Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nomenklatura PZPR wraca na stołki

Treść

Na Podkarpaciu nie skończył się jeszcze podział wyborczych łupów. Przeciwnie, właśnie wchodzi w fazę kulminacyjną. Koalicja PO - PSL - SLD, która przejęła władzę po wyborach samorządowych, odsuwając na boczny tor PiS, dokonuje zmian na kluczowych stanowiskach: począwszy od Agencji Rozwoju Regionalnego, poprzez służbę zdrowia, a na jednostkach kulturalnych skończywszy. Takich politycznych roszad dawno nie było. Często do władzy powracają ludzie niekoniecznie kompetentni, za to z przeszłością w PZPR.
Mimo zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości w wyborach samorządowych w Sejmiku Województwa Podkarpackiego rządy objęła koalicja PO - PSL - SLD, obsadzając wszystkie kluczowe stanowiska, łącznie z urzędem marszałka województwa. Mając także swojego wojewodę, PO wraz z koalicjantami rządzi. Polega to jak na razie na dokonywaniu lawiny zmian na wszelkich stanowiskach. Pytanie brzmi: czy taka polityka jest korzystna dla Podkarpacia? Kluczem do odwołania ze stanowisk osób niewygodnych były zmiany w radach społecznych poszczególnych spółek, których kadencje powinny się zakończyć dopiero w czerwcu. Wprowadzenie tam osób przychylnych PO, PSL i SLD otworzyło drogę do opinii zgodnych z zamysłem władz województwa.
Ordynarny podział łupów
Przejawem "czystek" na najwyższych stanowiskach jest odwołanie Rady Nadzorczej Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego oraz prezesa Agencji Waldemara Pijara, któremu nie podano nawet żadnego uzasadnienia. Wystarczyło, że jest on członkiem PiS, a dwaj jego zastępcy: Waldemar Burzyński i Janusz Ramski, są postrzegani jako zwolennicy ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. Pewnie gdyby nie fakt, że nowej władzy potrzebne są osoby kompetentne, które znają się na prowadzeniu RARR, z pewnością i zastępcy podzieliliby los swojego szefa.
Ciekawostką natomiast jest fakt, że Platformie Obywatelskiej, która tak często deklaruje odcinanie się od PRL-owskich korzeni i odwołuje się do patriotycznych tradycji, jakoś nie przeszkadza fakt, że nowym szefem rady nadzorczej RARR został Stanisław Duda - poseł na Sejm kontraktowy w 1989 r., powołany z ramienia PZPR. Z kolei nowym szefem RARR ma być Krzysztof Kłak. Obecnie jest on członkiem PO, patrząc jednak na jego dotychczasową karierę, można stwierdzić, że to partyjny skoczek, który był już przewodniczącym NSZZ "Solidarność" Ziemia Przemyska, posłem z ramienia AWS, a w kolejnych wyborach bez powodzenia starał się o reelekcję. Pełnił za to funkcję prezesa Fabryki Wagonów w Gniewczynie, przewodniczącego Sejmiku Województwa Podkarpackiego, a obecnie sprawuje urząd wicestarosty przeworskiego.
Odwołanie Waldemara Pijara z funkcji szefa RARR jako przykład złej decyzji podaje poseł PiS Stanisław Ożóg. Przypomina, że kiedy po rządach przedstawicieli PO kierownictwo w RARR obejmował Pijar, ta realizowała zaledwie kilka projektów, obecnie zaś ponad 25, a Podkarpacie stało się krajowym liderem w zakresie innowacyjności. - Swoim zaangażowaniem prezes Pijar i podlegli mu pracownicy wprowadzili rzeszowską RARR na drogę dynamicznego rozwoju, co stawia Podkarpacie w czołówce regionów w Polsce. Przykładem jest realizacja projektów o łącznej wartości blisko 200 mln zł - wylicza. Nie tylko jego zdaniem zmiana na szczeblu zarządzania w RARR stanowi zagrożenie dla realizacji wielu inwestycji, w tym dla Podkarpackiego Parku Naukowo-Technologicznego. - Nie patrzy się na interes Podkarpacia, ale wymieniając ludzi na stanowiskach, eksperymentuje się ze szkodą dla regionu - konstatuje parlamentarzysta.
