Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odesłali matkę do lamusa

Treść

Liczy się jakość dzieci, a nie ich ilość, urlopy wychowawcze działają deprymująco na kobiety, optujemy za późnym macierzyństwem i większą ingerencją państwa w dziedzinę życia rodzinnego i zawodowego kobiet - pod takimi szokującymi hasłami przebiegła wczorajsza konferencja pt. "Matka Polka - czas do lamusa?" zorganizowana przez środowiska feministyczne, m.in. z Partii Demokratycznej. Feministki przekonywały też o konieczności zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz skrytykowały propozycję Prawa i Sprawiedliwości wydłużenia urlopów macierzyńskich. Zdaniem Hanny Wujkowskiej, doradcy premiera Kazimierza Marcinkiewicza ds. rodziny, są to ideologiczne postulaty wymierzone przez kobiety przeciwko kobietom, identyczne z eugenicznymi hasłami serwowanymi przez skompromitowane systemy totalitarne XX wieku. Nieważne, ile dzieci w Polsce ma być, ważne jest, jakie one będą. Bo liczy się nie ilość, ale jakość - perorowały uczestniczki wczorajszej konferencji, jaka odbyła się w Sejmie "Matka Polka - czas do lamusa?". Postulat ten powinien być realizowany ze względu na zbyt wielką, ich zdaniem, liczbę urodzeń w tzw. rodzinach patologicznych, gdzie często występuje nadużywanie alkoholu i agresja. - Co z tych dzieci wyrośnie, jeżeli będą one wychowywać się w takim środowisku - tą marksistowską argumentacją podpierała się Irena Wóycicka z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, była wiceminister pracy w rządzie Krzysztofa Bieleckiego i Hanny Suchockiej, członkini Partii Demokratycznej. - To przecież byt kształtuje świadomość - dodała dr Ewa Lisowska ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Ponadto przekonywała, że konieczne jest zwiększenie aktywności zawodowej kobiet, czemu ma służyć m.in. zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, gdyż to pozwoliłoby na wypracowanie przez panie większej emerytury. Wóycicka skrytykowała też propozycję PiS dotyczącą wydłużenia urlopów macierzyńskich. Chodzi tu o zapis w projekcie nowelizacji kodeksu pracy, umożliwiający wydłużenie urlopów macierzyńskich z 18 do 20 tygodni. - To żadne rozwiązanie. Należy zwiększać aktywność zawodową kobiet, a nie ograniczyć ich rolę tylko do roli pomocy domowej - przekonywała Wóycicka. Podkreśliła też, iż polityka państwa powinna stwarzać możliwości większej aktywizacji zawodowej kobiet - bo nie chodzi o to, by rodziła ona tylko coraz więcej dzieci i siedziała na urlopie wychowawczym, co jest dla niej często deprymujące i pozbawia ją szans na rozwój zawodowy - upierała się Wóycicka. Jej zdaniem, tak samo negatywnie na kobietę wpływa choroba dziecka, gdyż.... musi ona wówczas wziąć urlop zdrowotny, a to przecież wiąże się z opuszczaniem kolejnych dni pracy. Zdaniem Hanny Wujkowskiej, lekarza, bioetyka, doradcy premiera Kazimierza Marcinkiewicza ds. rodziny, postulaty przedstawione przez feministki nie odbiegają od eugenicznych haseł serwowanych przez skompromitowane systemy totalitarne XX wieku. Wiadomo przecież, że upowszechnianie takich haseł doprowadziło do ludobójstwa. - To, co proponują feministki, nie jest zgodne z samą istotą powołania człowieka, o którego "jakości" nie świadczy bynajmniej to, czy rodzi się chory czy też zdrowy, czy wychowuje się w takim a nie innym środowisku - podkreśla Wujkowska. Jej zdaniem, mówienie o równaniu wieku emerytalnego jest kamuflażem utylitarnego wykorzystania kobiet na rynku pracy, wyciśnięciem z nich sił do końca. Wujkowska skrytykowała też propozycję Anny Popowicz, byłego pełnomocnika rządu ds. kobiet i rodziny w rządzie Krzysztofa Bieleckiego i Jerzego Buzka, dotyczącą rozszerzenia kompetencji pełnomocnika i uniezależnienia go od ministra pracy. W opinii Hanny Wujkowskiej, umożliwiłoby to zwiększoną ingerencję państwa w sferę życia rodzinnego. Anna Ambroziak "Nasz Dziennik" 2008-11-22

Autor: wa