Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niezbędna jest pełna lustracja

Treść

Z Peterem Reiną, historykiem, rozmawia Wojciech Wybranowski Miał Pan okazję śledzić przebieg lustracji w Niemczech, również ujawnienia nazwisk księży współpracowników Stasi i tego, co dzieje się w Polsce, a co nazwał Pan w jednym z wywiadów "dziką lustracją"... - Jestem zwolennikiem przeprowadzenia pełnej lustracji połączonej z ujawnieniem archiwów SB dotyczących wszystkich osób odgrywających istotną rolę w życiu społecznym czy politycznym - polityków, dziennikarzy, duchownych. Ale nie na zasadzie takiej, jak to odbywa się obecnie - przecieków, wyrywkowych, niepełnych materiałów wymierzonych w określoną grupę, ale całkowitego otwarcia - ujawnienia wszystkich dokumentów, jakie znajdują się w archiwach IPN. A powinno zostać to poprzedzone możliwością wglądu we własne akta przez osobę, której one dotyczą. Każdego zainteresowanego obywatela, nie zaś tylko grupy uprzywilejowanych osób, które decydują - "to ujawnimy, a to utajnimy". Ale tak długo, jak obowiązywać będzie stara ustawa lustracyjna, a niektórym środowiskom bardzo zależy, by ustawa o udostępnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego nigdy nie weszła w życie - to tak naprawdę "teczkami" będą grać politycy i medialny "salonik". - Zgadzam się. Wydaje mi się też, że IPN powinien działać nieco rozsądniej, nie pozwalając na przecieki, tylko weryfikując i oficjalnie, z całą mocą swojego naukowego autorytetu, publikując dokumenty i analizy. Skandalem będzie, jeśli powtórzy się sytuacja z czasów prezesury Leona Kieresa, kiedy to najpierw pojawiły się przecieki, że agentem był "jakiś współpracownik Papieża", później "duchowny", i to mówili oficjalnie pracownicy IPN, a następnie pojawiło się nazwisko ojca Konrada Hejmy. Tylko że do dziś nie zobaczyliśmy wszystkich wiarygodnych dokumentów na ten temat. Proszę zobaczyć u nas, w Niemczech również ujawnia się dokumenty Stasi, ale jest to robione rzetelnie, nie na zasadzie wybiórczych przecieków, i nikt do nikogo nie ma pretensji. Wspomniał Pan o "sprawie ojca Hejmy". Ale to chyba nie przypadek, że na półtora miesiąca przed wejściem w życie ustawy pozwalającej na ujawnienie dokumentów służb specjalnych dotyczących dziennikarzy, literatów, polityków nagle pojawiają się przecieki dotyczące duchownych? - Bardzo mnie niepokoi to, że nastąpiła nagonka na duchownych Kościoła katolickiego. Ujawnia się dokumenty dotyczące rzekomej współpracy księży z SB, a jednocześnie jest cisza, jeśli chodzi o współpracę z SB dziennikarzy, naukowców, literatów. Powinna być lustracja, i kropka. Niezależnie od tego, czy to duchowny, czy dziennikarz, czy polityk i do jakiej partii należy. Mówi się - tylko prawda nas wyzwoli. Ale ta prawda nie może być dozowana wybiórczo, wymierzona w osoby, które chce się zniszczyć. Powinno nastąpić otwarcie archiwów IPN, ujawnienie wszystkich, podkreślam, wszystkich dokumentów - i to zamykałoby sprawę. W Niemczech z kwestią rozliczenia komunistycznej przeszłości już się uporano... - W Niemczech każdy może wystąpić formalnie o wgląd w akta Stasi i niezależnie od tego, czy był współpracownikiem, czy nie był - takie prawo musi otrzymać. Czeka się pewien okres czasu, ale każdy obywatel taki dostęp otrzymuje. Nie podoba mi się natomiast taka lustracja, jaka obecnie obowiązuje w Polsce. Dokumenty SB powinny być jawne, każdy powinien mieć dostęp, tak by tą niedobrą peerelowską przeszłość wreszcie definitywnie wyczyścić. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2007-01-09

Autor: ea