Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PiS w Sejmie bez wpływu na media

Treść

Na najbliższym posiedzeniu Sejmu, 21 kwietnia, odbędzie się pierwsze czytanie kontrowersyjnego projektu ustawy o zadaniach publicznych w dziedzinie usług medialnych. Wnioskodawcy projektu - PO, PSL, SLD - zakładają, że proces legislacyjny zakończy się na przełomie maja i czerwca. Ustawę krytykuje PiS, jednak zważywszy na sejmową arytmetykę, posłowie PiS nie będą mieli zbyt dużo do powiedzenia. - Będziemy wnosić poprawki, ale jesteśmy świadomi, że większość, jaką ma ten tandem PO - PSL - SLD, bez problemu je wszystkie odrzuci, jeśli zechce - mówi w rozmowie z nami poseł Robert Kołakowski (PiS) z sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu.

Twórcy ustawy uzasadniają, że spełnia on oczekiwania społeczne, związane z likwidacją opłaty abonamentowej za posiadanie odbiornika radiowego lub telewizyjnego. "Celowym wydaje się uchylenie w całości ustawy o opłatach abonamentowych, która należy do wyjątkowo mało efektywnych aktów prawnych. Ponadto należy zauważyć, że wprowadzenie możliwości udzielania licencji programowej, w drodze konkursu, również nadawcom niepublicznym, przyczyni się do rozwoju rynku medialnego" - czytamy w uzasadnieniu projektu. - To zwykła demagogia. Ludzie zawsze będą się cieszyć, jak się im powie, że za coś nie będą płacili. Natomiast w większości krajów europejskich jest tak, że abonament jest właśnie po to, aby telewizja publiczna mogła być telewizją publiczną, żeby była niezależna od rządu. Każde inne rozwiązanie i to, które proponują tutaj PO i SLD, jest takie, że właśnie w całości uzależnia media publiczne od rządu - podkreśla poseł Kołakowski. - Jestem przekonany, że nie będzie żadnej dyskusji w Sejmie podczas prac nad tym projektem, bo za tej kadencji nie ma dyskusji - dodaje. W jego opinii, likwidacja abonamentu stworzy sytuację bardzo niezdrową. - Będzie tak, że ci (stacje, koncerny), którzy się zasłużą władzy, będą dostawali pieniądze "na misję publiczną", a ci, którzy powiedzą coś nieprzychylnego, nie dostaną nic - podkreśla poseł PiS.
Żadnych złudzeń co do tego, jak będzie wyglądał proces legislacyjny projektu ustawy medialnej, nie ma również poseł PiS Zbigniew Girzyński. - Biorąc pod uwagę obecną politykę Platformy Obywatelskiej i to, że za wszelką cenę szukała porozumienia z SLD, wydaje mi się mało prawdopodobne, byśmy mieli coś do powiedzenia w trakcie tych prac. Tak więc dopną swego i zakończą proces legislacyjny o czasie, ponieważ są zdeterminowani, dogadani. Przypuszczam, że jeśli nie pokłócą się o coś między sobą, czyli o stanowiska, to pewnie doprowadzą to do końca - potwierdza.
Projekt ustawy będzie posłom rekomendować Iwona Śledzińska-Katarsińska (PO), urlopowana pracownica Agory, wydawcy "Gazety Wyborczej".
Izabela Borańska
"Nasz Dziennik" 2009-04-11

Autor: wa