Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pacjenci płaczą w kolejkach

Treść

Z Marią Ochman, przewodniczącą Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność", rozmawia Jacek Dytkowski
W służbie zdrowia znowu wrze. Pacjenci nie wiedzą, co ich czeka w styczniu.
- Nałożyły się tutaj dwie sprawy. Pierwsza to nowa ustawa refundacyjna, która budziła kontrowersje od samego początku prac do momentu uchwalenia. Pamiętam sposób jej procedowania, ponieważ równolegle rozpatrywano ustawę o działalności leczniczej. Był to ten tzw. kolejny pakiet ustaw zdrowotnych Ewy Kopacz, ówczesnej minister zdrowia. Do tych projektów rzeczywiście posłowie zgłaszali dziesiątki poprawek. Pamiętam dokładnie, że już wówczas także środowisko aptekarskie ostrzegało przed nowym rokiem jako momentem, kiedy mogą pojawić się problemy związane z realizacją ustawy refundacyjnej. Na to nałożyła się kwestia nowej listy leków refundowanych. Powstał w ten sposób - na życzenie resortu zdrowia - gigantyczny chaos.
Oficjalnie Ewa Kopacz nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Czas wprowadzenia ustawy refundacyjnej można było przedłużyć, ponieważ gdy te projekty powstawały, nie było do nich aktów wykonawczych. A w związku z tym, że te rozporządzenia ukazywały się dość późno, nie były w sposób właściwy konsultowane. Zabrakło też czasu na ich korektę. Budziły one szereg zastrzeżeń środowisk lekarskich i aptekarskich, ponieważ powinny podlegać szczegółowemu rozpatrzeniu. Najlepsze, co można było zrobić, chcąc zapobiec obecnej sytuacji, to odłożyć wejście ustawy w życie - chociażby wprowadzić dłuższe vacatio legis. Przypomnę, że w przypadku ustawy o dopalaczach, kiedy rząd chciał się pochwalić sprawnym działaniem, można było to zrobić w ciągu kilku dni. Natomiast ten niewypał legislacyjny może okazać się bombą z opóźnionym zapłonem.
Co dyktowało ten pośpiech?
- Myślę, że przede wszystkim chodzi o kwestie ambicjonalne byłej pani minister, obecnie bezpiecznie ulokowanej w fotelu marszałka Sejmu. Nie znam powodów, dla których w Polsce od czterech lat wprowadza się źle uchwalone i później wadliwie działające prawo. Ustawa refundacyjna nie jest pierwszym takim przypadkiem, ale tym razem skala rażenia może być bardzo duża. Dotyczy przecież nie tylko pacjentów, lekarzy i farmaceutów, ale także koncernów farmaceutycznych. Myślę, że gdyby nie to, głos pokrzywdzonych pacjentów byłby słabo słyszalny. Byłam wczoraj świadkiem dramatycznej sceny w aptece, gdzie w długiej kolejce tłoczyli się starsi ludzie, by wykupić paski insulinowe i insulinę. Był to widok szarpiący serce. Starsi pacjenci płakali, tłocząc się w kolejkach. Za taką sytuację, upokorzenie i niepokój tych schorowanych ludzi ktoś powinien ponieść odpowiedzialność. Sytuacja pacjentów jest dramatyczna.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik

Autor: wa