Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Platforma kontratakuje

Treść

"W koalicji trzeszczy" - cd.

Dwóch urzędników związanych z Prawem i Sprawiedliwością straciło stanowiska w Urzędzie Marszałkowskim, a Rada Nadzorcza Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego została tak zdekompletowana, że nie mogła wczoraj odwołać dotychczasowego prezesa i powołać na jego miejsce działacza PiS.

To odpowiedź małopolskiej Platformy Obywatelskiej na ataki ze strony lokalnego PiS-u. Jak informowaliśmy wczoraj ("W koalicji trzeszczy"), PO domagała się od marszałka Janusza Sepioła (PO) wyciągnięcia konsekwencji wobec wicemarszałka Zbysława Owczarskiego (PiS). W ubiegłym tygodniu wicemarszałek skrytykował marszałka za namawianie Małopolan do protestów przeciwko krzywdzącemu dla województwa podziałowi unijnych dotacji. Działaczom PO nie podobało się także to, że pod nieobecność marszałka Zarząd Województwa zarekomendował Radzie Nadzorczej MARR wybranie 30-osobowego (zamiast 10-osobowego) zarządu tej spółki, prezesem miał zostać działacz PiS, a wiceprezesami - osoby wskazane przez LPR i Wspólnotę Małopolską (współkoalicjantów PO i PiS w sejmiku wojewódzkim).

Niektórzy działacze PO domagali się od marszałka zwolnienia urzędników związanych z PiS. Wczoraj czystki nie było, ale stanowisko stracili pełniący obowiązki dyrektora jednego z departamentów Tomasz Sanecki i pełniący obowiązki kierownika jednego z referatów Piotr Wiszniewski; obaj nadal są pracownikami urzędu, obaj są kojarzeni z PiS.

Skuteczniejszy okazał się plan, który miał uniemożliwić polityczne rozdzielenie stanowisk w MARR. Tuż przed posiedzeniem RN dwóch członków tej rady - Marek Bendo (z rekomendacji PO) i Paweł Kukla (z rekomendacji przedsiębiorców) - złożyło rezygnację, co spowodowało, że RN nie mogła obradować, bo miała za mało członków. - Uzupełnianie składu RN może trwać bardzo długo - zdradził jeden z działaczy PO dalszy plan obrony przed podziałem politycznym łupów.

Małopolska PO domagała się nawet odwołania wicemarszałka z PiS, ale taki wniosek nie ma szans na uzyskanie większości - PO ma w 39-osobowym sejmiku tylko 8 radnych, a pozostali koalicjanci (PiS, LPR, WM) - aż 20. Te 20 głosów to także za mało do odwołania marszałka, a wprowadzenie w życie takiego scenariusza wymaga głosów SLD-UP. Nawet jeśli doszłoby do tego, już znacznie trudniej byłoby powołać nowy zarząd, choć umożliwia to poparcie 2 radnych PSL i jednej radnej niezależnej. Najbliższa sesja jest planowana pod koniec sierpnia i wtedy okaże się, jakie będą skutki wewnątrz koalicyjnej wojny.

(GEG)

"Dzienik Polski" 2006-07-18

Autor: ea