Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pilot chrapie, prezydent czeka

Treść

Przetarg na wojskowe samoloty dla VIP-ów to tylko kwestia czasu - dowiedział się "Nasz Dziennik". Obecne rozwiązanie nie najlepiej oceniają sami użytkownicy rządowej floty. I jest kosztowne. Z problemem raczej prędzej niż później będzie musiało się zmierzyć Ministerstwo Obrony Narodowej, które dziewięć miesięcy temu podjęło decyzję o rozformowaniu specpułku. - Po podliczeniu sumy zysków i strat związanych z czarterem samolotów okazało się, że obecne rozwiązanie nie jest najlepsze. Do tego loty z VIP-ami w rejony stacjonowania Polskiego Kontyngentu Wojskowego stwarzają problemy. Embraery muszą być wspierane wojskowymi samolotami CASA, a to generuje dodatkowe koszty - usłyszeliśmy z nieoficjalnych źródeł. Czarterowane maszyny pilotowane przez cywilne załogi mogą korzystać jedynie z lotnisk komunikacyjnych. Dalsze podróże, na przykład po Afganistanie w rejon stacjonowania Polskiego Kontyngentu Wojskowego, realizowane są samolotami CASA C-295M. Maszyny są w tym celu przygotowywane do lotu HEAD (instrukcja stawia wymóg zabezpieczenia dwóch maszyn) i są wysyłane (najczęściej) do Uzbekistanu (Termez), skąd wojskowi zabierają VIP-ów w dalszą podróż. Problemem jest też mała elastyczność załóg embraerów, co dyktuje korzystającym z czarteru dyscyplinę czasową. Bywały przypadki, że delegacja musiała czekać na cywilną załogę, która zgodnie z procedurami wypoczywała w warunkach hotelowych. Bolesne skutki czarteru odczuł prezydent Bronisław Komorowski podczas podróży do Chińskiej Republiki Ludowej w grudniu 2011 roku. By dotrzeć do Chin, samolot miał dwukrotne międzylądowania w Jekaterynburgu (wykorzystane na spotkanie z ministrem współpracy gospodarczej z zagranicą obwodu swierdłowskiego), a następnie w Irkucku. Postój tłumaczono koniecznością wypoczęcia załogi embraera.
Obecne rozwiązanie to także dłuższy czas podróży, sięgający ośmiu godzin, podczas gdy lot Tu-154M do Afganistanu trwał około pięciu godzin.
- Trzeba również pamiętać, że stosowana w wojsku instrukcja HEAD odnosi się przede wszystkim do przewożonej osoby. A samoloty CASA są samolotami transportowymi, a nie pasażerskimi. Są dostosowane do potrzeb transportu wojskowego, przewozu żołnierzy, a nie cywilów, bo to się wiąże z zupełnie innymi standardami i podróżowania, i bezpieczeństwa. I mam tu na myśli to, jak konstruowane są tego rodzaju samoloty. Stąd też obecne rozwiązanie musi być tylko tymczasowe - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" jeden z pilotów rozformowanego 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Jego zdaniem, wprawdzie misja afgańska dobiegnie końca, a loty VIP-ów w te rejony nie są nagminne, to jednak czarter ma jeszcze jedną poważną wadę - wizerunkową. Ile maszyn mogłoby trafić do armii? Z praktycznego punktu widzenia potrzebne byłyby dwa duże i cztery mniejsze samoloty. - Taka koncepcja powraca, bo praktyka pokazuje, że te samoloty są potrzebne. Oficjalnie oczywiście chwali się obecne rozwiązanie, ale ono nie broni się nawet z ekonomicznego punktu widzenia - usłyszeliśmy. Powód? Koszty rocznego czarterowania dwóch Embraerów 175 to blisko 25 mln złotych. To niewiele mniej niż środki, którymi dysponował budżet specpułku, który miał na stanie samoloty Tu-154M, Jaki-40, bryzy i śmigłowce Sokół oraz Mi-8.
Oficjalnie MON deklaruje urzędowy optymizm z czarterów, uznając, że VIP-y są zadowolone, a sprawa zakupu samolotów pilna nie jest. - Brakuje też dyskusji na ten temat. Dlatego obstawiałbym, że teraz MON skupi się na pakiecie śmigłowcowym - ocenił Dariusz Seliga (PiS), członek sejmowej Komisji Obrony Narodowej. W kolejce zakupowej czekają też samoloty szkolne.
Umowa czarterowa obowiązuje do końca 2013 r., ale jest możliwość jej przedłużenia. Gdyby poważnie myśleć o dostawie nowych samolotów, decyzje powinny być podjęte jeszcze w tym roku. Rok temu MON zaznaczało, że sprawa zakupu samolotów (pod kątem potrzeb) jest konsultowana z zainteresowanymi kancelariami. Zastanawiano się też, czy zakup będzie finansowany przez MON czy budżet centralny. Rozważano zakup dwóch większych, transatlantyckich maszyn oraz dwóch mniejszych, o zasięgu do 5 tys. kilometrów. Podkreślano również, że użytkowane obecnie embraery nie spełniają wymogów technicznych i nigdy nie były brane pod uwagę przy planowaniu zakupu nowych maszyn dla VIP-ów.
O "opracowanie docelowej koncepcji zapewnienia sprawnego i bezpiecznego transportu lotniczego najważniejszych osób w państwie, opracowanie harmonogramu jej wdrożenia oraz zapewnienie niezbędnych środków finansowych na jej realizację" wystąpiła też do premiera Najwyższa Izba Kontroli w raporcie z kontroli organizacji lotów z VIP-ami w latach 2005-2010. Jak wskazała NIK, obecna koncepcja "z wykorzystaniem samolotów czarterowanych od spółki EuroLot, a na terenie kraju również śmigłowców należących do 36. SPLT (raport opracowywano przed rozwiązaniem jednostki), jest tylko tymczasowym rozwiązaniem.
Rzeczą naturalną wydaje się, że owa koncepcja, szczególnie po rozformowaniu specpułku, powinna również uwzględniać problemy związane z potrzebą wyznaczenia do takiej służby odpowiedniej liczby doświadczonych pilotów, zaplecza technicznego oraz przeszkolenia personelu do obsługi nowych maszyn.

