Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Platforma skarży Kaczyńskiego

Treść

Parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej przygotowali wniosek do prokuratury przeciw prezesowi Prawa i Sprawiedliwości Jarosławowi Kaczyńskiemu. Zdaniem polityków PO, Kaczyński miał znieważyć Ślązaków. Według polityków PiS, Platforma posługuje się słowami Jarosława Kaczyńskiego całkowicie wyrwanymi z kontekstu. Choć do wyborów parlamentarnych pozostało około 7 miesięcy, mamy już sygnał, iż kampania wyborcza znowu toczyć się będzie na płaszczyźnie niemerytorycznych sporów między dwoma największymi partiami.
Partia rządząca, która z każdym kolejnym miesiącem ma coraz mniej argumentów, by ponownie przekonać do siebie wyborców, a za pasem wybory parlamentarne, musi przywiązywać szczególną wagę do sposobu prowadzenia kampanii. Skoro nie ma się czym chwalić, to jak najmniej musi być mowy o dokonaniach mijającej kadencji. Tłumaczeniem się bowiem z drożyzny w sklepach, przeprowadzonej podwyżki podatków, zadłużania kraju czy z najdroższych w historii cen benzyny wyborów się nie wygra. A partii rządzącej polemizowanie z tymi faktami też niczego dobrego nie może przynieść. Przed czterema laty Platforma Obywatelska postawiła w kampanii - tak jak podczas jeszcze wcześniejszej kampanii parlamentarnej - na straszenie Jarosławem Kaczyńskim oraz Prawem i Sprawiedliwością. Dziś choć pojawiają się głosy, iż taki sposób prowadzenia kampanii już się wyczerpał, z braku innych pomysłów i potrzeby chwili znów, na czas kampanii Platforma Obywatelska organizuje igrzyska dla ludu wokół prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
Bardzo dobrym posunięciem, w tym kontekście, była decyzja o postawieniu na czele kampanii Platformy Radosława Sikorskiego. Dzięki temu, iż obecny minister spraw zagranicznych działa na polityków Prawa i Sprawiedliwości, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, jak płachta na byka, łatwiej będzie Platformie uniknąć dyskusji na temat bieżących problemów kraju i obywateli. Politycy PiS zamiast prowadzić merytoryczną kampanię, z radością będą bowiem dokonywać ataków osobistych na wystawionego na pierwszą linię frontu Sikorskiego.
Próbkę przedwyborczych igrzysk mieliśmy całkiem niedawno. Gdy w Platformie Obywatelskiej pojawił się kłopot z prezydentem Bronisławem Komorowskim, który zaliczył przykrą wpadkę ze zrobieniem błędu ortograficznego, od razu wymyślono, że błędy ortograficzne robi też Jarosław Kaczyński. Mimo iż doniesienie, że prezes PiS, kiedyś jako premier napisał "obiad" przez "t", było całkowicie nieprawdziwe, nie przeszkodziło, aby tę wiadomość o rzekomym błędzie prezesa PiS podały w głównych wydaniach informacji trzy największe stacje telewizyjne w kraju. Platforma już więc sprawdziła, że nawet manipulacje w najbłahszych sprawach będą mogły liczyć na medialne relacje.
Sądowa kampania
Kolejne odsłony kampanii wyborczej przed jesiennymi wyborami wskazują, iż w dużej części może się ona toczyć z udziałem organów ścigania i sądów. Dopiero co czołówki mediów obiegła informacja, że Roman Giertych żąda uchylenia, w związku ze sprawą karną, immunitetu Jarosławowi Kaczyńskiemu. Po długim zastanowieniu się prezes Prawa i Sprawiedliwości nie pozwolił na to, by to Sejm pozbawił go immunitetu, i postanowił sam się go zrzec. Sprawa karna przeciw Kaczyńskiemu, o jaką wnioskował Giertych, będzie więc mogła ruszyć, ku uciesze największych politycznych konkurentów Prawa i Sprawiedliwości. Niemal jednocześnie z Giertychem na ekrany telewizorów wrócił także inny