Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PiS nie karze za głosowanie

Treść

Posłom Prawa i Sprawiedliwości trudno jest potwierdzić medialne doniesienia o domniemanych prześladowaniach w klubie osób, które zagłosowały przeciwko ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Nie wiedzą też nic konkretnego o tym, jakoby Krzysztof Jurgiel miał zrezygnować z zasiadania w komitecie politycznym tego ugrupowania. Sam bohater tych doniesień zaprzecza, że miałby kiedykolwiek złożyć rezygnację. - Zasiadam w komitecie politycznym PiS i z tego nie zrezygnowałem. Żadnych rezygnacji formalnie nie składałem. To kłamstwo. Oczywiście podczas klubu dyskusje są różne, ale ja żadnych wniosków nie składałem. Jak widać, prasa szuka "dziury w całym", chce wbić klin i mieć z tego pożywkę - dementuje doniesienia wyraźnie zdziwiony Jurgiel. Również Zbigniew Girzyński nie potwierdza domniemanych informacji o "prześladowaniach w PiS". - Absolutnie jest nieprawdą, jakoby posłowie PiS byli karani za głosowanie przeciwko traktatowi. Nie było również żadnych nacisków ani jakichkolwiek sugestii, że z powodu tego głosowania może ktoś mieć jakiekolwiek problemy, albo teraz w postaci jakiejś tam kary, albo w przyszłości, w sensie np. osłabionej pozycji politycznej w klubie - czemu absolutnie zaprzeczam i co dementuję - twierdzi Girzyński. Jednocześnie przyznaje, że gdyby była taka możliwość, pewnie byłby pierwszy do ukarania. Girzyński nie jest w stanie potwierdzić, czy Jarosław Kaczyński, prezes PiS, spotykał się indywidualnie z niektórymi posłami w celu nakłaniania ich do "odpowiedniego głosowania". - Ja temu nie jestem w stanie zaprzeczyć. Natomiast ze mną nikt się nie spotykał ani w żaden sposób do niczego nie namawiał. Nie wiem, jak sytuacja wygląda w przypadku innych posłów, bo ze wszystkimi nie rozmawiałem - dodaje. Gabriela Masłowska, kolejna posłanka PiS, która zagłosowała przeciwko ratyfikacji traktatu lizbońskiego, zapewnia, iż nie doświadczyła żadnych sankcji z tego tytułu. Nie potwierdza również ewentualnych prób nacisków na posłów przed głosowaniem. - Odbywały się częste posiedzenia klubu dotyczące traktatu akcesyjnego i argumentacja za tym, żeby głosować za, zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni od tej sprzed tygodnia. Mianowicie była ona taka, że dobrze by był, aby głosować za poparciem ustawy ratyfikacyjnej, że zarząd oraz przewodniczący będą głosować za. Tyle mogę powiedzieć z posiedzeń klubu, natomiast podkreślam, że osobiście nie miałam żadnych rozmów ani nacisków, co można dwuznacznie tłumaczyć - uważa posłanka. Jacek Dytkowski "Nasz Dziennik" 2008-04-04

Autor: wa