Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PiS chciałoby przesłuchiwać Tuska

Treść

Prawo i Sprawiedliwość podczas rozpoczynającego się dziś posiedzenia Sejmu złoży do marszałka Sejmu zmianę regulaminu tej izby. Posłowie PiS w ramach "pakietu demokratycznego", wzorując się na rozwiązaniach francuskich, niemieckich i brytyjskich, chcą ułatwić życie opozycji w Sejmie. PiS proponuje m. in., aby podczas każdego posiedzenia premier rządu poświęcał trzy godziny na odpowiedzi na pytania padające tylko z ust posłów opozycji.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński wyjaśniał, iż "pakiet demokratyczny" zawiera szereg zmian w regulaminie Sejmu, który ułatwi pracę opozycji w Sejmie. - Prawa opozycji w parlamencie są lekceważone, a często regulamin jest nadużywany - skarżył się na ciężki los opozycji w Sejmie Jarosław Kaczyński.
Według Kazimierza Ujazdowskiego, który przed tygodniem wraz z grupą innych posłów koła Polska Plus powrócił w szeregi Prawa i Sprawiedliwości, proponowane zmiany to reakcja na kryzys parlamentaryzmu, który obserwowany jest w całej Europie. Ujazdowski zaznaczył, iż pomysły zawarte w projekcie PiS zaczerpnięte zostały z doświadczeń Francji, Wielkiej Brytanii oraz Niemiec i pozwolą, aby polski parlament nabrał znaczenia, a opozycja w naszym kraju miała podobne prawa jak w dojrzałych demokracjach.
Jednym z pomysłów jest wprowadzenie na stałe do porządku obrad 180 minut dla premiera, który miałby poświęcić ten czas odpowiedziom na pytania posłów opozycji. - 5 minut na zadanie pytania, 5 minut na odpowiedź, czyli po 90 minut dla rządu i opozycji. Bez cenzurowania pytań - mówił Ujazdowski. Zaznaczył, iż ten punkt można wprowadzić od godziny 9.00 do godziny 12.00 w czwartki - obecnie w tym czasie na pytania bieżące posłów odpowiadają zwykle wiceministrowie.
Premier Donald Tusk nie odrzucił inicjatywy opozycji wprost. Zaznaczył, że nigdy nie uchylał się od pytań posłów opozycji w ważnych sprawach. - Tak czy inaczej nie będę unikał tego typu sytuacji. Sam zresztą powiedziałem wiele miesięcy temu, że jeśli pojawi się taki projekt, żebym częściej czy systematycznie jako premier był w Sejmie i odpowiadał na pytania, nie mam nic przeciwko temu - mówił. Podkreślił przy tym, że prezesa PiS nigdy nie było w Sejmie, gdy wcześniej wzywał premiera do tłumaczenia się z różnych spraw przed posłami.
Prawo i Sprawiedliwość chce również, by skończyć z przetrzymywaniem projektów ustaw złożonych w Sejmie przez opozycję, a po pierwszym czytaniu projektu miałby być ustalany termin dalszych prac nad nim. Według pomysłu PiS każdy klub opozycyjny miałaby również prawo do skutecznego zaproponowania po jednym punkcie obrad Sejmu na każde posiedzenie. Ujazdowski wyjaśniał, iż te należne opozycji prawa warunkowane byłyby przyznaniem ugrupowaniu statusu opozycji. Za opozycję miałyby zostać uznane te partie, które po przegłosowaniu wotum zaufania dla rządu złożą u marszałka Sejmu deklarację, iż rządu nie popierają.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-10-06

Autor: jc