Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Platforma czyha na IPN?

Treść

Publicznego potępienia nacisków na IPN i zdementowania medialnych informacji, że stali za nimi politycy PO - domaga się Prawo i Sprawiedliwoć od kierownictwa tej partii. Przewodniczący PiS Przemysław Gosiewski wystosował w tej sprawie listy do premiera Donalda Tuska i marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Jak poinformował poseł Mariusz Błaszczak (PiS), chodzi o jasne stanowisko PO w sprawie Instytutu Pamięci Narodowej i zdementowanie "tego, co usłyszeliśmy". Poseł podkreślił, że premier jako szef Platformy Obywatelskiej powinien "publicznie potępić wszelkiego rodzaju naciski na tak ważną instytucję", a marszałek Komorowski winien z kolei wesprzeć "całym swoim autorytetem" działania, aby nie ograniczać budżetu IPN. Przypomniał, że w 2008 r. został on zmniejszony o 15 mln złotych. Błaszczak podkreślił, iż gdyby i w tym roku tak się stało, to budżet Instytutu byłby na poziomie z okresu rządów Leszka Millera. - Od wielu miesięcy widzimy różnego rodzaju naciski na IPN - zwrócił uwagę Arkadiusz Mularczyk (PiS). Podkreślił, że mają one postać kpin, gróźb, szantaży. Jako przykład podał wypowiedzi marszałka Senatu Bogdana Borusewicza i posła PO Janusza Palikota stwierdzającego wręcz, że prezes Janusz Kurtyka powinien sobie "strzelić w łeb". - Czy tak mówi poważny polityk? - pytał retorycznie Mularczyk. Wskazywał na publiczne deklaracje polityków Platformy, którzy mówią, iż chcą otworzyć archiwa. - Jest to hipokryzja i kłamstwo, jest to deklaracje fałszywa i nieprawdziwa - ocenił poseł - otwarcie bowiem wiąże się z digitalizacją dokumentów, co umożliwiłoby ich wprowadzenie do internetu, a to wszystko wymaga środków finansowych. Tymczasem pojawiają się zapowiedzi obcięcia budżetu, co wiązałoby się z zahamowaniem tego procesu. Niesie to Polakom ograniczenie dostępu do "tych wszystkich elementów historii, jakie są w archiwach IPN". - Być może jest coś w tych archiwach, czego boi się pan premier Tusk, boją się ich patroni, jak Lech Wałęsa, i dlatego takie próby są podejmowane - wyraził przypuszczenie Mularczyk. O informację na temat ewentualnych nacisków zwrócił się do prezesa Instytutu rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski. "W związku z doniesieniami medialnymi o rzekomych naciskach, dokonywanych wobec dr. Sławomira Cenckiewicza, zwracam się z uprzejmą prośbą o poinformowanie mnie o nich, jeśli rzeczywiście miały miejsce" - napisał rzecznik w swoim liście. Dodał, że będzie również "wdzięczny za informacje o wszelkich tego rodzaju działaniach wywieranych wobec pracowników Instytutu Pamięci Narodowej w przeszłości". Wcześniej Kurtyka mówił w wywiadzie, że do IPN dzwoniła pracownica biura marszałka Borusewicza, grożąc obcięciem budżetu IPN. Do gdańskiego oddziału Instytutu dzwonił również sam Borusewicz. W zeszłym tygodniu z pracy w IPN zrezygnował Sławomir Cenckiewicz, jeden z autorów książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii", wskazując na wywierane na niego naciski w związku z jej wydaniem. Zenon Baranowski "Nasz Dziennik" 2008-09-23

Autor: wa