Przejdź do treści
Przejdź do stopki

O koncertach Chopina i wierze w Boga

Treść

Ze znakomitym pianistą Rafałem Blechaczem rozmawia ks. Arkadiusz Jędrasik
Właśnie ukazał się na polskim rynku Pana nowy album nagrany dla Deutsche Grammophon. Tym razem to Koncerty fortepianowe Fryderyka Chopina. Dlaczego akurat ten repertuar Pan wybrał?
- Od dawna planowałem, by nagrać na moją trzecią płytę repertuar z towarzyszeniem orkiestry. Tym albumem chciałbym podkreślić ważne wydarzenie, jakim jest zbliżający się rok 2010 - Rok Chopinowski. Myślę, że koncerty są najbardziej reprezentatywnymi w twórczości tego kompozytora utworami na fortepian i orkiestrę. Stąd też taka decyzja.
A co skłoniło Pana, by akurat to najnowsze nagranie zrealizować z Królewską Orkiestrą z Amsterdamu pod dyrekcją Jerzego Semkowa?
- Już podczas moich pierwszych rozmów z Deutsche Grammophon powiedziałem, że chciałbym nagrać koncerty Chopina, by podkreślić Rok Chopinowski, ale z taką orkiestrą i dyrygentem, z którymi najlepiej będzie mi się pracowało. Przez minione trzy lata miałem szczęście grać m.in. oba koncerty Fryderyka Chopina z różnymi orkiestrami i dyrygentami na świecie. Już po pierwszym zetknięciu się z Concertgebouw w Amsterdamie (grałem wtedy II Koncert fortepianowy g-moll Saint-SaĎnsa) uświadomiłem sobie, że z tą orkiestrą koncerty Chopina brzmiałyby wspaniale! Zachwyciło mnie aksamitne, ciepłe i bardzo miękkie brzmienie zespołu, szczególnie barwa smyczków, a także instrumentów dętych. To niezwykłe brzmienie współtworzy atmosferę i aurę chopinowskich koncertów. W utworach Chopina pianista często stosuje tempo rubato. Orkiestra powinna być w takich momentach bardzo elastyczna i czujna, by towarzyszyć soliście i podążać za nim. Orkiestra Królewska w Amsterdamie była właśnie taka - muzycy doskonale mnie wyczuwali i rozumieli. Bardzo ważne było dla mnie również to, by nagrywać właśnie w przepięknej i doskonałej akustycznie sali Concertgebouw, na konkretnym instrumencie, przygotowywanym przez konkretnego stroiciela.
Jak układała się Wasza współpraca w przygotowaniu samego koncertu, który poprzedzał nagranie płyty?
- Najważniejszy był sam wybór takiej orkiestry i dyrygenta, z którymi mógłbym przeprowadzić moją interpretację koncertów Chopina bez problemów. Odbyłem z Maestro Semkowem wiele spotkań i rozmów na temat interpretacji. Dużo czasu poświęciliśmy na te rozmowy, byliśmy dobrze przygotowani do nagrania. Miałem sześć sesji nagraniowych, zarejestrowaliśmy też próbę generalną oraz koncert. To komfortowa sytuacja, gdyż rzadko się zdarza, żeby mieć tak dużo czasu na nagrania, w tak znakomitej sali, grając z taką orkiestrą. Było to dla mnie bardzo ważne, gdyż nie czułem presji psychicznej - czy zdążę oba koncerty dobrze nagrać, przetestować, spróbować. Mogłem wszystko spokojnie zaplanować i skupić się na muzyce. Zaczęliśmy od nagrania Koncertu e-moll, następnie nagraliśmy f-molla. Atmosfera podczas nagrania była bardzo przyjemna. Muzykom wiele radości sprawiała gra, szczególnie typowych, ludowych fragmentów koncertów. Po przesłuchaniu materiału nagraniowego zdecydowałem, by wydać Koncert e-moll w wersji live, jaka została zarejestrowana na koncercie.
Jakim dyrygentem jest dla pana Jerzy Semkow? Co go wyróżnia spośród innych mistrzów batuty?
- Maestro jest charyzmatycznym dyrygentem. Emanuje z niego pewien czar, który udziela się zespołowi. Jest stanowczy, muzycy go słuchają, gdyż mówi o swoich spostrzeżeniach w sposób bardzo przekonujący. Orkiestra bardzo polubiła Jerzego Semkowa, muzycy mieli z nim doskonały kontakt. Maestro rozumiał moją interpretację, niczego mi nie narzucał. Skrupulatnie notował w partyturze wszystkie moje pomysły, czy to agogiczne, czy też kolorystyczne i dynamiczne. Gdy doszło do sesji nagraniowej, muzycy byli już do niej właściwie przygotowani. Czułem się bardzo komfortowo, grając z nim.
