Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Platforma zaatakuje miasta

Treść

W przyszłorocznych wyborach samorządowych Platforma Obywatelska rzuci rękawicę m.in. prezydentowi Poznania Ryszardowi Grobelnemu i włodarzowi Wrocławia Rafałowi Dutkiewiczowi. Chciałaby przejąć władzę we wszystkich największych miastach.
Wrocław i Poznań to dwa największe miasta, które Platforma Obywatelska uważa za swój matecznik, a gdzie rządzą politycy spoza tej partii. Niemal pewne jest, że Grobelny będzie miał rywala z PO w przyszłorocznych wyborach. Niektórzy politycy ugrupowania Donalda Tuska nie kryją negatywnego stosunku do prezydenta Poznania, krytykując otwarcie jego działania na polu inwestycji czy promocji miasta, zarzucając Grobelnemu m.in. marnowanie publicznych pieniędzy.
Kto z Platformy mógłby stanąć w szranki wyborcze z Ryszardem Grobelnym? W tej chwili najpewniejszym kandydatem wydaje się europoseł Filip Kaczmarek, bo ochoty na taki start nie ma szef poznańskiej PO poseł Waldy Dzikowski. Kaczmarek zaś takiej możliwości nie wyklucza. Na giełdzie nazwisk pojawiają się także radny Grzegorz Ganowicz i poseł Dariusz Lipiński, niegdyś przewodniczący rady miejskiej. Co prawda każdemu z nich daleko do charyzmy prezydenta Grobelnego, żaden z nich nie jest też tak znany, ale w razie potrzeby może liczyć na spore partyjne fundusze na promocję.
Ale Platforma nie wyklucza także innego scenariusza: poprze w wyborach samego Grobelnego. - Jeśli się do nas zapisze, to na pewno - zastrzega jeden z posłów, który twierdzi nawet, że taka oferta została już Grobelnemu złożona, ale ten się waha. - Pozycja prezydenta Poznania jest silna, nie zaszkodziły mu nawet sprawy karne o rzekomą niegospodarność, bo sąd nie znalazł dowodów winy - tłumaczy nasz rozmówca.
Ponadto Platforma ma przykre doświadczenia z 2006 r., gdy Ryszard Grobelny startował z listy swojego obywatelskiego komitetu, a PO wystawiła przeciwko niemu Marię Pasło-Wiśniewską, która w drugiej rundzie jednak wyraźnie przegrała, choć wydawało się, że ma realne szanse na pokonanie prezydenta właśnie ze względu na szyld PO. Tak więc ogromne poparcie w Poznaniu dla Platformy nie przekłada się akurat na głosowanie prezydenckie, bo choć wielu poznaniaków na co dzień krytykuje prezydenta, to jednak ogólnie mieszkańcy miasta pozytywnie oceniają jego rządy. W dodatku na rzecz Grobelnego będzie działało to, iż Poznań jest jednym z gospodarzy Euro 2012. Prezydent zawsze może twierdzić, że to jego osobisty sukces, że skutecznie zabiegał o to, aby właśnie Poznań, a nie Kraków czy Łódź, gościł za trzy lata najlepszych piłkarzy Europy.
Jeszcze twardszy orzech do zgryzienia ma Platforma we Wrocławiu, gdzie od lat niepodzielnie rządzi prezydent Rafał Dutkiewicz. W 2006 r. miał on poparcie nie tylko PO, ale i PiS. Teraz partia Donalda Tuska z chęcią wysadziłaby Dutkiewicza z siodła, ale ma jeszcze mniejsze szanse niż w Poznaniu. I nawet żaden ze znanych polityków PO nie wyraża chęci startu w przyszłorocznych wyborach, żeby nie skompromitować się wysoką przegraną.
Dutkiewicz podpadł PO, gdy wsparł inicjatywę Polska XXI (teraz - po dojściu Ludwika Dorna - przemianowana na Polska Plus) autorstwa m.in. posła Kazimierza M. Ujazdowskiego. Spekuluje się, że prezydent Wrocławia wystartowałby jesienią przyszłego roku w wyborach prezydenckich, ale że wybory samorządowe będą raczej przed głosowaniem na prezydenta państwa, to stawia Dutkiewicza w niewygodnej sytuacji. Jeśli wygra pierwsze, to po co mu start w drugich?
Tym niemniej Platforma ma problem, bo wyborcy Dutkiewicza bardzo często to także osoby teraz ją popierające. I gdyby prezydent Wrocławia firmował swoją listę wyborczą w wyborach do rad gmin i powiatów w regionie oraz do sejmiku województwa dolnośląskiego, mogłoby takie ugrupowanie odebrać sporo mandatów Platformie. Dlatego Grzegorz Schetyna miał złożyć Rafałowi Dutkiewiczowi propozycję zawarcia "paktu o nieagresji": Platforma nie wystawia nikogo w wyborach na prezydenta Wrocławia, popierając obecnego lokatora urzędu miejskiego, a Dutkiewicz nie formuje własnej listy w wyborach lokalnych w innych gminach, powiatach i listy wyborczej do sejmiku. Prezydent Wrocławia nie udzieli szybko odpowiedzi, bo wiele zależy od tego, jak silna będzie PO w kraju i regionie jesienią przyszłego roku. Ostatnio wszak dolnośląscy politycy PO są bardziej "bohaterami" doniesień na temat afer i dymisji w rządzie niż bohaterami w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Kraków i Łódź do wzięcia
