Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Państwo stało się żebrakiem proszącym o dodatkowe emisje

Treść

Z Janem Szyszko (PiS), byłym ministrem środowiska, rozmawia Paweł Tunia W Brukseli zakończył się szczyt UE. Dyskutowano na nim warunki tzw. pakietu klimatycznego i zasady emisji gazów cieplarnianych, których dotychczasowe limity są dla Polski bardzo niekorzystne. - Źródło zła polega na tym, że Polska dość beztrosko w traktacie akcesyjnym przyjęła prawo unijne i zgodziła się na wprowadzenie europejskiego handlu emisjami. Z kraju, który dokonał redukcji emisji CO2 o 32 procent, staliśmy się żebrakiem proszącym o dodatkowe emisje, a dotyczy to niektórych sektorów polskiej gospodarki opartej na polskim węglu. Dlatego będzie nam ciężko dokonać redukcji emisji gazów cieplarnianych. Te propozycje unijne byłyby do zaakceptowania, gdybyśmy brali rok bazowy dla emisji z protokołu z Kioto, a nie rok 2005. Bo właśnie od roku 1988 do roku 2005 systematycznie obniżaliśmy emisję, a "stara Unia" ledwie stabilizowała swoją i teraz mówi, że zaczynamy redukcję od 2005 r., kiedy u nas emisja była już znacznie obniżona. Postawa rządu PO - PSL jest mało zdecydowana w tej kwestii. - Teraz rząd obudził się co nieco, gdy zobaczył, że sytuacja jest groźna, bo adoptując prawo unijne, zgodził się na te emisje pośrednio, w tym sensie, że UE ma prawo przyznawać nam limity emisji, jakie chce. Kiedy byłem ministrem, odwołałem się od tego i podałem KE do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, a obecny rząd mówi: nie drażnijmy UE. Premier ogłosił, że osiągnęliśmy sukces. - Obecnie trwają negocjacje. Do końca grudnia ma być przyjęty pakiet klimatyczny. Obudzony rząd zaczął teraz mówić, że będzie wetował decyzje unijne niekorzystne dla nas. Metoda jest dobra, trzeba budować konsensus wśród państw podobnie myślących jak Polska, z tym że należy pamiętać, iż my jesteśmy dużym państwem, w związku z czym waga naszego głosu jest istotna. Rząd powinien także zabiegać o to, aby do handlu emisjami włączyć pochłaniane CO2 przez lasy, których w Polsce jest dużo, co poprawiłoby naszą sytuację. Rząd to zaniedbuje. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-10-17

Autor: wa