Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Obiecali podwyżki

Treść

Podwyżki emerytur, rent, najniższych płac, a jeśli wzrosną podatki, to co najwyżej dla tych najbogatszych - deklarowali uczestnicy wczorajszej debaty o gospodarce w telewizji publicznej

W studiu TVP1 gościli wczoraj reprezentanci wszystkich komitetów wyborczych, które swoje listy zarejestrowały w całym kraju. Rządzących - Platformę Obywatelską i Polskie Stronnictwo Ludowe, reprezentowali Adam Szejnfeld i Mieczysław Kasprzak, Prawo i Sprawiedliwość - Jerzy Żyżyński, SLD - Sławomir Kopyciński, PJN - Paweł Poncyljusz, Ruch Palikota - Janusz Palikot, a Polską Partię Pracy Solidarność '80 - Bogusław Ziętek. Kandydaci rządzącej koalicji zgodnie podkreślali, iż przez cztery lata udało się im zrobić bardzo wiele dobrego, wskazując tym samym, że przymierzają się do wspólnego rządzenia przez kolejną kadencję. Mieczysław Kasprzak (PSL) podkreślał, że udało się wprowadzić wiele przepisów ułatwiających prowadzenie działalności gospodarczej. A jeśli kogoś by to nie przekonało - poinformował, że kolejne korzystne zmiany przedsiębiorcy odczują do końca roku, czyli faktycznie po wyborach. Po raz kolejny z ust przedstawiciela ludowców - poprzednio minister pracy Jolanty Fedak podczas debaty w TVN24 - padło stwierdzenie sugerujące, że to dzięki działaniom rządu PO - PSL następuje waloryzacja rent i emerytur. Podczas gdy coroczną waloryzację tych świadczeń przywrócił rząd Prawa i Sprawiedliwości. Adam Szejnfeld pytany, czy doczekamy się reform w wykonaniu rządu PO - PSL, stwierdził, iż "Polska wie, że te reformy zrobiliśmy". Nie wyjawił jednak, jakie to były reformy. Zapytany, w jaki sposób rząd chce zadbać o tworzenie nowych miejsc pracy dla młodych ludzi, opowiadał o ulgach w opłacie składek ZUS-owskich dla rozpoczynających działalność gospodarczą. Szejnfeld, były wiceminister gospodarki - stracił stanowisko po wybuchu afery hazardowej - nie chciał odpowiedzieć na pytanie Janusza Palikota, czy premier postąpił słusznie, dymisjonując go po wybuchu afery. Poseł Platformy podkreślił, że to dzięki działaniom obecnego rządu kilkudziesięcioprocentowe podwyżki w ciągu ostatnich 4 lat otrzymali nauczyciele, a lekarze - w zależności od zajmowanego stanowiska - zarabiają od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Jerzy Zyżyński zaznaczył, że Prawo i Sprawiedliwość, którego - jak zaznaczył - członkiem nie jest, nie chce zmieniać podatków, które obniżyło za swoich rządów. Dodał jednak, iż można dyskutować, czy w obecnej sytuacji finansowej państwa nie podwyższyć podatków dla najbogatszych. Odnosząc się do pytania o żądanie PiS w sprawie zrównania unijnych dopłat dla polskich rolników z tymi, jakie otrzymują ci w Europie Zachodniej, podkreślił, iż przyznane polskim dopłaty są wyraźnie niższe od - chociażby - przyznanych niemieckim rolnikom. Sławomir Kopyciński zapowiedział, że w przypadku powrotu SLD do władzy powróci również najwyższa, 40-procentowa, stawka podatkowa. Zapowiedział także likwidację IPN i funduszu kościelnego. Przypomniał, że to rząd SLD w ramach robienia dobrze przedsiębiorcom obniżył podatek CIT. Ten jednak płacą duże firmy, a nie te najmniejsze, rodzinne. Być może zapomniał się pochwalić, że to również rząd SLD zlikwidował coroczną waloryzację rent i emerytur. Paweł Poncyljusz stwierdził, iż PJN opowiada się za wprowadzeniem 19-procentowej stawki podatkowej z podwójną, w stosunku do obecnej, kwotą wolną od podatku. Obiecał, że żaden Polak na pewno większych podatków płacić nie będzie. Janusz Palikot chciałby z kolei połączenia ZUS i KRUS - aby zaoszczędzić 2 mld złotych, a także likwidację powiatów. Stanisław Ziętek zapowiedział wzrost emerytur, rent i płacy minimalnej, zablokowanie prywatyzacji szpitali, a także zlikwidowanie "śmieciowych" (na krótki okres) umów o pracę.

Artur Kowalski

Nasz Dziennik 2011-09-08

Autor: au