Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pieniądze musiałem oddać Agorze

Treść

Z prof. Andrzejem Zybertowiczem rozmawia Paweł Tunia

Panie Profesorze, w przyszłym tygodniu ma Pan otrzymać uzasadnienie orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Warszawie...
- Po otrzymaniu go będę miał około dwóch miesięcy na sporządzenie wniosku kasacyjnego. Wniosek ten przygotuję na pewno. Muszę najpierw poznać, jaką linię rozumowania przyjął sąd apelacyjny.

Wyrok nakazywał też wpłacenie na cele społeczne 10 tys. zł i zwrócenie powodowi kosztów procesu...
- Wpłaciłem je na ośrodek dla osób ociemniałych w Laskach. Poniosłem też koszty ogłoszenia przeprosin w "Rzeczpospolitej", co jest o tyle ciekawe, że ja się nie zgadzam z treścią przeprosin, a więc sąd III RP złamał moje sumienie, zmusił mnie do publicznego powiedzenia czegoś, z czym się nie zgadzam. Najciekawsze jest to, że wpłaciłem 2,6 tys. zł, bo sąd nakazał mi je wpłacić na rzecz Adama Michnika jako strony, bo on jako osoba fizyczna ten proces mi wytoczył. Jednak jego mecenas polecił mi, żebym dokonał tego przelewu na konto Agory SA. Z tego wynika, jak rozumiem, że w istocie ze mną walczy korporacja, a nie Adam Michnik. A przecież słowa, które zakwestionował, nie były związane z pełnieniem przez niego funkcji redaktora naczelnego. Poza tym pozew został złożony w imieniu osoby fizycznej i Agora na żadnym etapie tego postępowania nie była stroną.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-01-16

Autor: wa