Partyjny remanent odbył się też w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Rzeszowie, gdzie odwołano cały zarząd z prezesem i jego zastępcami. Zarząd województwa, któremu podlega Fundusz, powołał jego nowe władze, którym w ramach politycznej emerytury przewodzić będzie dotychczasowy poseł PO Jan Tomaka, strudzony parlamentarnym bytem.
Polityczne harce przy łóżku chorego
Zarządowi województwa podlegają jeszcze szpitale. I tu także roszady, jak na nową władzę przystało. Ubiegając decyzję urzędu marszałkowskiego, do dymisji sami podali się Mariusz Kocój, dyrektor Wojewódzkiego Zespołu Specjalistycznego w Rzeszowie, oraz Bernard Waśko, szef Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rzeszowie. Kwestią czasu jest odwołanie dyrektora Specjalistycznego Psychiatrycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Jarosławiu Józefa Długonia. Niepewny wydaje się także los Janusza Hamryszczaka, szefa Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu, który w ostatnich wyborach samorządowych startował z ramienia PiS i otrzymał mandat radnego w Przemyślu. W tym przypadku trudno jednak powiedzieć, czy zarządowi województwa uda się manewr z odwołaniem, bo zgodę na to musi jeszcze wyrazić Rada Miasta Przemyśla. Patrząc jednak na przewagę, jaką ma tam PO, wszystko jest możliwe.
Zagęszcza się także atmosfera wokół Wojciecha Wąsika, kojarzonego z PiS dyrektora Wojewódzkiego Szpitala w Tarnobrzegu. - Wokół mojej osoby spektakl rozsiewania informacji i straszenia odwołaniem przez działaczy PO, PSL i SLD trwa praktycznie od początku stycznia br. Tymczasem funkcja, jaką piastuję, wymaga spokoju, zwłaszcza w obliczu zawirowań, chociażby finansowych, w służbie zdrowia. Przepisy się zmieniają, podwyższając poprzeczkę dotyczącą wyposażenia, sprzętu i personelu, wymogi NFZ systematycznie rosną, a w ślad za tym nie idą pieniądze. Mimo to nasz szpital - jedna z lepiej funkcjonujących placówek na Podkarpaciu - spełnia standardy europejskie - mówi "Naszemu Dziennikowi" Wąsik.
Dobre funkcjonowanie placówki nie przeszkadza władzom województwa w personalnych roszadach. - Polityka zaczyna rządzić szpitalem, nie liczą się kompetencje, lecz przynależność partyjna - ubolewa Wąsik. W ubiegły piątek nowa Społeczna Rada Szpitala niczym partyjna egzekutywa podjęła decyzję o odwołaniu dyrektora Wąsika ze stanowiska. Jednak ostatecznie to zarząd województwa podejmie decyzję o odwołaniu, a stanowisko Rady Społecznej Szpitala ma jedynie charakter opiniotwórczy. Tymczasem, jak ustaliliśmy nieoficjalnie, podziału łupów już dokonano, a dyrektor Wąsik ma wkrótce stracić posadę. Jego stanowisko miałoby przypaść w udziale SLD, zastępca będzie z PO, a PSL dostało fotel przewodniczącego Rady Społecznej Szpitala. W kuluarach szpitala aż huczy od wieści o planowanych zmianach, czystkach i porządkach. Taka atmosfera wprowadza niepokój wśród personelu, co ma także pośredni wpływ na pacjentów. - Jak na razie nikt nie poinformował mnie o odwołaniu z funkcji - podkreśla dyrektor Wąsik.
Powrót do socrealizmu
Stanowisko dyrektora Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej mimo sprzeciwu ponad 40 organizacji i stowarzyszeń kulturalnych z Polski i zagranicy stracił Mariusz Olbromski, o którego odwołaniu zarząd województwa poinformował za pomocą... faksu.
- Nie jestem członkiem żadnej partii politycznej, a moje sympatie czy antypatie polityczne są moją prywatną sprawą. Natomiast swobodę do wyrażania poglądów politycznych gwarantuje mi Konstytucja RP i odbieranie tego przywileju czy dyskryminowanie z tego powodu jest pogwałceniem prawa - uważa Mariusz Olbromski.
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" zaznacza, że decyzją zarządu województwa czuje się skrzywdzony. - Przez 30 lat ciężkiej pracy w kulturze nie dostałem nawet upomnienia, przeciwnie - otrzymałem wiele dowodów uznania od różnych podmiotów, a także odznaczeń, w tym medal Gloria Artis - najwyższe odznaczenie w polskiej kulturze - wylicza Olbromski.
