Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pieniędzy nie będzie, półbezrobocie - być może

Treść

Hasłem propagandowym, jakim ekipa Donalda Tuska chce podbić opinię publiczną, przekonując do swojego pakietu działań antykryzysowych, będzie "ochrona miejsc pracy". Premier Tusk poinformował wczoraj media, że zachowanie miejsc pracy to w obecnej sytuacji gospodarczej priorytet jego rządu. Podtrzymał też zapowiedź, iż rząd "nie pozostanie bezczynny" wobec słabnącego złotego. W swoich zapowiedziach był już jednak bardziej powściągliwy niż dzień wcześniej, kiedy ujawnił spekulującym na rynku walutowym inwestorom plany rządu.

Sejm wysłucha dzisiaj informacji rządu na temat planów i działań rządzących w sprawie "zabezpieczenia narodowej gospodarki i polskich obywateli przed skutkami, narastającego na światowych rynkach finansowych, kryzysu". Możemy się spodziewać, iż o planach rządu opowie posłom osobiście premier Donald Tusk. Szef rządu zapowiedział, iż dzisiaj w Sejmie będzie mówił m.in. o ochronie miejsc pracy. - Priorytetem będzie ochrona miejsc pracy, różnymi, nawet niestandardowymi metodami - zapowiedział premier Tusk. Szef rządu przychylnie odniósł się do inicjatywy "półbezrobocia": firmy zamiast zwalniać np. połowę załogi, zmniejszyłyby o połowę wymiar czasu pracy. - Będziemy szukali rozwiązania, które jest bardzo blisko tej propozycji. Wymaga to precyzyjnego ustalenia warunków, w których czas pracy byłby liczony inaczej niż do tej pory - dodał. Donald Tusk zapowiedział natomiast, że nie usłyszymy obietnic, że "rząd rzuci kolejne jakieś tysiąc miliardów złotych". - Nie jestem prezydentem Obamą. Polska to nie Stany Zjednoczone i każdy, kto myśli, że w Polsce premier czy prezydent może powiedzieć: "bilion dolarów na wsparcie dla przedsiębiorstw", mówiłby androny - dodał Tusk. Premier zapowiedział, że rząd koncentruje się przede wszystkim nad rozwiązaniami realnymi do wprowadzenia przez polityków i dostosowanymi do "realnych możliwości naszego państwa".

Tusk ugryzł się w język
Donald Tusk podtrzymał wczoraj, iż rząd nie pozostanie bezczynny w sprawie słabnącego złotego. Najwyraźniej napomniany jednak przez doradców mających pojęcie o funkcjonowaniu rynku walutowego, choć po czasie, to jednak ugryzł się w język i o działaniach rządu mówił już dość powściągliwie, stwierdzając nawet, iż wszystko, co miał w tej sprawie do powiedzenia, już powiedział. - Wszystkich komentujących prosiłbym raczej o powściągliwość w komentarzach, nie tylko amatorów, ale i tych, którzy uważają, że znają się na rzeczy, bo poza granicami Polski jest kilka instytucji robiących interes na takim czy innym komunikacie - pouczał Donald Tusk, który jeszcze dzień wcześniej jako premier rządu, a nie jako "komentujący" jasno dał inwestorom do zrozumienia, iż rząd jest gotowy do przeprowadzenia interwencji na rynku walutowym.
Premier podkreślał, że rząd nie da się sprowokować, by działać w sposób podyktowany emocjami, a w działaniach nie zabraknie "konsekwencji i zimnych nerwów".
Dotychczasowe działania rządu w obliczu kryzysu gospodarczego - o których dzisiaj usłyszymy - koncentrowały się przede wszystkim na cięciach w wydatkach budżetowych. W rezultacie niemal ślepych cięć typowanych przez ministrów w ciągu kilku dni rząd "znalazł" 19,7 miliarda złotych. Efekty tych rzekomych oszczędności możemy odczuć w trakcie roku. Już jednak obecnie, np. z policji, płyną sygnały, że cięcia w wydatkach są tak drastyczne, iż może nie wystarczyć pieniędzy na właściwe wywiązywanie się tej służby z obowiązków.
Rządzący mają jednak inne priorytety. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski ogłosił wczoraj, że zapadła decyzja o wejściu Polski do mechanizmu kursowego ERM2 bez zmiany Konstytucji niezbędnej do przyjęcia przez Polskę euro. Przystąpienie do ERM2 o dwa lata poprzedza wejście do unii walutowej. Uczestnictwo w tym mechanizmie oznaczałoby zobowiązanie do utrzymania przez Polskę stabilnego kursu złotego w stosunku do euro. A to w sytuacji gwałtownie słabnącego złotego byłoby niezwykle trudne i kosztowne. Prezes NBP Sławomir Skrzypek poinformował przed kilkoma dniami, że argumenty ekonomiczne przemawiają przeciwko wejściu w tej chwili do ERM2. Biorąc pod uwagę, że wejście Polski do strefy euro od 2012 roku jest już praktycznie nierealne, samo oświadczenie o decyzji wejścia do ERM2 mogło mieć na celu wpłynięcie na wzmocnienie złotego.
Obok cięć w wydatkach rząd w ramach pakietu antykryzysowego przygotował szereg ustaw, które Sejm już przyjął bądź się dopiero nimi zajmuje. Chodzi m.in. o ustawy o komitecie stabilności finansowej czy też o Banku Gospodarstwa Krajowego oraz o poręczeniach i gwarancjach udzielanych przez Skarb Państwa. Wczoraj Sejm przeprowadził natomiast debatę nad ustawą o rekapitalizacji niektórych instytucji finansowych. Projekt zakłada, że instytucje finansowe mogą liczyć w trudnej sytuacji finansowej na pomoc państwa. A gdyby stały się niewypłacalne, mogłaby zapaść decyzja o ich przejęciu przez państwo. Jak wyjaśniał Sławomir Neumann (PO), ustawa przygotowywana jest "na wszelki wypadek".
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-02-19

Autor: wa