Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Oskarżeni przeciągają proces?

Treść

Długo oczekiwane złożenie wyjaśnienia gen. Wojciecha Jaruzelskiego w rozpoczętym niedawno procesie autorów stanu wojennego nie doszło do skutku. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł o odroczeniu rozprawy do 2 października. To nie pierwszy raz kiedy zwolnienie lekarskie nie pozwala rozpocząć procesu w sprawie dotyczącej przestępstw i zbrodni z okresu PRL. Oskarżeni unikają odpowiedzialności, wykorzystując wszelkie możliwe kruczki prawne. Sąd zezwolił na początku rozprawy na podstawie art. 375 KPK na utrwalenie procesu za pomocą nagrań dźwięku i obrazu, co oznaczało zgodę na obecność przedstawicieli mediów. Oprócz nich także liczni na sali rozpraw świadkowie dramatycznych wydarzeń stanu wojennego spodziewali się wczoraj złożenia wyjaśnień jednego z oskarżonych - gen. Wojciecha Jaruzelskiego, byłego I sekretarza PZPR, premiera w okresie PRL, szefa MON oraz WRON. Sam Jaruzelski zresztą domagał się jawności rozprawy. Jego linia obrony jest niezmienna: "działał w stanie wyższej konieczności wobec zagrożenia interwencją Związku Sowieckiego". Opinii tej nie podziela wnoszący oskarżenie Instytut Pamięci Narodowej. Przygotowana mowa obrończa Jaruzelskiego miała liczyć dwieście stron, będąc "szeroką refleksją o tamtych czasach i wyborach". Pozostali oskarżeni, którzy przybyli na salę rozpraw Sądu Okręgowego w Warszawie, to: Stanisław Kania - były I sekretarz KC PZPR, gen. Tadeusz Tuczapski - były wiceszef MON, gen. Florian Siwicki - były szef Sztabu Generalnego WP, Tadeusz Skóra - były wiceminister sprawiedliwości, oraz Eugenia Kempara - były członek Rady Państwa. Nie stawił się na rozprawę tradycyjnie już Czesław Kiszczak, członek WRON i ówczesny szef MSW, ze względu "na zły stan zdrowia". Sąd jednak uznał jego nieobecność za nieusprawiedliwioną, gdyż - jak stwierdził - oskarżony o terminie rozprawy był powiadomiony prawidłowo. Ponadto z informacji uzyskanych przez sąd wynika, że Kiszczak przebywał w szpitalu tylko w dniach 12-19 września, a obecny stan zdrowia pozwala mu na stawienie się na rozprawę. Jeden z oskarżonych - Tuczap ski, zabrał na sali głos, wnosząc o odroczenie rozprawy, gdyż z powodu choroby nie stawiła się mecenas Marta Seredyńska, jego obrońca. - Rozpoczynanie rozprawy w sytuacji braku mojego adwokata byłoby błędem, gdyż udzielanie wyjaśnień przez gen. Jaruzelskiego jest związane z moją obroną, więc proszę o przesunięcie terminu rozprawy - oświadczył Tuczapski. Zeznania Jaruzelskiego "jako najważniejszej osoby w państwie w czasie stanu wojennego" uznał on za "bardzo ważne". - Wszystkie omawiane sprawy dotyczą mojej osoby - twierdził oskarżony. W związku z zaistniałą sytuacją sąd ogłosił przerwę w celu odbycia narady, po której orzekł o odroczeniu rozprawy do dnia 2 października z uwagi na nieobecność obrońcy Tuczapskiego. Jednocześnie z przykrością zauważył, że obrońca nie wyznaczył swojego zastępcy na czas choroby. Takie orzeczenie wywołało poruszenie zgromadzonej publiczności, do której sąd kilkakrotnie kierował prośbę o zachowanie spokoju. Również po wyjściu z sali sądowej doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy oskarżonymi a świadkami i uczestnikami tragicznych wydarzeń stanu wojennego. - Jestem przyzwyczajony od kilkunastu lat, że tak się to odbywa. Ludzie unikają odpowiedzialności, chowając się po prostu za kruczki prawne - skomentował sprawę odroczenia procesu senator Zbigniew Romaszewski (PiS), działacz opozycji w okresie PRL. Natomiast Łukasz Kamiński, wicedyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN, uznał to za niepokojącą zapowiedź: - Być może ten proces zacznie iść tym trybem jak wiele innych procesów związanych z rozliczeniem komunistycznej przeszłości, które były przeciągane na wiele lat takimi sztuczkami proceduralnymi. Jacek Dytkowski "Nasz Dziennik" 2008-09-26

Autor: wa