Przetarg z długą historią
Problem związany z wymianą floty, dziś już nieistniejącego 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, obsługującej VIP-ów pozostaje nierozwiązany od niemal dwudziestu lat. Pierwsze wymagania w tym zakresie zostały sformułowane jeszcze w 1993 r. przez Wojska Lotnicze Obrony Powietrznej. Sprawa podejmowana była przez kolejne rządy w latach 1996, 1998, 2002. Kiedy jednak wojsko było o krok od zakupów nowych "falkonów", przetarg został odwołany. Na kolejny trzeba było czekać do końca 2006 roku. Rząd planował zakup trzech maszyn do przewozu minimum 15 pasażerów oraz trzech mieszczących najmniej 11 osób, o zasięgu pozwalającym pokonać Atlantyk. W połowie 2007 r. przetarg został odwołany. Uznano, że postępowanie było ustawione pod samoloty embraer. Kolejną decyzją o rozpoczęciu przetargu podpisano we wrześniu 2007 roku. Jednak po zmianie rządu pojawiły się pomysły na modyfikację zamówienia - zmniejszenie liczby samolotów i dopuszczenie zakupu używanych maszyn. W 2009 r. koncepcja zakupu nowych maszyn całkowicie upadła. Planowano za to zakup maszyn używanych, i to bez przetargu. W maju 2009 r. pojawiła się jednak koncepcja bezprzetargowego leasingu dwóch samolotów Embraer 175 zamówionych przez PLL LOT. Ale i ten pomysł upadł - w lutym 2010 r., gdy uznano, że w grę wchodzi tylko dzierżawa tych maszyn. Decyzje zapadły dopiero po katastrofie Tu-154M w Smoleńsku z 10 kwietnia 2010 roku i w połowie 2010 roku MON podpisało umowę czarterową na dwa samoloty Embraer 175.

Marcin Austyn

Nasz Dziennik Czwartek, 5 kwietnia 2012, Nr 81 (4316)

Autor: au