Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odwołany za Trwam

Treść

Krzysztof Losz


Arkadiusz Czartoryski (PiS) nie jest już przewodniczącym sejmowej Komisji do spraw Kontroli Państwowej. Wczoraj został odwołany głosami posłów Platformy Obywatelskiej i Ruchu Palikota. Jednym z powodów decyzji była sprawa uchwały o zleceniu NIK kontroli w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji.

Julia Pitera (PO) wyjaśniła, że powodem złożenia wniosku o odwołanie szefa komisji było to, iż Arkadiusz Czartoryski nie respektował wniosków zgłaszanych przez posłów, którzy reprezentują inne formacje polityczne. Pitera nie powiedziała, o jakie wnioski chodzi. Ale tak się składa, że Czartoryski nie chciał poddawać pod głosowanie akurat dwóch jej wniosków, bo pojawiły się względem nich wątpliwości prawne. Teresa Piotrowska (PO), wiceprzewodnicząca komisji, przekonywała, że nie było do tej pory próby odwoływania przewodniczącego, bo jego współpraca z posłami była dobra. Piotrowska miała zaś pretensje do Czartoryskiego zwłaszcza o prowadzenie wspólnego posiedzenia komisji do spraw kontroli i kultury, podczas którego dyskutowano nad wnioskiem o skierowanie kontroli NIK do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - NIK miała zbadać proces przyznawania koncesji stacjom telewizyjnym na naziemne nadawanie cyfrowe, w tym powody nieprzyznania koncesji Telewizji Trwam. Komisje, głosami PO, SLD i RP, negatywnie zaopiniowały ten wniosek, nad którym wkrótce ma się odbyć głosowanie na posiedzeniu plenarnym Sejmu. - Pan nas wszystkich skompromitował i nie możemy sobie pozwolić na to, aby nas dalej kompromitował - grzmiała poseł Piotrowska, oceniając prowadzenie przez Czartoryskiego wspólnego posiedzenia obu komisji. Jej kolega klubowy Janusz Cichoń zarzucał Czartoryskiemu łamanie reguł pracy w komisji, co miało być właśnie powodem złożenia wniosku o odwołanie go z funkcji przewodniczącego.
Arkadiusz Czartoryski nie ma wątpliwości, że Platforma chciała go odwołać już od miesiąca i robiła to z dwóch powodów. Pierwszym było właśnie procedowanie uchwały w sprawie kontroli NIK w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, co chciała zablokować PO, a on na to nie pozwolił. Drugim zaś sprawa raportu NIK na temat organizacji lotów VIP-ów i katastrofy smoleńskiej - Platformie nie spodobało się to, że Czartoryski chciał, żeby posłowie z komisji zapoznali się z tajną częścią raportu dotyczącego działań Biura Ochrony Rządu. Czartoryski zarzucał PO, że nie chciała dopuścić do rzetelnej kontroli nad działaniami organów państwa, a on nie mógł się zgodzić na to, aby na posiedzeniach komisji dochodziło do zamiatania pod dywan pewnych kwestii. - Przez wiele lat nie było uwag, a teraz pojawiają się, że zawsze było źle - mówił Czartoryski na temat zarzutów PO co do jego współpracy z posłami. I przekonywał, że atmosfera w komisji pogorszyła się, gdy trafiła do niej poseł Pitera (po ubiegłorocznych wyborach), która swoimi wnioskami prowadziła do destrukcji pracy komisji.
Przewodniczącego komisji bronił Jerzy Rębek (Solidarna Polska), który nie miał wątpliwości, że PO chce odwołać Czartoryskiego "za Telewizję Trwam". A inny z wiceprzewodniczących komisji Mariusz Błaszczak (PiS) wskazywał, że dążąc do odwołania Czartoryskiego, PO łamie dobry obyczaj, który dotąd obowiązywał w Sejmie, że szefem komisji kontroli jest osoba z opozycji. - Jeśli na czele komisji jest przedstawiciel opozycji, tym większa gwarancja, że ta kontrola będzie bardziej rzetelna - argumentował Błaszczak. I przypomniał zapisy konstytucyjne: to Sejm kontroluje rząd, to rząd odpowiada przed Sejmem. Błaszczak przypomniał, że gdy w latach 2005-2007 rządziło PiS, a wtedy pojawiły się poważne zastrzeżenia do ówczesnego szefa komisji sprawiedliwości Cezarego Grabarczyka (PO), to PiS, szanując zwyczaje sejmowe, nie składało wniosku o jego odwołanie. - PO wprowadza inne standardy - powiedział Błaszczak. - Możecie stracić władzę. Pamiętajcie, że możecie być wtedy tak samo potraktowani - przestrzegał posłów Platformy.
Teresa Piotrowska przekonywała, że intencją Platformy nie jest pozbawienie opozycji funkcji szefa komisji kontroli i powierzenie jej posłowi z PO, a "tylko" odwołanie Czartoryskiego. O tym, kto będzie nowym przewodniczącym sejmowej Komisji do spraw Kontroli Państwowej, mają, według niej, zdecydować szefowie klubów parlamentarnych. Nie wiadomo jeszcze, kiedy takie rozmowy miałyby się odbyć.

Nasz Dziennik Piątek, 30 marca 2012, Nr 76 (4311)

Autor: au