Przejdź do treści
Przejdź do stopki

O co ten spór

Treść

Trybunał Konstytucyjny odroczył wczoraj rozpatrywanie wniosku premiera o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między prezydentem i premierem. Sprawa dotyczy tego, czy to szef rządu, czy też głowa państwa jest uprawniona do reprezentowania naszego kraju i przedstawiania stanowiska Polski na posiedzeniach Rady Europejskiej. Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki przekonywał, że faktycznie żadnego sporu kompetencyjnego nie ma, a premier wystąpił jedynie o interpretację Konstytucji i wniósł, w imieniu prezydenta, o umorzenie postępowania.
Choć premier Donald Tusk już od paru unijnych szczytów nie zabiera Lechowi Kaczyńskiemu samolotu, gdy prezydent chce polecieć na posiedzenie Rady Europy, a obaj zdają się ostatnio, przynajmniej przed telewizyjnymi kamerami, zgodnie na forum unijnym współpracować, to na wokandę Trybunału Konstytucyjnego i tak trafiła sprawa sporu o to, który z nich jest uprawniony do reprezentowania naszego kraju na posiedzeniu Rady. Uczestnictwo w unijnych szczytach zarówno prezydenta, jak i premiera z jednego kraju nie jest jednak niczym nadzwyczajnym. Do Brukseli w ramach tej samej delegacji przybywają często prezydenci i premierzy np. z Litwy, Finlandii, Czech czy Rumunii. Największy problem wspólne uczestnictwo w Radzie Europy prezydenta i premiera stanowi - jak widać - w naszym kraju.
Po kilkugodzinnym rozpatrywaniu sprawy, wysłuchaniu i przesłuchaniu wszystkich stron, Trybunał Konstytucyjny zdecydował wczoraj o bezterminowym odroczeniu jej rozpatrywania. A to ze względu na złożone wczoraj przez pełnomocnika prezydenta prof. Dariusza Dudka pismo procesowe. Uszczegółowiono w nim stanowisko prezydenta w sprawie. Dudek wyjaśniał, że pismo zostało złożone dopiero teraz, gdyż informacja o tym, iż TK rozpatrzy sprawę, dotarła zaledwie przed dwoma tygodniami. Na zapoznanie się ze szczegółowym stanowiskiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego reprezentanci premiera będą mieć dwa tygodnie. Prezes Trybunału Konstytucyjnego Bohdan Zdziennicki zapowiedział, że następne posiedzenie Trybunału w tej sprawie odbędzie się w możliwie nieodległym terminie.
Jest spór czy nie?
Mimo iż ostatnio relacje między prezydentem a premierem jakby się ociepliły, to jednak przedstawiciele szefa rządu i głowy państwa prezentowali przed Trybunałem odmienne stanowiska. - To premier jest wyłącznie uprawniony do ustalania kształtu delegacji Rzeczypospolitej Polskiej na szczyty Rady Europy. Prezydent może uczestniczyć w nich, jeśli wyrazi taką wolę i uzgodni to z premierem w ramach konstytucyjnego nakazu współdziałania - mówił Maciej Berek, szef Rządowego Centrum Legislacji. W opinii reprezentanta premiera, prezydent, nie porozumiewając się z szefem rządu co do udziału w unijnym szczycie, narusza konstytucyjną zasadę współdziałania z rządem w ramach polityki zagranicznej.
Inaczej na sprawę patrzyli przedstawiciele prezydenta. Szef jego kancelarii Piotr Kownacki stwierdził nawet, że nie za bardzo wiadomo, czego ten spór dotyczy. - Nie ma podmiotu sporu kompetencyjnego. Nie każda różnica zdań jest sporem kompetencyjnym. Premier, składając wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, wyraził raczej chęć uzyskania interpretacji Konstytucji, a nie rozstrzygnięcia sporu kompetencyjnego - mówił Kownacki, wnosząc, aby Trybunał Konstytucyjny sprawę umorzył. Według Kancelarii Prezydenta, udział Lecha Kaczyńskiego w unijnych szczytach bez zgody czy decyzji premiera nie narusza Konstytucji. Zwracał też uwagę, iż podczas unijnych szczytów członkowie delegacji często wymieniają się przy stole rozmów, a miejsce prezydenta bądź premiera zajmuje w razie potrzeby minister spraw zagranicznych czy minister finansów i - jak zaznaczył - dotychczas nie było z tego powodu żadnego konfliktu. W opinii Berka, rozstrzygnięcie sprawy przez Trybunał Konstytucyjny leży jednak w interesie Polski.
Pełnomocnik prezydenta prof. Dariusz Dudek dociekał natomiast - powątpiewając, że spór ma charakter kompetencyjny - dlaczego on się toczy, skoro rząd przyznaje, że najwyższym przedstawicielem Polski jest prezydent. W opinii Dudka, czym innym jest delegacja rządowa, którą ustala premier, a czym innym delegacja państwa na unijny szczyt, w której udział może wziąć prezydent.
Kwestia "sporu kompetencyjnego" pojawiła się w obliczu szczytu unijnego w połowie października zeszłego roku. Premier Donald Tusk, który był przeciwny udziałowi prezydenta Lecha Kaczyńskiego w posiedzeniu Rady Europy poświęconym m.in. bezpieczeństwu energetycznemu, odmówił wówczas głowie państwa udostępnienia samolotu. Prezydent, choć bez przepustki i rządowego samolotu, w Brukseli i tak się pojawił, a doleciał wyczarterowaną maszyną.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-03-28

Autor: wa