Ogień wybuchł nocą
Treść
- Została mi tylko piżama, w której wybiegłam z domu. To, co teraz mam na sobie, jest pożyczone - mówi Teresa Przybytek. W pożarze, który wybuchł w nocy z niedzieli na poniedziałek w jej domu w Jurkowie (gmina Dobra, powiat limanowski), straciła wraz z mężem dorobek życia. Jasną łunę w oknie zauważyła kilka minut przed godz. 3 w nocy mieszkająca w sąsiedztwie ciotka Przybytków. Zaalarmowała swoich domowników. Błyskawicznie zadzwoniono do straży pożarnej. - Najstarszy syn, który spał w pokoju najbliżej stodoły, od której prawdopodobnie zaczęło się wszystko palić, zbudził nas i wybiegliśmy z domu - opowiada ze łzami w oczach Teresa Przybytek. Jeden z sąsiadów, czekając na straż, polewał stodołę wodą z węża, jednak ogień był już zbyt duży. Długo nie mogły sobie z nim poradzić dwa zastępy strażaków PSP z Limanowej oraz sześć okolicznych jednostek OSP. - Ogień został za późno zauważony. Kiedy przybyliśmy na miejsce, płonęło już całe gospodarstwo - mówi mł. kpt. Wojciech Jonik z PSP Limanowa. - Akcję utrudniały warunki pogodowe, ujemna temperatura. Wodę trzeba było dowozić z rzeki. Całkowicie spłonął budynek mieszkalny, stajnia, stodoła a nawet stojący obok zabudowań samochód osobowy. Straty oszacowano na 200 tys. zł. Gdyby nie strażacy, ogień strawiłby także znajdujące się w pobliżu budynki mieszkalne i gospodarcze sąsiadów. Akcję zakończyli po godzinie 9. Od rana na miejscu pracowali technicy policyjni. Jak się dowiedzieliśmy, będzie również powołany biegły ds. pożarnictwa. Przyczyna pożaru nie została jeszcze ustalona. Pięcioosobowa rodzina utrzymuje się jedynie z renty ojca. - Z bratem pracujemy, ale tylko w sezonie, dorywczo na budowie - mówi Wojciech Przybytek. - Trzeci brat, którego samochód spłonął, pracuje za granicą. W tym roku, przed jego ślubem udało się wyremontować dom. Jedyne, co miałem, to 200 zł w kieszeni spodni - spłonęły. Teraz nie mam nawet w co się ubrać, zostałem w tym, w czym ze środka wybiegłem. Nie wiem, co teraz będzie. Straciliśmy dosłownie wszystko. Wójt gminy Dobra Benedykt Węgrzyn przybył na miejsce, gdy tylko dowiedział się o tragedii. - Ze swej strony zapewnimy pogorzelcom żywność, opał i podstawowy sprzęt. Będziemy starać się, jak tylko możemy, zorganizować dla nich akcję pomocy - mówi. Tymczasem rodzinie Przybytków swój stary, jeszcze w dobrym stanie drewniany dom, użyczyli sąsiedzi Maria i Jan Janiowie. Trzy lata temu w ten sam sposób pomogli Piwowarom. Dziś ma zostać otwarte nowe konto, na które będzie można wpłacać pieniądze dla pogorzelców. KUBA TOPORKIEWICZ Jurków, dwa lata temu Do podobnego zdarzenia doszło w Jurkowie 2 stycznia 2005 r. W pożarze dach nad głową straciła inna rodzina, Piwowarów. - Wówczas m.in. ci chłopcy, którzy zostali dotknięci dziś tragedią, pomagali odbudowywać pogorzelcom dom - mówi jeden z mieszkańców. Do pomocy włączyła się też redakcja oraz Czytelnicy "Dziennika Polskiego". Na specjalne konto, uruchomione przez Urząd Gminy w Dobrej, zaczęły napływać pieniądze. Z pierwszą wpłatą dla poszkodowanych pospieszyło Wydawnictwo Jagiellonia SA - 1000 zł na dobry początek. 19 stycznia na koncie znajdowało się już 38 tys. zł. W tym roku pogorzelcy wprowadzili się do nowego, choć jeszcze niewykończonego domu. "Dziennik Polski" 2007-11-20
Autor: wa