikt nie marzył. BARBARA ROTTER-STANKIEWICZ Włosi uważają, że to znak To, co udało się sfotografować na Matysce Włosi uznają za znak od wielkiego papieża. Większość uważa - podobnie jak rzecznik krakowskiej kurii, ks. Robert Nęcek - że takie znaki zdarzają się i świadczą o wielkości i świętości osób, z którymi są związane. O ogromnym zainteresowaniu sprawą mieszkańców Włoch świadczy m.in. to, że portal www.korazym.org, który opublikował jako pierwszy fotografię - mający na co dzień około 10-15 tys. wejść, w tych dniach odnotował ich sześciokrotnie więcej! W podsumowaniu na portalu znalazło się stwierdzenie, że w Polsce tylko jedna telewizja (TVN - red.) zauważyła zdjęcie z Matyski. "Polska sprawia wrażenie, że nie widzi fotografii, która obiegła całą planetę." Telewizja RAI 2 przygotowuje dużą debatę na temat znaków, jakie Pan Bóg czasem zsyła dla umocnienia wiary. Do dyskusji zaproszeni zostali przedstawiciele Kościoła. KS. JAROSŁAW CIELECKI, Watykan "Dziennik Polski" 2007-10-18

Autor: wa