były koalicjant Kaczyńskiego i Giertycha, Andrzej Lepper. Były wicepremier, który oskarżony jest w tzw. seksaferze, już w zeszłym tygodniu mógłby triumfować i cieszyć się z uniewinnienia bądź - w przypadku niekorzystnego dla niego wyroku - przygotowywać się do odbycia zasądzonej kary. Decyzją niezawisłego sądu sprawa Leppera będzie jednak rozpatrywana przez sąd ponownie. Dla Platformy Obywatelskiej lepszej decyzji sądu być nie mogło. Przez całą kampanię rządzący wciąż będą mieć oczekującego na osądzenie Andrzeja Leppera w garści.
Platforma zapowiedziała już wczoraj kolejną odsłonę kampanii przed organami ścigania. Grupa śląskich parlamentarzystów PO przygotowała doniesienia do prokuratury w związku z tekstem, który znalazł się w przygotowanym przez Prawo i Sprawiedliwość raporcie o stanie Rzeczypospolitej, w którym to Jarosław Kaczyński miał - zdaniem polityków PO - obrazić Ślązaków. - Nigdy nie spodziewaliśmy się, że w wolnej Polsce my, Ślązacy, zostaniemy potraktowani jak piąta kolumna - mówił szef klubu PO i śląskiej Platformy Tomasz Tomczykiewicz, przywołując słowa z raportu: "Można dodać, że śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęcie po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej". - To są słowa, które Ślązacy często słyszeli w okresie powojennym, to są słowa niegodne polityka, niegodne polityka największej partii opozycyjnej, byłego premiera rządu polskiego - mówił Tomczykiewicz. Według przewodniczącego klubu Platformy, "ten cytat wyczerpuje znamiona przestępstwa opisanego w artykule 257 kodeksu karnego, który mówi, iż karze podlega ten, kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości". - Mam nadzieję, że rzetelnie prokuratura się zajmie tą sprawą. Dzisiaj już nie wystarczy dyskusja na temat tych słów, bo nie były to słowa rzucone w wywiadzie, w wolnej rozmowie. To są słowa, które znalazły się w dokumencie programowym Prawa i Sprawiedliwości. Tego nie możemy zostawić bez odzewu - dodał Tomczykiewicz.
Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Adam Hofman wyjaśniał, iż cytowane przez Tomczykiewicza słowa zostały całkowicie wyrwane z kontekstu i w rzeczywistości dotyczyły one nie śląskości, lecz narodowości śląskiej. Zawarty w raporcie PiS akapit w tej sprawie brzmi: "Niedawno umieszczono, wbrew wyrokowi Sądu Najwyższego z 2007 roku, narodowość śląską w spisie powszechnym. Sąd Najwyższy słusznie bowiem wywiódł, że historycznie rzecz biorąc, niczego takiego jak naród śląski nie ma. Można dodać, że śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej".
Hofman zaznaczył, iż słowa te były adresowane do "Ruchu Autonomii Śląska i tego, co robi jego przewodniczący Jerzy Gorzelik i wspierający go bardzo mocno w Platformie Obywatelskiej przewodniczący klubu parlamentarnego pan poseł Tomczykiewicz". - To dzięki jego działaniom m.in. trzeba było zrywać biało-czerwone krzesełka na stadionie w Chorzowie, bo przeszkadzało to Ruchowi Autonomii Śląska. To dzięki jego działaniom Ruch Autonomii Śląska ma pełnomocnika do spraw kultury - mówił Hofman.
Jednocześnie Hofman zażądał przeproszenia i sprostowania od Radosława Sikorskiego, który przed piętnastoma laty na łamach magazynu "Foreign Affairs" na temat Śląska powiedział: "Polskę byłoby łatwiej reformować, gdy można było zrezygnować z jej wyeksploatowanych regionów przemysłowych takich jak Śląsk".
Piłeczka trafiła teraz do animatora kampanii wyborczej Platformy Radosława Sikorskiego, a więc igrzyska mogą toczyć się dalej.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2011-04-05

Autor: jc