PO nie ma też prezydenta w innych dwóch wielkich miastach: Łodzi i Krakowie. W dawnej stolicy polskiego dziewiarstwa wystartować chciałby minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, który w 2006 r. przegrał w drugiej turze z prezydentem Jerzym Kropiwnickim. Jeśli teraz minister wyrobiłby sobie nazwisko dzięki zasiadaniu w rządzie, jego pozycja byłaby dużo lepsza i teraz miałby większe szanse na zwycięstwo niż trzy lata temu. Ale jak mówią nam parlamentarzyści PO, premier Tusk jest niechętny temu, aby członkowie rządu startowali w przyszłorocznych wyborach samorządowych. - Jak wygrałby Kwiatkowski, znowu mielibyśmy problem z obsadą funkcji ministra sprawiedliwości - żartuje jeden z posłów PO. Z tego samego powodu odpada kandydatura ministra obrony Bogdana Klicha w wyborach na prezydenta Krakowa, choć jeszcze niedawno część działaczy lokalnych tę ewentualność popierała. Coraz częściej za to pada np. nazwisko wpływowego w krakowskiej PO posła Ireneusza Rasia. Na jego korzyść ma działać choćby to, że jest bratem sekretarza ks. kard. Stanisława Dziwisza, arcybiskupa krakowskiego.
Inny twardy orzech do zgryzienia to Sopot, rodzinne miasto premiera. Rządzi tu Jacek Karnowski, który po wybuchu afery korupcyjnej w tym mieście wypisał się z Platformy. Wygrał jednak referendum w sprawie własnego odwołania z funkcji i na razie jest najpoważniejszym kandydatem w kolejnych wyborach, chyba że sam zrezygnuje ze startu (Karnowski taką możliwość dopuszcza) albo sąd skaże go prawomocnie i w ten sposób wyeliminuje z gry o prezydencki fotel.
PO ma polityczny kłopot w Olsztynie. Tutaj wybory uzupełniające wygrał w tym roku Piotr Grzymowicz z PSL, pokonując Krzysztofa Kurkiewicza. Czy w imię dobra koalicji Platforma poprze w przyszłym roku prezydenta Olsztyna? Dla ludowców to prestiżowa sprawa, bo Olsztyn jest największym miastem, którym kieruje człowiek PSL.
Śląska ofensywa
Prawdziwą polityczną ofensywę PO chce przeprowadzić na Górnym Śląsku, gdzie rządzi tylko w kilku miastach, bo w wielu z nich przegrała w 2006 roku wybory, a przecież to najbardziej zurbanizowane województwo w kraju. Teraz, jak zapewnia szef regionalnych struktur patii Grzegorz Dolniak, ma być inaczej. To dlatego na Górny Śląsk szykowany jest duży desant z parlamentu. Poseł Mirosław Sekuła, szef hazardowej komisji śledczej, ma znowu powalczyć o fotel prezydenta Zabrza, na którym teraz zasiada Małgorzata Mańka-Szulik. Sekuła, zanim został posłem i szefem NIK, był wiceprezydentem Zabrza.
W Sosnowcu Kazimierza Górskiego miałby zdetronizować poseł Jarosław Pięta. Z kolei w Katowicach prezydenta Piotra Uszoka ma zdetronizować poseł Jerzy Ziętek lub wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk. Natomiast inny z posłów, Marek Krząkała, miałby zawalczyć o fotel prezydenta Rybnika.
Walki bratobójcze
Z nieoficjalnych informacji wynika, że w kilku miastach, gdzie rządzi już PO, chce ona wystawić innych kandydatów niż obecni prezydenci. Tak może być w Lublinie, gdzie nie jest pewne desygnowanie na to stanowisko prezydenta Adama Wasilewskiego. To skutek sporów wewnętrznych w lubelskiej PO, bo podobno przeciwniczką prezydenta jest wicewojewoda Henryka Strojnowska. Z kolei w Gliwicach PO pozbyłaby się z chęcią prezydenta Zygmunta Frankiewicza. Kto zamiast niego wystartowałby w wyborach z namaszczenia tej partii? Najczęściej wymieniana jest wiceminister edukacji Krystyna Szumilas. Z kolei w Będzinie poparcie lokalnych struktur PO stracił prezydent Radosław Baran. - Decydujący głos co do tego, czy wystawimy innych kandydatów, będzie zapewne miał poseł Grzegorz Dolniak, szef naszych regionalnych struktur - powiedział nam jeden z górnośląskich działaczy Platformy.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2009-11-19

Autor: wa