Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niedoszły premier z Krakowa pchał się do business class

Treść

Skuciem w kajdanki i wyprowadzeniem przez policjantów z samolotu jeszcze przed startem - tak dla Jana Rokity zakończył się planowany lot z Monachium do Krakowa. Według relacji świadków wydarzenia, poszło o miejsce dla garderoby byłego posła i jego małżonki.

Historia, o jakiej marzą tabloidy. Wyprowadzeniem przez policjantów z pokładu samolotu zakończyła się awantura z udziałem Jana Rokity, który we wtorkowy wieczór wraz z żoną Nelli miał wrócić z Monachium do Krakowa.
Państwo Rokitowie mieli zaplanowany lot z Monachium do Krakowa. Według relacji portalu Alert24.pl, po zajęciu miejsc na pokładzie maszyny należącej do Lufthansy Jan Rokita - podróżujący klasą ekonomiczną - chciał samowolnie umieścić zewnętrzną odzież swoją i żony w szafce zarezerwowanej dla klasy biznes. Nic dziwnego, Nelly Rokita w programach telewizyjnych wiele razy opowiadała o swoim talencie wyławiania ze szmateksów prawdziwych pereł.
Kiedy po chwili stewardesa przeniosła płaszcze do klasy ekonomicznej, Rokita zaczął się sprzeciwiać i kłócić. Sprawa została zgłoszona samemu kapitanowi, który poinformował pasażerów, że na pokładzie doszło do incydentu i jedna osoba musi opuścić pokład samolotu.
Jednak Jan Rokita nie chciał tego uczynić dobrowolnie i "kurczowo trzymał się fotela". Kiedy pojawili się policjanci, skuli byłego posła i wyprowadzili z samolotu. Według świadka wydarzeń, Rokita miał wzywać pomocy rodaków znajdujących się na pokładzie samolotu - bezskutecznie. Wraz z mężem pokład opuściła Nelli Rokita. Posłanka twierdzi, że jej mąż został obrażony i bez powodu zakuty w kajdanki, a ona sama była proszona przez policjantów, by nie mieszać się do sprawy. O incydencie poinformowano polski konsulat w Monachium.
Państwo Rokitowie dotarli już do domu.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-02-12

Autor: wa