Obowiązki dyrektora powierzono Wojciechowi Władyczynowi, emerytowanemu wicedyrektorowi tej placówki, działaczowi SLD, a wcześniej także PZPR - formacji, której podejście do kultury jest powszechnie znane.
W ocenie Mariusza Olbromskiego, jego odwołanie odbyło się z naruszeniem prawa. Jak zapewnia, swoich racji będzie dochodził przed sądem, zwróci się także o pomoc do rzecznika praw obywatelskich. W ciąg personalnych czystek zarządu Podkarpacia wpisuje się także wtorkowe odwołanie ze stanowiska dyrektora Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie Przemysława Tejkowskiego, którego zastąpił Waldemar Matuszewski.
Tymczasem Wiesław Bek, rzecznik prasowy marszałka województwa podkarpackiego, w zmianach nie widzi nic nadzwyczajnego. Nie ukrywa, że roszady na stanowiskach podległych Zarządowi Województwa Podkarpackiego są wypadkową listopadowych wyborów samorządowych, a w konsekwencji przejęcia władzy przez koalicję PO - PSL - SLD. - Zmiany, jakie się dokonują, są spełnieniem woli wyborców i zmian, jakich się spodziewali. Obecna koalicja ma pewną koncepcję sprawowania władzy i zmiany, z jakimi mamy do czynienia w pewnych obszarach, są tego wynikiem - twierdzi Wiesław Bek. Co więcej, zapowiada, że to nie koniec roszad, a decyzje z tym związane będą zapadać na kolejnych posiedzeniach Zarządu Województwa Podkarpackiego.
Interes regionu? Pusty slogan
Takiej lawiny dymisji nie pamięta poseł PiS Stanisław Ożóg. - Nie liczy się człowiek, jego kompetencje i dokonania. Wygląda na to, że do odwołania wystarczy fakt, że nie jest się w szeregach egzotycznej koalicji PO - PSL - SLD, której poszczególne odłamy, choć nie wygrały w wyborach samorządowych z PiS, to dzięki politycznym manipulacjom przejęły władzę na Podkarpaciu - uważa parlamentarzysta.
W jego ocenie, w tej bezpardonowej walce o opanowanie Podkarpacia, którego nigdy wcześniej nie udało się przejąć PO, PSL i SLD, zapomniano o interesie regionu. Ożóg apeluje, żeby decyzje kadrowe były podejmowane w sposób merytoryczny, a nie według ślepego klucza politycznego.
28 lutego mija termin społecznych konsultacji nad Koncepcją Przestrzennego Zagospodarowania Kraju do 2030 roku. Tymczasem w przekonaniu posła nie widać aktywności ani wojewody, ani samorządu wojewódzkiego w celu podjęcia próby zmian zapisów niekorzystnych dla Podkarpacia.
- Projekt w takim kształcie nie ułatwi rozwoju regionu, a dodatkowo pogłębi różnicę poziomu życia pomiędzy województwami Polski. Pominięto m.in. takie dziedziny, jak: bezpieczeństwo energetyczne, infrastruktura telekomunikacyjna, informatyczna czy przejścia graniczne, nieścisłości dotyczą też infrastruktury drogowej. Zwróciłem się pisemnie 7 bm. do marszałka, wojewody, prezydentów miast i parlamentarzystów z prośbą o zapoznanie się z tym szkodliwym dokumentem i podjęcie ponad podziałami politycznymi próby zmiany zapisów. Oby po nieuzasadnionych zmianach personalnych zarządowi województwa starczyło jeszcze energii do walki o interes regionu - mówi poseł Ożóg.
Roszady na najważniejszych stanowiskach w województwie podkarpackim świadczą o próbie sformatowania urzędów i placówek podległych zarządowi województwa przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Ożóg nie ma wątpliwości, że to przemyślana taktyka, a zarządowi województwa opanowanemu przez koalicję PO - PSL - SLD zależy na przygotowaniu przedpola i przetarciu szlaku przed walką o mandaty poselskie.
- Wątpliwości budzi powoływanie ludzi, którzy mają nie najciekawszą przeszłość. Wszystko wskazuje na to, że interes szpitala, teatru czy innej ważnej jednostki nie jest istotny, ważny natomiast jest podział łupów, za co niestety przyjdzie nam wszystkim zapłacić - przewiduje poseł Stanisław Ożóg.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2011-02-24

Autor: jc