Ten album wpisuje się w rocznicę 200-lecia śmierci Chopina. Jest Pan laureatem ostatniego Konkursu Chopinowskiego, który otworzył Panu na oścież drzwi do kariery pianistycznej. Jak na świecie jest przyjmowana muzyka Chopina, którą Pan gra na różnych kontynentach?
- Twórczość Chopina wszędzie jest doskonale przyjmowana i bardzo ceniona. Najlepiej widać to w Japonii, gdzie muzyka Chopina urosła do rangi prawie boskiego kultu. Podczas mojego pierwszego tournée po Japonii grałem tylko utwory Chopina, gdyż tak zażyczyła sobie agencja z Japonii. Mam w tym kraju nawet własny fanklub. W Niemczech oraz innych krajach Europy Chopin jest również świetnie przyjmowany. Ostatnio grałem jego utwory w Hiszpanii. Tam bardzo żywiołowo reagowano zwłaszcza na balladę i poloneza-fantazję. Jeszcze inne emocje wzbudzają mazurki, choć są to typowo polskie tańce, zawsze trafiają do serc słuchaczy na całym świecie i poruszają w nich wrażliwe struny.
Jak znajduje Pan swój klucz do interpretacji tej muzyki, która jest już tak ograna i znana?
- Oczywiście, nagrania, którymi dysponujemy, mogą okazać się inspiracją w poszukiwaniu wizji utworu, indywidualnej interpretacji. Czasem można się zasugerować pomysłami innych artystów i znaleźć ich twórcze wykorzystanie. Myślę jednak, że przede wszystkim trzeba być wiernym temu, co sam twórca pozostawił w partyturze. Czasem można szukać inspiracji poprzez wniknięcie w osobowość kompozytora, czytanie jego listów czy wspomnień uczniów o jego stylu i sposobie grania. Oczywiście wielką rolę w poszukiwaniu interpretacji ma intuicja muzyczna, która czasem podpowiada, że dany fragment ma zabrzmieć właśnie tak, a nie inaczej. Czasem trzeba jej zaufać i iść za głosem serca. Nie mogę wyjść z podziwu, jak w umyśle i sercu tak młodego kompozytora, który miał wtedy 18-19 lat, powstała tak piękna i głęboka muzyka, jaką mamy w tych obu koncertach fortepianowych.
Które nagrania Chopinowskie są dla Pana najbardziej inspirujące?
- Bardzo bliskie (szczególnie jeśli chodzi o muzykę Chopina) są mi nagrania Artura Rubinsteina. Zarówno wczesne, kiedy tryskał wielkim entuzjazmem, energią, spontanicznością, jak i te późniejsze, podczas których słuchamy Rubinsteina 70-letniego, którego gra jest bardzo dojrzała, przemyślana i piękna. Emanuje z nich wielkość i artyzm. Pamiętam, że te nagrania fascynowały mnie już od dzieciństwa. Oczywiście Chopin Krystiana Zimermana, Maurizio Polliniego, nagranie koncertów przez Claudia Arrau. Czasem lubię sięgnąć też po nagrania Marty Argerich, która zawsze tryska wielkim temperamentem. To też może być pewna inspiracja.
Z naszej rozmowy wynika, że Chopin jest dla Pana najważniejszym polskim kompozytorem. Czy jest jeszcze inny twórca, którego muzyka Pana inspiruje?
- Bez wątpienia jest nim Karol Szymanowski, którego muzyka jest bardzo piękna. W ostatnich sezonach prezentowałem na różnych koncertach w różnych miejscach na świecie jego utwory, m.in. Wariacje op. 3. Muzyka Karola Szymanowskiego nie wszędzie jest dobrze znana, ale wszędzie publiczność przyjmuje ją znakomicie. Jego muzyka jest bardzo zróżnicowana, ma w sobie dużo emocji, dużo w niej różnych charakterów. I to się bardzo podoba publiczności na koncertach.
Jak znalazł Pan swój klucz do interpretacji muzyki Szymanowskiego?
