Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nieplanowana porażka Polaków

Treść

Polscy piłkarze ręczni niespodziewanie przegrali wczoraj z Macedonią 29:30 (15:16) w trzecim meczu grupy C rozgrywanych w Chorwacji mistrzostw świata. Takiego rozstrzygnięcia mało kto się spodziewał, tym bardziej iż nasi zdawali się być na zdecydowanej fali wznoszącej. Tymczasem sami, na własne życzenie, skomplikowali sobie życie i walkę o awans do dalszej fazy turnieju.

Po dwóch wygranych meczach z Algierią i Rosją nasi szczypiorniści zgodnie zostali uznani za faworytów nie tylko potyczki z Macedonią, ale i całego turnieju. Nic dziwnego, iż wszyscy oczekiwali wczoraj efektownej przeprawy, w której podopieczni Bogdana Wenty nie pozostawią swym rywalom żadnych złudzeń. Tymczasem było zdecydowanie trudniej, niż się wydawało. Macedończycy zagrali swój zdecydowanie najlepszy mecz na imprezie, a naszym długimi momentami brakowało precyzji i kropki nad "i", nie najlepiej też bronili, pozwalając przeciwnikom na zbyt wiele. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Rozpoczął celnym strzałem Damian Wleklak, za chwilę Mariusz Jurasik trafił w słupek. Macedończycy szybko wyrównali i od tej pory na parkiecie rozgorzał ostry bój. Ani jedni, ani drudzy nie potrafili uzyskać większej niż jednobramkowa przewagi, kilka razy bramkarza rywali postraszył potężnymi strzałami Karol Bielecki, ale do przerwy Polacy nie udokumentowali swej przewagi i po prostu wyższych umiejętności. Mimo to wierzyliśmy, iż podobnie jak to miało miejsce w obu wcześniejszych meczach, druga połowa okaże się w wykonaniu naszych dużo lepsza. Tymczasem Biało-Czerwoni nadal popełniali błędy, grali chaotycznie, nie radzili sobie z uporządkowaną defensywą przeciwników. W 41. min Macedończycy po raz kolejny (zbyt łatwo) przedostali się przez naszą obronę i prowadzili już 20:17. Polacy kompletnie nie radzili sobie z rewelacyjnym Kirylem Lazarovem, który trafiał z dystansu raz za razem, doprowadzając naszych bramkarzy do rozpaczy. Kiedy po kolejnej niepotrzebnej stracie rywale wygrywali 23:19, sytuacja zrobiła się bardzo zła. W 50. min Mariusz Jurasik nie wykorzystał rzutu karnego, a w odpowiedzi "huknął" z dystansu Lazarov. Było 25:20 i w tym momencie nasi znaleźli się w beznadziejnym położeniu. Mimo to raz jeszcze się poderwali, podjęli rękawicę, a rywalom zaczęły drżeć ręce. I choć wydawało się to niemożliwe, w 59. min Marcin Lijewski wyrównał (29:29)! Niestety, na 20 s przed końcem Macedończycy zdobyli zwycięskiego gola...
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-01-20

Autor: wa