Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pacjent w hostelu

Treść

Leczenie onkologiczne nie powinno być limitowane (FOT. M. MAREK)
Z prof. dr. hab. Jackiem Fijuthem, prezesem Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, radiologiem, rozmawia Izabela Borańska-Chmielewska

Pół roku wystarczy, żeby wprowadzić tak głębokie systemowe zmiany, jakie zakłada rządowy pakiet kolejkowy i onkologiczny?

– Reformę systemu opieki nad chorymi onkologicznie w którymś momencie trzeba zacząć. Rzeczywiście, tempo jest bardzo duże, ale powinniśmy sprostać temu zadaniu jako środowisko onkologiczne. Wielokrotnie deklarowaliśmy chęć wszechstronnej pomocy dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), ja osobiście, jako nowy prezes Towarzystwa Onkologicznego, traktuję to jako wyzwanie i priorytet dla Towarzystwa, jak i całego środowiska lekarskiego.

Na lekarzy POZ spadnie dużo nowych obowiązków, m.in. wstępne diagnozowanie i kierowanie na specjalistyczne badania. Nie trzeba ich doszkolić?

– Wiem dobrze, że środowisko lekarzy POZ wyraża swój niepokój tym, że tak odpowiedzialne obowiązki w nowym systemie zostają im powierzone, ale chyba nie ma odwrotu od takiego systemu opieki onkologicznej. Tak on funkcjonuje w większości krajów UE, np. w Wielkiej Brytanii czy w innych krajach, gdzie lekarze POZ są „pierwszym filtrem”. Wykazuję determinację w działaniu i ze swojej strony deklaruję pomoc. Zresztą szkolenia lekarzy POZ są organizowane przez urzędy marszałkowskie i również przez podmioty niepubliczne na terenie województwa łódzkiego. Na jesieni zapowiadana jest druga seria tego typu szkoleń organizowana przez podmiot niepubliczny. Musimy się z tym zmierzyć, od reformy nie ma odwrotu. Środowisko onkologiczne nie udźwignie ciężaru wstępnej diagnostyki, leczenia i prowadzenia chorych po zakończonym leczeniu. Wiadomo, że w tej chwili w Polsce notuje się ok. 150 tysięcy nowych zachorowań rocznie, a w ciągu najbliższych dziesięciu lat ta liczba zwiększy się do ponad 180 tysięcy. Wyniki leczenia, mierzone 5-letnim przeżyciem chorych, chociaż niestety nie są na takim poziomie jak w Europie Zachodniej (różnica wynosi ponad 13 punktów procentowych na niekorzyść Polski), przynoszą ten efekt, że z chorobą nowotworową po leczeniu żyje coraz więcej ludzi. Onkolodzy, których jest około 1800 w Polsce, nie udźwigną wszystkich obowiązków i zadań, które dotyczą wstępnej diagnostyki, leczenia i opieki po leczeniu.

Projekt rządowy zakłada zniesienie limitów w onkologii. Oznacza to oczywiście dodatkowe koszty. Ale resort zdrowia o finansach mówi bardzo oględnie.

– Kwestia limitów jest wstydliwa dla naszego kraju, gdyż leczenie onkologiczne limitowane być nie powinno. W zdecydowanej większości krajów europejskich takich limitów nie ma. Zniesienie limitów na leczenie onkologiczne jest absolutnie koniecznością, co do tego nie ma wątpliwości. Jeżeli limity będą zniesione, na pewno zwiększy się liczba chorych, takie jest założenie. Trudno jest mi oszacować, o ile wzrośnie liczba leczonych pacjentów. W lutym tego roku pilotażową inicjatywę przeprowadziło Centrum Onkologii w Bydgoszczy i tam, tak jak powiedział mi dyrektor Centrum dr Zbigniew Pawłowicz, zniesienie limitów nie spowodowało lawinowego wzrostu liczby leczonych chorych. Z dzisiejszej perspektywy nie można w sposób wiarygodny i jednoznaczny powiedzieć, o ile wzrośnie liczba pacjentów i koszty leczenia. To, że wzrosną, nie ulega wątpliwości. Zabezpieczeniem finansowym tych wzrostów mają być działania zmniejszające liczbę hospitalizacji. Liczba hospitalizowanych chorych na dziś na pewno jest za duża, ale też nie będzie można zmniejszyć jej z dnia na dzień, to będzie proces stopniowy. Musimy znaleźć jakieś formy zastępcze, nadal w wielu województwach jest jeden ośrodek, który oferuje kompleksowe leczenie onkologiczne. W większości województw jest jeden albo dwa ośrodki prowadzące radioterapię, a nawet jeśli liczba takich ośrodków jest większa, to są one zlokalizowane blisko siebie. Wobec czego, chociażby dla chorych, którzy wymagają radioterapii, trzeba znaleźć rozwiązanie, w jaki sposób przeprowadzić cykl radioterapii. Pacjent nie może codziennie dojeżdżać 100 km na leczenie, musi być przyjęty, żeby można było przeprowadzić proces leczenia, który trwa od 4 do 8 tygodni. Tego się nie załatwi z dnia na dzień za pomocą np. hoteli lub hosteli współpracujących ze szpitalami, ale w krótkim czasie powinno się do takich sytuacji doprowadzić, żeby w bardzo znacznej części wyeliminować hospitalizację. Polska nadal ma najwyższe spośród krajów europejskich koszty hospitalizacji chorych onkologicznych i to jest jedno ze źródeł, z których można byłoby pokryć koszty zwiększonej liczby osób leczonych po zniesieniu limitów.

Ile pieniędzy brakuje teraz w onkologii?

– Trudno mi oszacować, jakiego rzędu byłyby to kwoty i w jakim czasie uda się przesunąć środki ze zmniejszonej hospitalizacji na zwiększone wykonywanie procedur w zakresie onkologii. Jest tu potrzebna, po pierwsze, elastyczność i współdziałanie kilku podmiotów, bo nie da się tego załatwić z dnia na dzień. Trzeba stworzyć system administracyjny, który ułatwi umieszczanie chorych w placówkach zastępczych, jak np. hotele czy hostele, gdzie pobyt na pewno będzie tańszy niż szpitalny, a z drugiej strony, tak jak jest to rozwiązane w krajach europejskich, powinien być stworzony dodatkowo system wspomagający finansowo chorych, którzy chcą dojeżdżać na leczenie. W wielu krajach zapisane jest w ustawach, jaki powinien być nieprzekraczalny czas dojazdu chorego do ośrodka onkologicznego.

Według projektu, pacjent z podejrzeniem nowotworu otrzyma Kartę Pacjenta Onkologicznego, która będzie uprawniała do szybkiej diagnostyki i wizyt u specjalistów bez skierowania.

– Wprowadzenie Karty Pacjenta Onkologicznego jest postulatem środowisk pacjenckich i w swoim założeniu ma radykalnie skrócić proces diagnostyki onkologicznej, który w chwili obecnej jest zbyt długi. Rozpoznanie mikroskopowe nowotworu złośliwego i ustalenie stopnia jego zaawansowania to podstawowe procedury, bez których zazwyczaj nie można rozpocząć specjalistycznego leczenia. Funkcjonowanie tego systemu wymaga odpowiedzialności ze strony lekarzy i nadzoru ze strony płatnika.

Dziękuję za rozmowę.

Izabela Borańska-Chmielewska
Nasz Dziennik, 11 lipca 2014

Autor: mj