Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Obsceniczny performance będzie ukarany?

Treść

Do jednej z lubelskich komend policji trafiło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w sprawie bluźnierstwa na kieleckich juwenaliach. Złożył je Dominik Tarczyński, szef lubelskiego oddziału Stowarzyszenia Solidarni 2010 i prezes Stowarzyszenia Wspólnota Katolików Charyzmatycy. Jest on również autorem nagrania rejestrującego zachowanie studenta z Kielc, który przebrany w sutannę kpił ze stanu kapłańskiego, parodiując obsceniczne pedofilskie zachowania. O tym, czy zostanie w tej sprawie sformułowany akt oskarżenia, zdecyduje prokuratura.
Jak relacjonuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Dominik Tarczyński, wszystko rozpoczęło się od zarejestrowania szokującego wydarzenia, do jakiego doszło na kieleckich juwenaliach. - Na ulicy zauważyłem młodego człowieka, który zachowywał się w sposób dotąd niespotykany dla mnie w Polsce. Szydził on bowiem ze stanu kapłańskiego wyjątkowo skandalicznie, więc błyskawicznie postanowiłem zareagować. Zacząłem rejestrować całe zdarzenie telefonem komórkowym, uznałem wówczas, że to jest najwłaściwsza w tych okolicznościach forma interwencji - stwierdził nasz rozmówca. Jak dodał, student szydzący z księży nie tylko symulował zachowania seksualne, ale również naigrawał się w haniebny sposób z gestu błogosławieństwa. - Poziom tego performance był nie tylko bardzo niski i prymitywny, ale przede wszystkim uderzał on w konkretną grupę społeczną - stan kapłański, i obrażał uczucia katolików. Byłem oburzony tym zachowaniem i postanowiłem nagranie zamieścić w internecie wraz z apelem o to, aby skontaktowały się ze mną osoby, które były tego świadkami (podałem swoje dane kontaktowe, które nadal są dostępne na stronie mojego stowarzyszenia), w celu wsparcia oraz przyłączenia się do grupowego pozwu dotyczącego tego, co zarejestrowałem na tych juwenaliach - relacjonuje Tarczyński. Jak się okazało, odzew był ogromny, nie tylko ze strony osób duchownych, ale również ze strony świeckich. - Niestety spotkaliśmy się również z odzewem z drugiej strony. Pod moim apelem i na jednym z moich profili na portalu społecznościowym znalazły się jeszcze tego samego dnia, czyli 16 maja, groźby adresowane do mnie, nawet groźby pozbawienia mnie życia. Co gorsza jednak, dochodziło w internecie do okropnych szyderstw z Pana Boga i Najświętszej Maryi Panny. Moje zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa dotyczy jednak wydarzenia z 17 maja. Otóż tego dnia doszło do włamania na stronę internetową mojego stowarzyszenia, a dokładnie włamano się do skryptu, co świadczy o tym, że dokonał tego specjalista w tej dziedzinie, i zamieniono tło tej strony - zamiast czarnego tła umieszczono fotomontaże szydzące z Chrystusa Króla i błogosławionego Jana Pawła II. To było dla nas szokujące i przerażające. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, jakie pokłady zła uwolniła moja reakcja, którą było umieszczenie tego nagrania w internecie - komentuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Dominik Tarczyński. Dodaje, że nagranie obejrzało już ponad sto tysięcy osób, co zapewne spowodowało tak gwałtowną reakcję. - Wierzę, że moja reakcja, czyli zamieszczenie tego nagrania, była słusznym krokiem i mam nadzieję, że dzięki niej sprawcy zostaną ukarani. Złożyłem zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art. 268 kodeksu karnego, czyli zażądanie i ograniczenie dostępu do informacji elektronicznej, a także z art. 196 kodeksu karnego, czyli obrazę uczuć religijnych, dlatego że zgodnie z polskim prawem kodeks karny mówi o ochronie wizerunku przedmiotu kultu religijnego, w przypadku znieważenia przewiduje pozbawienie wolności do lat trzech. Doniesienie więc dotyczyło tych dwóch czynów, które są oczywistym następstwem tego, co