Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Oszuści zbijają fortuny

Treść

W Małopolsce kwitnie doskonale zorganizowane i bardzo trudne do wykrycia podziemie finansowe. Fikcyjne firmy zajmują się obrotem pustymi fakturami i wyłudzeniami zwrotu podatku VAT. W ciągu 9 miesięcy tego roku inspektorzy z krakowskiego Urzędu Kontroli Skarbowej wykryli nadużycia na około 125 mln zł. Najwięcej oszustw ujawniono w sektorze paliwowym. O ile w całym ub.r. w 45 małopolskich firmach handlujących paliwami wykryto uszczuplenia podatkowe na około 22 mln zł, to w ciągu 9 miesięcy tego roku podobne nieprawidłowości oszacowano już na ponad 115 mln zł. W branży paliwowej występują cztery główne rodzaje "przekrętów": wprowadzanie do obrotu paliw o znaczenie gorszej jakości, mieszanie komponentów z gotowym pełnowartościowym paliwem, czyli tzw. psucie paliwa, sprzedawanie gotowych paliw o nieznanym źródle pochodzenia oraz zmiana przeznaczenia oleju opałowego na napędowy. - W większości przypadków mechanizm jest w miarę prosty. Aby wprowadzić do obrotu olej napędowy nieznanego pochodzenia, tworzy się łańcuszki fikcyjnych firm, przez które przepuszczane są faktury. Żadna z nich nie płaci podatku akcyzowego. Najczęściej podczas kontroli nie ma możliwości sprawdzenia, skąd paliwo faktycznie pochodzi, bo firma, znajdująca się na początku łańcucha zgłasza, że skradziono jej dokumenty. W podobny sposób, poprzez firmy-słupy, dokonuje się przeklasyfikowywania komponentów o znacznie gorszych parametrach od oleju napędowego, które na papierze zamieniają się w pełnowartościowe paliwo - mówi Wojciech Lewandowski, rzecznik UKS w Krakowie. Równie częste są przypadki "psucia paliwa". Jeśli zmiesza się np. 100 litrów oleju napędowego i 30 litrów komponentu, to czysty zysk po sprzedaży takiej mieszanki stanowi niezapłacona akcyza od 30 litrów. Przy sprzedaży hurtowej zyski idą już w miliony. Jeden z przedsiębiorców oszukał w ten sposób Skarb Państwa na ponad 25 mln zł. Teraz będzie musiał zapłacić zaległy podatek razem z odsetkami. Na dodatek odrębne postępowanie przeciwko niemu prowadzi prokuratura. Podobny mechanizm oszustw funkcjonuje w obrocie złomem. - Przestępczy system w tej branży został stworzony w celu zalegalizowania pochodzenia złomu z nieznanego źródła, którym już oficjalnie obracają osoby kierujące grupą przestępczą. Tworzony jest łańcuch firm, w którym ostatnia jest legalnie działającą, a w pierwszej dokumentacja zaginęła. Firmy słupy zajmują się jedynie produkcją faktur, nie mają magazynów ani żadnego transportu. Tę rolę najczęściej odgrywają bezrobotni, którzy na zlecenie przestępców kupują spółki z o.o. lub rejestrują działalność w urzędzie. Ich zadaniem jest urealnienie stanów magazynu odbiorcy złomu oraz wprowadzenie do obrotu pieniędzy niewiadomego pochodzenia - mówi Wojciech Lewandowski. Oszuści, sprzedając złom za granicę, otrzymują zwrot podatku VAT, który wcześniej rzekomo zapłacili firmie - słupowi. Jeśli upłynniają go w kraju, odprowadzają do urzędu skarbowego kwotę powstałą po odjęciu stawki VAT, którą zapłacił nabywca towaru i podatku naliczonego przez firmę - słupa. W tej branży - jak mówią inspektorzy UKS - funkcjonują zarówno firmy nigdzie nie zarejestrowane, posługujące się fikcyjnymi danymi, ale też i takie, które stwarzają pozory legalności. Te ostatnie działają krótko i wykazują duże obroty. Tyle tylko, że należny podatek zwykle równoważą podatkiem naliczonym z fikcyjnych faktur. Osoby fizyczne po kilku miesiącach zaprzestają "prowadzenia działalności gospodarczej", a spółki sprzedają udziały lub akcje zagranicznym kontrahentom. W pierwszym przypadku nierzadko cała fikcyjna dokumentacja "zostaje skradziona", a w drugim - byli udziałowcy lub akcjonariusze twierdzą, że kompletne dokumenty źródłowe przekazali nabywcom spółek. Stosunkowo nową kategorią oszustw podatkowych jest handel kosztami, czyli produkcja pustych faktur. Dzięki nim firmy zaniżają płacony podatek. Powiedzmy, że ktoś musi zapłacić 100 tys. zł podatku. Kupuje wtedy fakturę opiewającą np. na 50 tys. zł. Wystawcy płaci za nią z reguły prowizję - od 5 do 15 proc. Musi też zapłacić VAT - 22 proc. W sumie na taką fakturę wyda maksymalnie 20 tys. zł. W koszty wrzuca sobie aż 50 tys. Dzięki temu płaci połowę podatku. Puste faktury zazwyczaj dotyczą usług transportowych, szkoleniowych, doradczych, marketingowych lub porządkowych. Trudno bowiem udowodnić, że są fikcyjne. Aby uprawdopodobnić transakcję, dokonuje się przelewów na rachunek bankowy. Taki mechanizm oszustw wykorzystuje się w wielu branżach, m.in. w budownictwie, gdzie fikcyjne faktury wystawiają rzekomi podwykonawcy robót. Są wśród nich zarówno nieistniejące firmy, ale też i takie, które istnieją, ale nie deklarują obrotu wynikającego z wystawionych faktur. Są również "martwe" spółki - formalnie zarejestrowane, ale nie prowadzące żadnej działalności gospodarczej. W ich przypadku deklarowany fikcyjnie podatek ma też służyć do prania brudnych pieniędzy. Inspektorzy skarbowi twierdzą, że im dłużej kontrolują konkretną branżę, tym bardziej widoczne są mechanizmy oszustw i wyższe kwoty zaległych podatków. Z egzekucją nałożonych zobowiązań bywa już jednak różnie, bo często majątek jest sprytnie ukryty. Za pomysłowością oszustów nie nadążają przepisy - to kolejny wniosek z tegorocznych kontroli UKS, które ujawniły nieprawidłowości w wykorzystaniu dotacji ze środków publicznych oraz z Unii Europejskiej. Firma dostała np. dotację na rozwój przedsiębiorstwa. Miała kupić jakąś maszynę i stworzyć dodatkowe miejsca pracy. Właściciel podczas kontroli przedstawił fakturę dokumentującą zakup, choć rzeczywiście maszyny nikt w jego firmie nie widział. Albo była tam, ale bardzo krótko, bo szybko została odsprzedana. W innym przypadku fałszywa faktura posłużyła do udokumentowania fikcyjnych robót budowlanych, sfinansowanych częściowo ze środków publicznych. EWA KOPCIK "Dziennik Polski" 2007-11-08

Autor: wa