- Jest to jak w przypadku muzyki Chopina proces, w którym poszukuję różnych dróg. W jej dobrej interpretacji pomaga mi też moja intuicja, a także inspirowanie się różnymi nagraniami. Bardzo piękne i ciekawe są płyty z muzyką Szymanowskiego nagrane przez prof. Jerzego Godziszewskiego. Swego czasu była to dla mnie wielka inspiracja i pomoc w opracowywaniu Wariacji op. 3. Muzyka Szymanowskiego ma w sobie dużo elementów impresjonizmu, szczególnie w drugim okresie twórczości tego kompozytora. Stąd też bardzo pomaga mi w interpretowaniu utworów tego polskiego kompozytora muzyka Claude'a Debussy'ego. Szczególnie gdy poszukuje właściwej kolorystyki, która jest tak ważna u Szymanowskiego. Bardzo liczy się w jego muzyce okazywanie emocji i silna ekspresja. Najważniejsze w życiu każdego artysty przy interpretacji muzyki jest być naturalnym, bo to wtedy jest najbardziej przekonujące i prawdziwe. I to najlepiej trafia do publiczności, do serc melomanów.
Czy znajduje Pan zatem czas, by jako koncertujący pianista mieć życie prywatne i relaks?
- Oczywiście, znajduję czas na życie prywatne. To bardzo ważne, żeby nie zatracić się tylko w muzyce i mieć czas na inne sprawy. Stąd ważne jest, by określić, ile koncertów zagram w roku, by dobrze zaplanować swój czas. By było w nim miejsce na koncerty, czas na poszerzanie swojego repertuaru czy nagranie kolejnej płyty. Muzyka w ogromnym stopniu wypełnia moje życie, ale tak jak każdy człowiek potrzebuję czasu na zatrzymanie się, na refleksję, na relaks. Jak każdy jeżdżę na wakacje, by złapać oddech, zastanowić się i wypocząć. Lubię wyciszyć się po koncercie, dobrze relaksuje mnie jazda samochodem po występie. Gdy gram koncerty w Europie, prawie zawsze przemieszczam się samochodem. Z samolotami miałem wiele niespodzianek i przygód - loty się opóźniały, bagaże ginęły. Samochód to wygoda i niezależność - mogę sam zaplanować podróż i dojechać na miejsce "pod same drzwi".
A jak często spędza Pan czas z rodziną?
- Rodzina jest dla mnie bardzo ważna. Wtedy, kiedy mogę, staram się, byśmy podróżowali razem. Teraz w Amsterdamie byłem z całą moją rodziną, z rodzicami i siostrą. Pamiętam też, że na pierwsze tournée po Japonii, które trwało ponad miesiąc, wybraliśmy się wszyscy razem. To bardzo ważne, gdy po różnych napięciach i stresach ma się z kim porozmawiać i spędzić czas. Obserwuję innych artystów i widzę, że każdy z nich stara się zabierać na tournée kogoś bliskiego. Bo tzw. samotność hotelowa potrafi bardzo doskwierać.
Jaki wpływ ma na Pana wiara i religia, jak ona pomaga Panu w życiu?
- Ta sfera mojego życia jest bardzo ważna. W życiu koncertowym wiara jest dla mnie ostoją i wielkim wsparciem. Bardzo mi pomaga przetrwać codzienność, wszystkie chwile trudne. Podczas Konkursu Chopinowskiego bardzo mocno pomagała mi modlitwa, dawała mi siłę i była dla mnie wielkim wsparciem. W życiu moją siłą jest wiara w Boga.
Jakie są Pana najbliższe plany koncertowe?
- Moje najbliższe plany związane są z Rokiem Chopinowskim. Rok 2010 będzie dość napięty, gdyż czeka mnie tournée po całej Europie, po Stanach Zjednoczonych oraz Japonii. A więc trzy kontynenty w jednym roku. Dlatego moją płytę z koncertami Chopina chciałem nagrać właśnie teraz, jeszcze w roku 2009, żeby później mieć czas tylko na koncerty. A repertuar? Chopin, ale nie tylko - w pierwszej części zbliżających się recitali będę grać utwory Jana Sebastiana Bacha, Wolfganga Amadeusza Mozarta i Claude'a Debussy'ego. Pracuję też nad Szymanowskim, którego muzyka również jest świetnie przyjmowana, a nie jest tak znana i ograna jak Chopina. Warto więc propagować Szymanowskiego w świecie. W Polsce będę grał koncerty w lutym przyszłego roku i potem w maju.
Jakich kolejnych Pańskich płyt możemy się spodziewać?
- Przede wszystkim będę się starał, żeby były to dobre płyty. Po koncertach Chopina planuję płytę solową - ale nie zdradzę jeszcze, z jakim repertuarem. Mam podpisany kontrakt z DG na trzy kolejne płyty.
Dziękuję za rozmowę i życzę wielu nowych sukcesów.
"Nasz Dziennik" 2009-09-26

Autor: wa