Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Opozycja liczy głosy, Lato ma się bać?

Treść

Podczas jutrzejszego zjazdu PZPN może być gorąco, ale do zapowiadanego przez przeciwników obecnych władz przewrotu raczej nie dojdzie. Grzegorz Lato prezesowskiego stołka nie straci choćby z tego powodu, że opozycja nie wyłoniła lidera, który mógłby go zastąpić. Dziś delegaci świętować będą jubileusz 90-lecia piłkarskiej centrali, w szampańskich zapewne nastrojach.

Od kilku tygodni przeciwnicy Grzegorza Laty liczą głosy poparcia i zastanawiają się, czy wystarczy ich do obalenia ekipy rządzącej. Opozycji przewodzi Kazimierz Greń, szef Podkarpackiego ZPN, w niedalekiej przeszłości główny stronnik obecnego prezesa i główny dowodzący jego kampanii wyborczej. Jeszcze wcześniej Greń był właścicielem sex shopu w Rzeszowie i radnym z ramienia SLD. Po triumfie Laty drogi obu panów się rozeszły. Doszło do tego, że Greń w emocjonalnych wystąpieniach ogłaszał wszem wobec, jaka krzywda stała się jemu i jego rodzinie po sukcesie byłego przyjaciela. W styczniu przyznał nawet, że od kilku miesięcy ma telefon na podsłuchu, za jego głowę wyznaczono nagrodę, a tak w ogóle to chciał popełnić samobójstwo i napisał nawet list pożegnalny, który zamierzał wysłać do policji. Do dramatu nie doszło, potem Greń obiecywał podać całą prawdę o polskiej piłce do wiadomości publicznej. Nie podał. Teraz stał się liderem opozycji antylatowskiej i na jutrzejszym zjeździe zamierza poprowadzić ją do sukcesu. Niedawno stwierdził, że szansę obalenia obecnego prezesa ocenia "pół na pół".
Teoretycznie weekend miał być świętem i wielkim triumfem związku. Na dziś zaplanowano przecież uroczystą akademię z okazji 90-lecia PZPN, na której delegaci będą mogli wysłuchać podniosłych tyrad na temat roli centrali, jej sukcesów itd., jak również posilić się jadłem i trunkami. Jutro mieli podsumować rok - tak przynajmniej wydawało się kilka miesięcy temu. Działania opozycjonistów wprowadziły trochę zamieszania i emocji, bo choć Laty i obecnego zarządu nikt prawdopodobnie nie obali, możemy być świadkami kilku gorących i emocjonalnych wystąpień. Część działaczy grozi obecnemu szefostwu odmową udzielenia absolutorium, ale prezes bagatelizuje to, przekonując, że brak absolutorium to tylko "żółta kartka", która nie oznacza pożegnania z zarządem, tylko zachętę do bardziej efektywnej pracy. Co ważne, w programie jutrzejszego zjazdu w ogóle nie ma punktu dotyczącego zmian we władzach. Do jego wprowadzenia potrzeba głosów 2/3 delegatów. Jakby tego było mało, obecne władze chcą zapewnić sobie spokój aż do... 2012 roku, forsując pomysł usunięcia ze statutu zapisu o konieczności corocznego udzielania absolutorium członkom zarządu przez walne zgromadzenie. Jeśli przejdzie, Lato i jego stronnicy pozostaną na swoich stanowiskach do końca kadencji, czyli do jesieni 2012 roku. W opinii komentatorów, byłoby to wielkim błędem i kolejnym krokiem pogarszającym atmosferę wokół związku. Przekonują, że PZPN obiecał działać transparentnie, a coroczne absolutorium jest jednym z nielicznych sposobów stałego nadzoru nad realizacją zadań.
W zjeździe może uczestniczyć 116 delegatów, z których 60 reprezentuje wojewódzkie związki piłki nożnej, czyli "teren", a 50 - piłkę zawodową (kluby ekstraklasy i pierwszej ligi). Zwolennicy przewrotu upatrują swych szans w sposobie głosowania, licząc, że w przypadku jego utajnienia kilkunastu (kilkudziesięciu) delegatów może dostać zastrzyk odwagi potrzebny do przeprowadzenia rewolucji.
Czy opozycjoniści mają jakiś plan, pomysł, ideę ratowania naszego futbolu? Czy wyłonili spośród siebie osobę, która cieszy się społecznym poparciem, ma nieskalany życiorys i przy aprobacie opinii publicznej mogłaby Latę zastąpić? Odpowiedź jest krótka i smutna. Nie.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-12-19

Autor: wa