Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pełnomocnik chce kasacji

Treść

Decyzja o zaniechaniu przez polskich śledczych przeprowadzenia oględzin i sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej narusza interes zarówno publiczny państwa, jak i interes prywatny bliskich ofiar – podnosi mec. Piotr Pszczółkowski we wniosku o kasację postanowienia Wojskowego Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Mecenas Pszczółkowski kasację skierował do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Wiąże się to z postanowieniem Wojskowego Sądu Okręgowego w Poznaniu o podtrzymaniu decyzji prokuratury w sprawie umorzenia śledztwa dotyczącego działań polskich prokuratorów wojskowych po katastrofie.

Dochodzenie w sprawie niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów wszczęto w listopadzie 2012 r. po doniesieniu złożonym przez mec. Pszczółkowskiego, pełnomocnika części rodzin smoleńskich. Prawnik twierdzi, że wojskowi śledczy nie dopełnili obowiązków służbowych: nie wnioskowali o udział i nie brali udziału w sekcjach zwłok ofiar, a także nie przeprowadzili tych sekcji po przetransportowaniu ciał ofiar do Polski. Postępowanie zostało jednak umorzone przez poznańską prokuraturę 31 października 2013 r., pełnomocnik rodzin złożył zażalenie.

Skarga trafiła najpierw do poznańskiej prokuratury, a potem do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie. Ten, powołując się na wymóg bezstronności – sprawa dotyczy w większości prokuratorów Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, którzy są zarazem znajomymi sędziów warszawskiego sądu – zwrócił się z wnioskiem do Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy do rozpoznania sądowi w Poznaniu. Ten 17 marca br. rozpatrzył wniosek pozytywnie. 13 maja br. sprawę rozpatrywał Wojskowy Sąd Okręgowy w Poznaniu. Orzekał ppłk Wojciech Wierzbicki. Konkluzją blisko czterogodzinnego posiedzenia sądu było to, że w trakcie pracy prokuratorów w Smoleńsku mogło wprawdzie dojść do uchybień ze strony polskich prokuratorów wojskowych, ale przestępstwa nie popełniono. Decyzje podejmowane przez śledczych nie były, w ocenie sądu, podejmowane w złej wierze. Dotyczy to również decyzji o nieprzeprowadzeniu ponownych sekcji zwłok ofiar w Polsce.

Aby mówić o przestępstwie, musi być konkretny obowiązek, który prokurator umyślnie ignoruje. W ten sposób funkcjonariusz publiczny ma działać na szkodę interesu publicznego lub jednostki. Nie ma podstaw do stwierdzenia, że to działanie [prokuratorów – red.] było działaniem na szkodę – uzasadniał sąd. Sędzia przyznał jednak, co też podnosił w zażaleniu mec. Pszczółkowski, że obieg informacji między prokuratorami pracującymi w Rosji i Polsce był rzeczywiście „mało profesjonalny”. – Ale od tego mało profesjonalnego obiegu informacji do przestępstwa jest bardzo daleka droga – dodał ppłk Wierzbicki. Sąd podzielił argumentację poznańskiej prokuratury wojskowej (wnoszącej o oddalenie zażalenia), która podkreślała, że nie ma prawnego obowiązku powtarzania sekcji zwłok, jeśli nie było podstaw do zastrzeżeń co do merytoryczności ich przeprowadzenia przez stronę rosyjską.

Zdaniem mec. Pszczółkowskiego, sąd bezkrytycznie zaakceptował postanowienie prokuratury, tym samym uniemożliwiając merytoryczną ocenę kontroli instancyjnej.

– Czynności śledczych dotyczące sekcji zwłok są czynnościami niepowtarzalnymi. Tymczasem polscy prokuratorzy ograniczyli się jedynie do oczekiwania na działania państwa obcego w tym zakresie, nie wykonując ani oględzin, ani nie uczestnicząc w sekcjach zwłok ofiar w kraju i nie dysponując przy tym żadnym dowodem pozwalającym wykluczyć udział w spowodowaniu katastrofy funkcjonariuszy państwa obcego. Polscy prokuratorzy wojskowi, poprzestając na przyjęciu ustnego oświadczenia od nieznanego rosyjskiego prokuratora o zakończeniu sekcji zwłok ofiar katastrofy, nie zabiegali nawet o weryfikację tej informacji – wskazuje adwokat.

Jego zdaniem, za zaniechania te odpowiada w głównej mierze ówczesny gen. Krzysztof Parulski, pełniący wówczas funkcję Naczelnego Prokuratora Wojskowego, z racji której był on zobowiązany do koordynacji działań polskich śledczych na terenie Federacji Rosyjskiej i Polski.

10 kwietnia 2010 r. do Smoleńska udał się naczelny prokurator wojskowy – ówczesny pułkownik, obecnie generał brygady – Krzysztof Parulski. W Smoleńsku był też płk Ireneusz Szeląg – wojskowy prokurator okręgowy w Warszawie, oraz płk Zbigniew Rzepa – prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Do Smoleńska udali się również płk Tomasz Mackiewicz i płk Anatol Sawa, a do Moskwy –płk Janusz Wójcik i płk Waldemar Praszczyk.

Zdaniem mec. Pszczółkowskiego, rozstrzygnięcie sprawy przez sąd nie spełnia wymogów kontroli instancyjnej. Stąd wniosek o kasację wyroku. Sąd, w ocenie adwokata, bezkrytycznie przychylił się do zeznań prokuratorów, którzy zapewniali o swoim pełnym zaangażowaniu, czego wyrazem miały być kolejne wnioski o pomoc prawną składane do prokuratury rosyjskiej. Decyzja o zaniechaniu przeprowadzania oględzin i sekcji zwłok skazała tymczasem polskie śledztwo na konieczność ufania jedynie czynnościom przeprowadzonym przez stronę rosyjską. Skutki tego były brzemienne –odbyły się ekshumacje ciał dziewięciu ofiar katastrofy, co naraziło Skarb Państwa na wysokie koszty. To wszystko w ocenie prawnika naruszyło zarówno interes publiczny, jak i prywatny bliskich ofiar. Działanie na szkodę interesu publicznego to zdaniem mec. Pszczółkowskiego wydłużenie i utrudnienie polskiego śledztwa zależnego od decyzji podejmowanych przez stronę rosyjską. Jeśli chodzi natomiast o interes prywatny, to wiąże się on z traumą przeżywaną przez rodziny ofiar narażonych nie tylko na długie oczekiwanie na dokumentację rosyjską, ale przede wszystkim na brak do chwili obecnej ostatecznej opinii potwierdzającej tożsamość swoich bliskich.

W przypadku negatywnego rozpatrzenia skargi przez prokuratora generalnego mecenas nie wyklucza skierowania sprawy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Anna Ambroziak
Nasz Dziennik, 20 czerwca 2014

Autor: mj