Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Platforma protestuje

Treść

Po tym jak Piotr Lachowicz przegrał w Nowym Sączu 47 głosami Komitet wyborczy Piotra Lachowicza, przegranego w drugiej turze wyborów kandydata Platformy Obywatelskiej na prezydenta Nowego Sącza, domaga się ponownego przeliczenia głosów nieważnych. Ze zgłoszeniem protestu wyborczego PO czekała do ostatniej chwili. Sztab wysłał go w miniony weekend pocztą, ponieważ termin składania wniosków do sądów minął w niedzielę. Różnica między zwycięzcą wyborów prezydenckich Ryszardem Nowakiem, kandydatem Prawa i Sprawiedliwości, a przegranym Lachowiczem wyniosła zaledwie 47 głosów. Tymczasem do urn, według raportu Miejskiej Komisji Wyborczej, obok 25 293 głosów ważnych trafiły 164 głosy nieważne, wśród nich 78 z tego powodu, że postawiono krzyżyk przy obu kandydatach. Te właśnie głosy budziły od początku wątpliwości sztabu Lachowicza. Protestujący powoływali się na fakt, że w wyborczy wieczór w jednej z obwodowych komisji podczas ponownego przeliczania kart stwierdzono, że spośród dziewięciu głosów uznanych za nieważne, cztery okazały się jednak ważne. Były wśród nich po dwa głosy dla Lachowicza i Nowaka. - Z naszych ustaleń wynika, że są podstawy do tego, aby sprawdzić, czy interpretacja głosów nieważnych przez poszczególne komisje wyborcze była prawidłowa. Mamy wśród mężów zaufania świadków, którzy twierdzą, że w niektórych komisjach karty nieważne, z tzw. podwójnymi skreśleniami interpretowano w sposób budzący ich wątpliwości. Nie mówię, czy na korzyść Nowaka czy Lachowicza. Protest wyborczy skierowany do sądu pozwoli ostatecznie tę sprawę wyjaśnić. Nie twierdzę, że na niekorzyść pana Nowaka - mówi poseł Andrzej Czerwiński, szef sądeckiej Platformy. Zastrzeżenia PO budzi nie tylko liczenie głosów nieważnych, ale też wykryte przy okazji uchybienie formalne. Jak ustalono, w jednej z komisji wyborczych nie było wymaganego w każdym obwodzie przedstawiciela prezydenta miasta. Wskazany przez niego człowiek nie stawił się i naprędce został zastąpiony osobą, która nie miała pod swym pełnomocnictwem podpisu prezydenta. - Każdemu przysługuje prawo do odwołania od wyników wyborów. Platforma z tego prawa skorzystała. Przypomnę tylko, że mężowie zaufania PO byli we wszystkich 50 komisjach wyborczych i podpisali protokoły z wyborów. Wówczas nie dostrzegli żadnych uchybień - mówi prezydent Nowak. Zgodnie z ordynacją wyborczą, komitety miały 14 dni na oprotestowanie wyników wyborów. Termin składania protestów po drugiej turze głosowania upłynął wczoraj. Wniosek należało złożyć na piśmie w sądzie okręgowym. (MONK), "Dziennik Polski" 2006-12-12

Autor: ea