Pedofilskie pułapki w sieci
Treść
Z prof. dr. hab. Piotrem Jaroszyńskim, kierownikiem Katedry Filozofii Kultury  Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II oraz wykładowcą Wyższej  Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, rozmawia Maria S.  Jasita
Moja koleżanka chciała pograć z synkiem w jedną z gier  on-line. Jakież było jej zdumienie, gdy na stronie internetowej z logicznymi i  zręcznościowymi grami przeznaczonymi dla dzieci znalazła gry z podtekstem  erotycznym. Na przykład podgląda się biust dziewczyny albo w zamian za łapanie  piwa można popatrzeć na rozbierającą się modelkę. Jaki jest cel kontaminacji  treści edukacyjnych z demoralizującymi? Niestety, nie każde dziecko zagląda do  internetu razem z rodzicami...
- Aby na to pytanie odpowiedzieć, trzeba  najpierw rozpoznać, kto jest właścicielem strony. Otóż strona w języku polskim  została opracowana na podstawie stron angielskich, za którymi stoi jakaś bliżej  nieznana organizacja. To oznacza, że korzystanie z każdego materiału  internetowego, choćby nawet wyglądał bardzo swojsko, zaczynamy od sprawdzenia,  kto to firmuje. Jeśli jest to jakaś organizacja nam nieznana, a zwłaszcza  zagraniczna, to natychmiast stronę zamykamy. Stosuje się tu taką metodę, że  początki jakiejś gry są niewinne, jak choćby najbardziej podstawowe operacje  tabliczki mnożenia, ale później zaczyna się dziać coś podejrzanego. Tę uwagę  kieruję do rodziców, aby nie pozostawiali dzieci sam na sam z internetem, bo -  jak widać na załączonym obrazku - pułapki mogą być zastawione dosłownie  wszędzie, nawet przy zdawałoby się niewinnej tabliczce mnożenia. Na pierwszym  planie musi być postawiona wiarygodność źródeł.
Gdy chodzi natomiast o  wciąganie dzieci do erotyzmu, to istnieje podejrzenie, że autorami strony jest  grupa pedofilów, która szykuje dla siebie potencjalne ofiary. Jest to bardzo  groźna zabawa, przed której skutkami trzeba ostrzec wszystkich rodziców: w  internecie grasują pedofile oraz innej maści zboczeńcy, oferując na początku  niewinne usługi edukacyjne, takie jak choćby tabliczka mnożenia. 
Jak  można zapobiegać tego typu perfidnemu działaniu? 
- Rodzice powinni  najpierw sami zweryfikować źródło, sprawdzić, kto autoryzuje daną stronę, a  jeśli będzie to niejasne, to sami w dalszej kolejności powinni sprawdzić  ćwiczenia i w ogóle treści tam zawarte, by przekonać się, czy nie ma tam  ukrytych zdrożności.
Czy da się uchronić dzieci przed demoralizacją  płynącą z internetu, skoro nawet strony przeznaczone dla nich nie są wolne od  erotyki?
- Jest to możliwe, pod warunkiem że rodzice poczują się  odpowiedzialni za wychowanie swoich dzieci, że uświadomią sobie nie tylko  dobrodziejstwa, ale i skalę zagrożeń, jakie niesie ze sobą współczesna technika,  i wreszcie, że nauczą własne dzieci szacunku do rodziców, tak by dzieci  wiedziały z całym przekonaniem, iż korzystać będą tylko z takich programów,  które uzyskają zgodę rodziców. Brak takiego porozumienia w domu rodzinnym  skończyć się może, zwłaszcza dla dzieci, fatalnie.
Dziękuję za  rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-01-06
Autor: wa