Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Olśniony i oślepiony

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Próby oślepienia laserem załóg lotniczych są zmorą pilotów. W tym roku liczba tych przestępstw wzrosła lawinowo.

Odnotowane przez Państwową Komisję Badania Wypadków Lotniczych incydenty związane z próbą oślepienia laserem załóg lotniczych wskazują na poważny problem. Dość dodać, że w ostatnich pięciu latach ich liczba wzrosła niemal dziesięciokrotnie! Jak podała Komisja, w 2009 roku odnotowano 11 takich przypadków, w 2010 było ich już 36, w 2011 – 57, w 2012 – 99, a w 2013 – 89. Jednak wszystko wskazuje na to, że ten rok przyniesie niechlubny rekord, bo do września odnotowano już 97 takich incydentów.

Wybryki miały ukrócić zmiany, jakie wprowadzone zostały do ustawy Prawo lotnicze w 2011 roku. Przepisy te zabraniają emitowania w strefach przestrzeni powietrznej wykorzystywanej do żeglugi powietrznej „wiązki lasera lub światła z innych źródeł w kierunku statku powietrznego w sposób mogący spowodować olśnienie, oślepienie lub wystąpienie poświaty i mogący stworzyć zagrożenie bezpieczeństwa statku powietrznego albo życia lub zdrowia załogi lub pasażerów na jego pokładzie”. Użycie lasera jest możliwe tylko za wcześniejszą zgodą stosownej służby ruchu lotniczego. Za złamanie przepisu grozi kara grzywny, kara ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku.

Zapis najwyraźniej nie okazał się skuteczny. Jednak przykład ostatnich dni, kiedy doszło do zatrzymania na Pomorzu 36-latka, który przez kilka tygodni oślepiał lotników, może wskazywać, że żartownisie zostaną w końcu potraktowani surowej. Mężczyźnie postawiono bowiem zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym, za co grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Ponadto w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego opracowywany jest projekt rozporządzenia Ministra Infrastruktury i Rozwoju, które będzie określało strefy chronione wokół lotniska, w których użycie lasera będzie zabronione.

Pilot z powidokiem

Warto przypomnieć, że jeszcze w 2011 roku ULC powoływał się na opinię Naczelnego Lekarza Lotnictwa Cywilnego, który w oparciu o doniesienia Międzynarodowej Konferencji Bezpieczeństwa Stosowania Promieniowania Laserowego wskazywał m.in., że promieniowanie lasera jest niebezpieczne dla narządu wzroku, a oko ludzkie jest szczególnie podatne na wiązki emitowane przez niektóre lasery. Jak zaznaczono, w takiej sytuacji może dojść do uszkodzenia oka, czego następstwem mogą być ubytki w polu widzenia, zaburzenia ostrości wzroku, zapalenie rogówki, katarakta, uszkodzenie siatkówki, oparzenia czy spalenia rogówki. Ponadto pilot może doświadczyć olśnienia, oślepienia i powidoków.

ULC przywołał tu także odnotowane skutki oślepiania pilotów. Tak w sierpniu 2010 roku w Ottawie wiązka lasera spowodowała tymczasowy uraz oka kapitana samolotu Air Canada E190, który uniemożliwił mu kolejny lot. W maju tego samego roku w Nowym Jorku pilot American B752 oślepiony laserem doznał trwałego urazu jednego oka. Podobne zdarzenie odnotowano w roku 2008 w Austin. Tam doszło do urazu oka członka załogi. Wszystkie przypadki nastąpiły podczas podejścia do lądowania.

Najgorzej przy starcie i lądowaniu

Jak wskazywał ULC, oślepianie załóg jest szczególnie niebezpiecznym zjawiskiem, gdy dochodzi do niego w krytycznych momentach lotu, tj. startu i lądowania. W takich sytuacjach stanowi to realne zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu lotniczym.

– Wiązka lasera może spowodować oślepienie, olśnienie pilota lub nawet doprowadzić do uszkodzenia oka. Moment podchodzenia do lądowania i startu wymaga szczególnej koncentracji. Pilot ma do wykonania wiele czynności, które wymagają skupienia, dlatego dekoncentracja w tym momencie może stworzyć zagrożenie bezpieczeństwa samolotu, a w konsekwencji życia i zdrowia załogi lub pasażerów na jego pokładzie. Celowanie laserem w kierunku statku powietrznego świadczy o braku wyobraźni. Warto mieć świadomość zagrożenia, jakie możemy spowodować tego typu zachowaniem – powiedziała nam Marta Chylińska, rzecznik ULC.

W podobnym tonie sprawę oceniają lotnicy. – Z pewnością, gdyby taka wiązka trafiła bezpośrednio do oka, to może się to skończyć dla pilota nawet uszczerbkiem na zdrowiu. Szczęśliwie często takie próby oślepienia załogi „przechodzą” gdzieś przez kabinę. Jest to jednak złe zjawisko, powinno być piętnowane i surowo karane – podkreślił mjr Andrzej Rozwadowski, doświadczony pilot wojskowego lotnictwa transportowego. Jak zaznaczył, tego rodzaju incydenty należy traktować w kategoriach przestępstwa.

– Proszę pamiętać, że są samoloty, w których leci tylko jeden pilot. Nietrudno wyobrazić sobie, do jakiego nieszczęścia może dojść, gdy zostanie on oślepiony w fazie podejścia do lądowania. Może więc warto, by każdy potencjalny dowcipniś najpierw odpowiedział sobie na pytanie, czy sam chciałby znajdować się na pokładzie samolotu, którego pilot w fazie podejścia do lądowania, przy złożonych warunkach meteorologicznych, zostałby oślepiony laserem – dodał.

Kary muszą być surowe

W ocenie Ignacego Golińskiego, b. członka PKBWL, zjawisko oślepiania lotników rośnie w niebezpiecznym tempie.

– Tego typu praktyki są niebezpieczne, bo można nawet całkowicie oślepić człowieka. Jeśli dochodzi do tego w fazie podejścia do lądowania, może skończyć się to tragedią – zaznaczył.

Jak ocenił, z punktu bezpieczeństwa skutki oślepienia załogi nieco mniej groźnie wyglądają w samolotach pasażerskich, gdzie samolotem steruje dwóch lotników, a maszyny są dobrze oprzyrządowane.

– Mimo to takie oślepienie zawsze jest niebezpieczne. Jeśli w samolocie jest jeden pilot, może zakończyć się to katastrofą. Z pewnością jako pilot nie chciałbym znaleźć się w takiej sytuacji – zauważył.

W ocenie Golińskiego, tego rodzaju incydenty należy surowo karać, a w przypadku gdy ich liczba gwałtownie rośnie, należy maksymalnie wykorzystać obecne środki prawne. Jak dodał, nic tak nie odstrasza, jak nieunikniona i surowa kara.

Marcin Austyn
Nasz Dziennik, 11 września 2014

Autor: mj