się wydarzyło 16 maja na juwenaliach w Kielcach i mojej interwencji - uważa nasz rozmówca. Prokuratura zdecyduje, czy zostanie sformułowany akt oskarżenia wobec sprawców i czy rozpocznie się ich poszukiwanie. - Ten człowiek, który szydził z kapłanów podczas juwenaliów, zobowiązał się rzekomo na łamach jednego z lokalnych dzienników do przeprosin za swój czyn, jednak taka deklaracja nic nie znaczy i brzmi śmiesznie. Takie anonimowe przeprosiny to dla mnie wyraz fałszywej pokory. Swojego czynu dokonał publicznie i publicznie powinien przeprosić za to, co zrobił - zaznacza Dominik Tarczyński.
Eskalacja bezkarności
Zdaniem ks. prof. Pawła Bortkiewicza, etyka i prodziekana Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, to bulwersujące zdarzenie unaocznia po pierwsze, jak bardzo w ostatnich latach Kościół katolicki i święte dla katolików wartości są atakowane, a po drugie, że te ataki spotykają się z milczącym lub głośnym przyzwoleniem różnych gremiów i środowisk politycznych. - To siłą rzeczy rodzi eskalację bezkarności. Z jednej strony jest więc pytanie o przyzwolenie, a z drugiej o motywy. Jednym z nich jest generalna walka dobra ze złem intensyfikująca się w chwilach, kiedy wzrasta poziom świętości. Poza tym, według mnie, pontyfikat bł. Jana Pawła II wydobył ogromną wartość Kościoła i wypromował piękną postawę świętości. Po jego śmierci rozpoczęły się ataki na Kościół właśnie pod kątem rzekomo dużej skali nadużyć seksualnych księży. Nie chcę zaprzeczać, że pewne przykłady zła w Kościele istniały i istnieją, jednak skala tych problemów jest marginalna - podkreśla ks. prof. Paweł Bortkiewicz. Zaznacza, że buduje się przeświadczenie, iż skala ta jest ogromna, a Kościół właściwie cały czas musi kajać się za swoje czyny, którymi - jak chce nam się wmówić - jest przesiąknięty. - Wobec zachowań szydzących wprost z Kościoła, wobec bluźnierstw czynionych w imię fałszywie pojętej wolności, należy podejmować zdecydowane działania i kroki na płaszczyźnie prawnej. Nie możemy być obojętni na takie czyny. Powinniśmy, po pierwsze, mobilizować się, aby reagować na nie, ukazywać właściwe proporcje - święty Kościół grzesznych ludzi, w którym więcej jest świętości wynikającej ze świętości Chrystusa, ale również powinniśmy modlić się w intencji tych, którzy źle nam czynią. Na płaszczyźnie społecznej należy jednak podejmować konkretne kroki i wyciągać prawne konsekwencje - uważa etyk. Zdaniem Dominika Tarczyńskiego, te bluźniercze zachowania są poniekąd zatrutym owocem przyzwolenia władz Warszawy i władz państwowych na szydzenie z krzyża przed Pałacem Prezydenckim w ubiegłym roku. - Do tej pory władze Warszawy i Polski starały się udowodnić, że pod Pałacem Prezydenckim była grupka co najwyżej kilkudziesięciu "moherów" i oszołomów, ale generalnie "Polska jest normalna", a te gorszące "incydenty" pod krzyżem były zaledwie sporadyczne. Według mnie, sprawa przedstawia się jednak inaczej. Wszyscy pamiętamy szydzenie z krzyża, które było tolerowane. To z kolei w innych młodych ludziach przesiąkniętych medialną papką i manipulacjami zrodziło przeświadczenie, że skoro tamci mogli, to my też możemy drwić w najgorszy sposób z symboli katolickich. Apeluję więc do wszystkich, którzy nie są obojętni na takie bulwersujące wydarzenia, aby wsparli nas i również interweniowali w podobnych sytuacjach. Nie można przyzwalać na takie czyny. Dlatego zachęcam, aby kontaktować się z nami - podaję swój numer telefonu i kontakt do siebie na stronie mojego stowarzyszenia. Obawiam się, że proces szydzenia z Kościoła katolickiego postępuje i jeśli radykalnie nie zareagujemy teraz, za dziesięć lat obudzimy się w zupełnie innym kraju, w którym walka i szydzenie z najświętszych symboli naszej wiary będzie na porządku dziennym - konkluduje Dominik Tarczyński.
Paulina Jarosińska
Nasz Dziennik 2011-05-23

Autor: jc